Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Ceny wina i piwa pójdą w górę? Minister Zdrowia chce walczyć z alkoholizmem w Polsce

1844
Podziel się:

Alkohol w Polsce jest za tani, zbyt łatwo dostępny i za mocno reklamowany - uważa minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. W sejmie na konferencji "Ku trzeźwości Narodu" padły propozycje, by zmniejszyć liczbę sklepów z napojami wyskokowymi i zakazać ich reklamy. Odciągnąć Polaków od butelki miałyby też wyższe ceny.

Ceny wina i piwa pójdą w górę? Minister Zdrowia chce walczyć z alkoholizmem w Polsce
(Andrzej Hulimka/REPORTER)

- Polska zmienia się na lepsze. W tym żywiołowym rozwoju gospodarczym, który napawa nas dumą i daje powodu do optymizmu, tworzą się nowe możliwości. Także (...) spędzania wolnego czasu, zabawy, rekreacji. Nie możemy jednak zapominać o istotnych problemach, które się z tym wiążą. Są one spychane na margines, ale przecież wciąż istnieją. W Polsce jest potężna grupa osób, które są uzależnione od alkoholu. To jest pół miliona ludzi - zaczął przemówienie Konstanty Radziwiłł.

I dodał, że z alkoholizmem należy walczyć. Co niepokoi ministra? Dostępność alkoholu, niska cena i powszechna reklama. Jego zdaniem należy rozpocząć dyskusje na te tematy. Choć nie padły żadne propozycje, to można odnieść wrażenie, że jest to zapowiedź zmian.

Za tani, zbyt mocno reklamowany

- Alkohol można kupić wszędzie. W sklepie, sklepiku, na stacji benzynowej. Gdzie się nie obejrzymy, tam jest dostępny. Polska jest niechlubnym wyjątkiem. Z doświadczeń międzynarodowych wynika, że to jeden z głównych czynników nadmiernego spożycia. Musimy podjąć zbiorową refleksję na ten temat - powiedział minister.

Po tej wypowiedzi można odnieść wrażenie, że resort będzie chciał ograniczyć dostęp do alkoholu. I nie powinno to dziwić. Z perspektywy budżetu NFZ walka z alkoholizmem i związanymi z nim chorobami jest kosztowna. Polska gospodarka traci przez picie przynajmniej 30 miliardów złotych rocznie.

Co jeszcze, zdaniem Radziwiłła, sprzyja alkoholizmowi w Polsce? Cena.

- Alkohol jest tak tani, jak nigdy. To jest zachęta, to jest ułatwienie dla tych, których chcemy chronić. Chodzi o dzieci, młodzież, osoby niezamożne. To jest przedmiot, nad którym też warto się zastanowić - wyjaśniał.

Radziwiłł jest zdania, że w Polsce za dużo jest reklam alkoholu.

– Promocja alkoholu w Polsce coraz bardziej odstaje od standardu międzynarodowego. Alkohol i jego możliwości reklamowe są niemal takie, jak dla każdego innego produktu. Musimy się nad tym pochylić i to wymaga pewnych ograniczeń - wyjaśniał.

Dodał na koniec, że rozumie, jak istotna dla polskiej gospodarki jest produkcja alkoholu i akcyza, która zasila budżet. Dlatego Radziwiłł podkreślił, że "potrzebne są kompromisy".

src="http://static1.money.pl/i/h/9/art378377.jpg"/>Według ministra istotne jest promowanie postaw abstynenckich. To od lat jest domeną Kościoła, który był współorganizatorem konferencji. Według ministra zdrowia istotną rolę ma również harcerstwo.

- Z wielkim niepokojem widzę dyskusję w harcerstwie o trzeźwości. Tutaj też dotarły jakieś wątpliwości. To jest bardzo niedobre. To środowisko tradycyjne wspierało tę postawę - mówił Radziwiłł.

"Ku trzeźwości Narodu. Odpowiedzialność rodziny, Kościoła, państwa i samorządu" - konferencję pod takim tytułem zorganizował w Sejmie Parlamentarny Zespół ds. Rozwiązywania Problemów Uzależnień. Wśród gości, poza ministrem zdrowia, byli też m.in. Marek Kuchciński, marszałek Sejmu i Stanisław Szwed, wiceminister w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej. Patronem honorowym spotkania została Konferencja Episkopatu Polski.

Spotkanie zaczęło się od wspólnej modlitwy. Zebrani prosili Matkę Boską o trzeźwość narodu i owocną konferencję. Imprezę rozpoczął marszałek Marek Kuchciński, który w krótkim powitaniu podkreślał, że demokratycznie wybrani przedstawiciele władzy muszą zajmować się trudnymi tematami. W tym alkoholem.

Wódka jak narkotyk

- Alkohol to jest narkotyk, a naród, który używa alkoholu etylowego jest narkonarodem. Polacy w sposób nierozsądny używają alkoholu. Nie możemy nic z tym nie robić - argumentował prof. Krzysztof Wojecieszek, ekspert od uzależnień współpracujący z Konferencją Episkopatu Polski.

On również przedstawił swoje propozycje walki z alkoholizmem. Przede wszystkim potrzebna jest zmiana skali i stylu picia. Zdaniem profesora można to osiągnąć przez ograniczenie dostępności. Powołał się przy tym na model włoski. Włosi wypijają 2/3 tego co Polacy, ale mają aż 10 razy mniej uzależnionych osób.

Zdaniem prof. Wojcieszka istotna jest też walka z reklamą.

