Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Frank po 5 złotych. Rata wyższa o tysiąc złotych. Co dalej?

0
Podziel się:

Sprawdź, jak gwałtowny skok kursu szwajcarskiej waluty wpłynie na kredytobiorców i banki.

Frank po 5 złotych. Rata wyższa o tysiąc złotych. Co dalej?
(Fotolia)

5,19 złotego - nawet tyle trzeba było wczoraj zapłacić za franka szwajcarskiego. To nie pomyłka. Cena szwajcarskiej waluty w jednej chwili skoczyła o prawie 50 procent. Potem emocje nieco ostygły, ale na koniec dnia kurs zatrzymał się i tak na rekordowo wysokim poziomie 4,30 złotego. Oznacza to bardzo poważny problem dla posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich. Taki kurs franka oznacza, że ich zadłużenie znacząco wzrośnie. Ale spore kłopoty mogą mieć również same banki.

Bank Szwajcarii nie będzie dłużej bronił kursu franka na poziomie 1,20 wobec euro - ten krótki komunikat Szwajcarów spowodował wczoraj totalną panikę na rynku walutowym. Stało się to, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe: po raz pierwszy w historii frank szwajcarski był droższy niż euro. Bez problemu pękła też granica 4 złotych za franka, potem 4,50 i wreszcie 5 złotych!

Kurs franka do złotego w ostatnim tygodniu

- _ Bank Szwajcarii utracił jakąkolwiek wiarygodność _ - stwierdził krótko w rozmowie z Money.pl Marcin Kiepas, szef działu analiz w firmie brokerskiej Admiral Markets. - _ Jeszcze niedawno jeden z członków zarządu SNB mówił, że obrona poziom 1,20 wobec euro to absolutna podstawa ich polityki monetarnej. Najwidoczniej bank centralny nie był już w stanie bronić kursu _.

Po ile frank w najbliższych tygodniach?

Chociaż granica 5 złotych za franka została przekroczona tylko na chwilę, to wniosek z wczorajszych wydarzeń jest jeden: Polacy mogą na długi czas zapomnieć o franku na poziomie poniżej 3,50 złotego. - _ Nowy punkt odniesienia dla tej waluty to teraz 4 złote _ - uważa Marcin Kiepas.

Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ idzie jeszcze dalej: - _ Przedział notowań franka na najbliższe tygodnie to 4,15-4,45 złotego _ - szacuje.

Przypomnijmy, że są to okolice poziomu notowanego w lipcu 2011 roku, gdy mieliśmy do czynienia z bardzo mocnym osłabieniem złotego. Kryzys w strefie euro spowodował wtedy, że inwestorzy zaczęli masowo kupować franka jako bardzo bezpieczną inwestycję. Bank Szwajcarii stwierdził wówczas, że mocny frank szkodzi tamtejszym eksporterom i rzucił się do obrony franka na granicy 1,20 wobec euro. Dlatego wczorajsza decyzja jest tym bardziej zaskakująca.

Frank po 5 złotych to rata wyższa nawet o tysiąc złotych

Doniesienia ze Szwajcarii to fatalna wiadomość dla wszystkich osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne we franku. Przed bardzo wyraźnym wzrostem wysokości spłacanych rat raczej nie obroni ich jednoczesna decyzja Banku Szwajcarii, który zdecydował się na obniżkę stóp procentowych do pułapu poniżej zera. Trudno bowiem oczekiwać, by polskie banki zgodziły się na cięcie oprocentowania kredytów do ujemnego poziomu.

- _ Oprocentowanie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich składa się najczęściej z dwóch elementów: stałej marży banku i stawki bazowej, którą jest LIBOR 3M. Jest ona zmienna i aktualizowana przez banki zazwyczaj co kwartał. W takiej sytuacji wraz ze spadkiem LIBORu obniża się oprocentowanie kredytów. Okazuje się jednak, że nie wszystkie banki są przygotowane na wprowadzenie ujemnej stawki. Sytuacja taka nie została przewidziana w umowach kredytowych, co niestety daje możliwość interpretowania niektórych zapisów na korzyść banków. Inne zabezpieczyły się już wcześniej i nie przewidują możliwości obniżenia stawki poniżej zera _ - tłumaczy Konrad Pluciński, ekspert MarketMoney.pl.

Frank w cenie 4 złotych oznacza, że większość osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne w tej walucie w okresie boomu z 2007 i 2008 roku płaci już w tej chwili ratę o prawie 50 procent wyższą niż na początku spłacania zobowiązania. Rata nie skoczyła jeszcze drastyczniej tylko dlatego, że w tym samym czasie stopy procentowe w Szwajcarii (i tym samym stawka LIBOR3M, od której naliczane jest oprocentowanie kredytów) spadły z 2,7 procent do zera.

Zakładając, że w 2007 roku kredytobiorca kupił mieszkanie o wartości 400 tysięcy złotych i zaciągnął na to 340 tysięcy złotych kredytu we franku, oznacza to, że na początku tego roku wysokość jego raty sięgała już około 2,1 tysiąca złotych, czyli prawie 500 złotych więcej niż na początku spłaty. Jeżeli kurs franka dojdzie w okolice 4,50 to rata pozostanie jeszcze na tym samym poziomie ze względu na spadek oprocentowania kredytu. Potem jednak skok kursu franka może spowodować jej dalszy gwałtowny wzrost wysokości zobowiązania. Gdyby osiągnięty wczoraj na chwilę poziom 5 złotych stał się realny, we wspomnianym przykładzie oznaczałoby to ratę już na poziomie około 2600 złotych.

Raty kredytu we franku szwajcarskim
Rok/Prognoza Rata (zł)
2007 1 615
2008 1 599
2009 1 492
2010 1 687
2011 1 905
2012 1 766
2013 1 766
2014 1 819
2015 2 088
Frank 4 zł* 2 089
Frank 4,1 zł* 2 134
Frank 4,2 zł* 2 186
Frank 4,3 zł* 2 238
Frank 4,4 zł* 2 290
Frank 4,5 zł* 2 342
Frank 4,6 zł* 2 394
Frank 4,7 zł* 2 447
Frank 4,8 zł* 2 499
Frank 4,9 zł* 2 551
Frank 5 zł* 2 603
Frank 5,1 zł* 2 655
Frank 5,2 zł* 2 707
Frank 5,3 zł* 2 759
Frank 5,4 zł* 2 811
Frank 5,5 zł* 2 863

Źródło: Money.pl na podstawie MarketMoney. *Założenia: Wartość nieruchomości 400 tys. zł, 340 tys. zł kredytu we franku przy kursie początkowym 2,16 zł. LIBOR 3M początkowo 2,7%, obecnie 0%. Prognozy raty w zależności od kursu franka szwajcarskiego.

Wysokie zadłużenie to kłopot dla klientów, ale nie tylko

Bardzo dynamiczny wzrost wysokości spłacanych rat kredytu we frankach szwajcarskich to nie jedyne zmartwienie ich posiadaczy. O wiele większym problemem jest to, że zakupionych w takich kredytach mieszkań najczęściej nie można sprzedać, bo wartość zadłużenia wyraźnie przekracza samą wartość nieruchomości.

W powyższym przykładzie wartość zadłużenia od 2007 roku skoczyła już z 340 tysięcy złotych do około 500 tysięcy złotych, a więc o prawie 50 procent. Gdyby frank na dłuższy czas doszedł do poziomu 5 złotych, to zadłużenie sięgnie już 614 tysięcy złotych.

W takiej sytuacji z około 700 tysięcy kredytobiorców frankowych znaczna część będzie miała duży problem. Banki chcąc ograniczyć ryzyko będą sięgały do kieszeni klientów, namawiając do dodatkowego zabezpieczenia kredytu.

Dr Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI, zwraca uwagę na stosowane przez banki ubezpieczenia niskich wkładów własnych. - _ Ten produkt ma chronić klientów właśnie w takiej sytuacji, z jaką mamy teraz do czynienia _ - podkreśla. -_ To będzie dobry sprawdzian tego, czy to w rzeczywistości działa _ - dodaje. Wątpliwości wywołuje fakt, że Komisja Nadzoru Finansowego w przeszłości często upominała banki, które stosując tego typu ubezpieczenia, wprowadzały różnego rodzaju niedozwolone klauzule.

Wydaje się więc, że klient z takim ubezpieczeniem raczej powinien spać spokojnie. Bank mając ubezpieczenie, nie powinien domagać się np. zabezpieczenia na drugiej nieruchomości. Kredytobiorcy, którzy jednak takiego produktu nie posiadają, muszą liczyć się z dodatkowymi kosztami.