- Konieczna jest redukcja ataków reklamowych i marketingowych. W ten sposób osłonimy młodzież. Trzeba sobie zdawać sprawę, że większości uzależnionym nie udaje się pomóc. Mniej więcej 40 proc. uzyskuje wsparcie. Trzeba więc robić wszystko, by ktoś nie wszedł w ten stan - wyjaśniał.

PARPA chce podnosić ceny

Następnie na mównicę wyszedł Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Brzózka od dawna postuluje, by alkohol kosztował więcej. Im wyższa cena, tym mniejsze spożycie.

- Alkohol to narkotyk. To najgorszy legalny narkotyk, obrośnięty mitami i lobbingiem - zaczął. PARPA od dawna ma swoją receptę na walkę z problemem. Przede wszystkim Brzózka postuluje całkowity zakaz reklamy alkoholu.

- Marketing przyczynił się do tego, że alkohol jest zwykłym towarem. Polacy traktują alkohol najbardziej liberalnie w Europie, jesteśmy na pierwszym miejscu. To efekt reklam na ulicy wlewających się w nasza świadomość - wyjaśniał.

Co jeszcze? PARPA postuluje zmniejszyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu. Poza tym sposobem na odciągnięcie Polaków od butelek ma być wyższa cena alkoholu.

- Nie ma wątpliwości, że wysokość podatku i ostateczna cena wpływa na spożycie alkoholu. To wychodzi jak na dłoni, gdy spojrzymy na dotychczasowe podwyżki cen wódki w Polsce i na świecie. Akcyza szła w górę, liczba kupionych butelek w dół - tłumaczył Brzózka money.pl w ubiegłym roku. I, jak argumentował, w 2014 roku rząd popełnił błąd i podwyższył tylko akcyzę na wódkę, a w przypadku piwa i wina pozostawił dotychczasowe stawki.

Z ekspertyzy przygotowanej specjalnie dla niej wynika, że akcyza dla wina poszybowałaby w górę z 1 zł 58 groszy do 6 zł 84 groszy za litr (w butelce 0,7 litra akcyza wynosi 1,11 zł, więc podwyżka oznacza 4,78 zł). W przypadku piwa byłby to wzrost z 48 groszy do 1 zł 43 groszy dla półlitrowej butelki czy puszki.

"Podwyżka średniej ceny piwa o ok. 1 zł za 0,5 l byłaby najbardziej odczuwalna dla niepełnoletnich konsumentów, co mogłoby pozytywnie wpłynąć na zdrowie publiczne" - można było przeczytać w dokumencie Centrum im. Grabskiego, do którego wtedy dotarł money.pl.

Producenci podzieleni

Co na to branża alkoholowa? Jest bardzo podzielona, bo pilnuje głównie swoich interesów. Producenci wódek i mocnych alkoholi są za ujednoliceniem stawki. Jak utrzymują, w tym momencie sytuacja jest po prostu niesprawiedliwa. Inaczej sytuacje widzą browary.

- Dla branży byłby to dramat. Nie ma kraju, w którym stawki akcyzy byłby zrównane dla różnych typów alkoholi. Dlaczego? Powód jest prosty. Akcyza jest niejako odzwierciedleniem stężenia alkoholu i promuje umiarkowanie w piciu, czyli wybór napojów o niższej zawartości alkoholu. Z punktu widzenia zdrowia bardziej pożądane jest, by ludzie pili piwo, a nie mocne alkohole - tak pomysł komentował rok temu rzecznik Kompanii Piwowarskiej.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1844)
WYRÓŻNIONE
MIki
9 lat temu
Bzdury, gdzie nie byłem w krajach europy to wino ma tę samą cenę co u nas, mało tego, niektóre dobre wina są nawet tańsze. Co do piwa, to ceny piwa w polsce są dość wysokie, w okolicach 10PLN, czyli ponad 2euro, w barach i restauracjach nawet te zwykłe sikacze kosztują 10PLN, czyli tyle ile w innych krajach UE. Nie widzę potrzeby podnoszenia akcyzy, no może faktycznie na alkohole powyżej 20%. Czym powinni się zająć? Tym by te spaprane akcyzy do wina nie przyklejać, bo przez to wielu producentów nawet nie chce sprzedawać wina w Polsce, a jak chce to i tak koszt akcyzy swoje a koszt urzędów, które to przyklejają swoje, bo przecież nie wolno tira z winem bez akcyzy wprowadzić przez granicę, trzeba oklejać poza Polską, więc koszta logistyczne dochodzą. Podchodzą do tego wszystkiego nie tak jak trzeba. Zakazać sprzedaży alkoholi powyżej 20% w marketach i stacjach benzynowych, tylko monopolowe wyznaczone ograniczeniem do iluś tam ludzi na danym obszarze. Wiejskie sklepy? Tylko do 20%, jak chcą kupić więcej procent to do miasta zrobić zapas, jak nie stać to znaczy że nie stać go pić alkoholu. MI to tutaj wygląda na chęć zebrania więcej kasy z akcyzy a nie o zdrowie Polaków. Takie pitolenie tak szczerze.
realista
9 lat temu
Wkurzony ojciec przy kolacji mówi"znowu wódka podrożała" Na to jego syn " tato czy to znaczy że będziesz mniej pił" ?. Nie to znaczy że ty będziesz mniej jadł. Tak to będzie wyglądać niestety.
ttl
9 lat temu
A dla czego nie wprowadzić prohibicji na używki ? Zaliczało by się do nich wódka , wino , piwo , kawa , herbata , papierosy. Prohibicja nie obejmowała by tylko dostojników kościoła i władzy.
...
Następna strona