Jednocześnie nasuwa się pytanie o to, czy w tej sytuacji rykoszetem nie dostanie się także ubezpieczycielom. Dr Tomasz Bursa uspokaja. - _ Takie ubezpieczenia udzielała mała liczba firm, które specjalizują się w ubezpieczeniach finansowych. Jeden z nich to były przedstawiciel grupy Getin, czyli TU Europa. Teraz jest pod skrzydłami niemieckiego ubezpieczyciela Talanx, który w razie czego nie powinien mieć żadnych problemów z wywiązywaniem się z ubezpieczenia _ - komentuje dr Tomasz Bursa.

Banki będą mieć problem z wypłacalnością?

Drastyczny wzrost kursu franka to problem dla banków w związku z restrykcyjnymi wymaganiami Komisji Nadzoru Finansowego odnośnie współczynnika wypłacalności. Jeden z banków w ostatnich stress-testach prowadzonych przez KNF, w skrajnym scenariuszu osłabienia walut obcych o 25 procent, jak ma to miejsce w przypadku franka szwajcarskiego, nie spełnił minimalnych wymagań.

Jednak jak podkreśla w rozmowie z Money.pl Maciej Krzysztoszek z KNF, żaden z banków w tym momencie nie jest zagrożony niewypłacalnością czy bankructwem, a wspomniany wyżej bank uzupełnił już brakujące kapitały.

Tomasz Bursa zwraca uwagę na to, że osiągnięcie minimalnego poziomu kapitałów przez niektóre banki w odniesieniu do aktywów ważonych ryzykiem będzie trudne. Ekspert sugeruje konieczność pozyskania nowych środków np. poprzez emisje akcji, jednakże z pierwszych wyliczeń wynika, że nie będą to znaczące kwoty.

- _ Wydaje się, że niektóre banki nie będą mogły wypłacić dywidend z zysków (konieczność budowania buforów kapitałowych) oraz spowolnią wzrost akcji kredytowej, ponieważ część ich nadwyżek kapitałowych zostanie skonsumowana przez rosnący wymóg kapitałowy, co wywoła spadek współczynników wypłacalności _ - przewiduje ekspert.

KNF nie odpuści. Banki nie mogą też liczyć na NBP

Nie ma co liczyć na to, że Komisja Nadzoru Finansowego pójdzie na rękę bankom i zmniejszy wymogi dotyczące poziomu wskaźników wypłacalności. Głównie dlatego, że przepisy te są ustalone w ogólnych standardach światowych. Mowa o minimalnym wskaźniku wypłacalności na poziomie 8 procent. Warto przy tym wspomnieć, że KNF dołożyła jeszcze większe wymagania, podnosząc ten wskaźnik do pułapu 12 procent kilka lat temu.

- _ Wycofując się z tego zapisu, KNF straciłaby na wiarygodności. Nie można tworzyć precedensu _ - komentuje dr Tomasz Bursa. Ekspert sugeruje, że niektóre banki z dużą ekspozycją na franka i niskimi współczynnikami będą musiały szybko poprosić akcjonariuszy o dodatkowe pieniądze, czyli najprawdopodobniej skończy się to emisją nowych akcji.

W skrajnym przypadku prócz dokapitalizowania w grę mogłoby wchodzi zalecenie znacjonalizowania banków będących w najgorszej sytuacji, choć o tym głośno żaden z ekspertów nie chce mówić.

Tego wszystkiego wyraźnie obawiają się inwestorzy z GPW, którzy wyprzedają akcje banków. Zaraz po ogłoszeniu decyzji Banku Szwajcarii, kursy mBanku i BZ WBK spadały około 8 procent. Około 6 procent pikowały papiery PKO BP. Względny spokój zachowywali za to akcjonariusze Pekao.

Czwartkowe notowania banków z WIG20 na tle całego indeksu

Analitycy Raiffeisen Centrobank szacują, że kredyty mieszkaniowe we franku szwajcarskim stanowią 39 procent portfela kredytowego Banku Millennium, 29 procent w Getin Noble Banku i 26 procent w mBanku. W ocenie RCB kredyty frankowe stanowią ponadto 20 procent portfela w PKO BP. W Pekao jest to ich zdaniem jedynie 4 procent.

Wsparciem dla banków nie będzie też NBP. Świadczy o tym m.in. oficjalny komunikat. - _ Narodowy Bank Polski uważnie obserwuje i analizuje sytuację na rynku walutowym. Znaczące wzmocnienie franka szwajcarskiego wobec złotego nie ma związku z sytuacją gospodarczą i fundamentami makroekonomicznymi Polski. Fluktuacje kursu złotego w stosunku do euro nie odbiegają od obserwowanych w ostatnim czasie _ - czytamy w komunikacie.

- _ Polityka stóp procentowych nie ma tu żadnego znaczenia _ - zauważa dr Tomasz Bursa. - _ NBP może zainterweniować na euro. Kurs franka w złotych zależy od pary euro-frank. Nie jest jednak w stanie zbić jego wartość w znaczący sposób. Pięć, sześć groszy to jest wszystko na co stać NBP. Na rynek europejski też nie wjedzie z interwencją. _

Wzrost kursu franka to większe ryzyko i spadek zysków

Jeśli kurs franka utrzyma się powyżej 4 złotych, na co wskazuje liczne grono ekspertów, będzie miało to bezpośrednie przełożenie na wyniki finansowe banków.

- _ W skali całego roku w sektorze bankowym można szacować, że rezerwy z tytułu wzrostu kursu franka mogą wynieść około 200-300 milionów złotych. Przekłada się to automatycznie na takie samo obniżenie zysków. I to tylko ze strony ryzyka kredytowego _ - szacuje dr Tomasz Bursa. - _ Jest jeszcze druga część, którą trudno na szybko oszacować, a mowa o koszcie finansowania we frankach. To jednak rozkłada się w czasie i raczej nie będzie mieć bezpośredniego wpływu w krótkim terminie _.

Obawy o wyniki wyraża prezes mBanku Cezary Stypułkowski, który wczoraj przyznał, że wysoki kurs franka może obniżyć dywidendę mBanku za 2014 rok. _ - Wcześniej wyznaczyliśmy sobie korytarz 50-70 procent zysku na dywidendę. Teraz może być niższy _ - powiedział, dodając, że za wcześnie na podanie nowych poziomów. Z zysku osiągniętego w 2013 roku bank przeznaczył na dywidendę 716,98 miliona złotych.

Według najnowszych danych NBP, zysk netto sektora bankowego w okresie styczeń-listopad 2014 roku wyniósł 15,34 miliarda złotych, czyli wzrósł o 8,9 procent rok do roku. Wynik z tytułu odsetek wyniósł od stycznia do listopada 33,98 miliarda złotych, rosnąc rok do roku o 10,6 procent. Wynik z tytułu opłat i prowizji wyniósł 12,98 miliarda złotych, czyli wzrósł 4,9 procent.

- _ Nie zmienia się sytuacja banków w zakresie płynności. Banki w Polsce z pewnością mają środki na bieżącą obsługę depozytów _ - uspokaja mimo wszystko dr Tomasz Bursa.

Zresztą historia pokazuje, że banki bankrutują nie przez to, że na rynkach się źle dzieje, tylko przez to, że ludzie popadają niepotrzebnie w panikę. Jeśli do tego nie dojdzie, można być póki co spokojnym o kondycję sektora bankowego w kraju.

Uspokaja także Komisja Nadzoru Finansowego

Dokonana przez KNF symulacja dla trwałego osłabienia złotego względem franka o 30 procent (zakładany kurs CHF/PLN 4,4980) wskazuje na spadek łącznego współczynnika wypłacalności banków z 14,62 procent do 14,38 procent. Również przy kursie 5,19 (maksimum notowań z wczoraj) wskaźnik będzie miał wartość wyższą od założonego minimum na poziomie 12 procent. Według wyliczeń KNF byłoby to około 13,56 procent.

Przy utrzymaniu stóp procentowych w Szwajcarii na poziomie zbliżonym do obecnego, wzrost kursu franka do 4, a nawet 4,5 i 5 złotych, powinien zostać zaabsorbowany przez większość kredytobiorców, a miesięczna zmiana raty spłaty byłaby porównywalna do tych, jakie płacili kredytobiorcy mający analogiczny kredyt w złotych - czytamy w oficjalnym komunikacie KNF.

Jak podkreśla Komisja, istotny wzrost ryzyka następuje przy założeniu połączenia wzrostu kursu franka ze znacznym wzrostem stóp procentowych, któremu jednak przeciwdziała jednoczesna decyzja banku centralnego Szwajcarii o obniżeniu stóp procentowych o 50 punktów bazowych.

KNF podkreśla, że istotna część zadłużenia we frankach w ostatnich latach została spłacona. Od końca 2009 roku liczba kredytów mieszkaniowych dla gospodarstw domowych denominowana w szwajcarskiej walucie obniżyła się o 21,6 procent.

Czytaj więcej w Money.pl

giełda
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)