- Robicie tylko nagonkę na "Solidarność” - mówi szefowa centrali związkowej w ZUS-ie i po chwili rzuca słuchawką. Emocje zaczynają brać górę w wewnętrznym konflikcie w związku. "Doły" są za wejściem z spór zbiorowy, ale "zakładówka" nie chce ich słuchać.
Prawie wszystkie związki zawodowe działające w ZUS pod groźbą strajku zażądały od prezes Gertrudy Uścińskiej podwyżek i od dwóch tygodni znajdują się w sporze zbiorowym z kierownictwem zakładu.
Z żądań płacowych w międzyczasie wycofały się dwie organizacje, w tym jedna o zasięgu lokalnym, ale od początku w konflikt z kierownictwem ZUS-u nie chce wchodzić największa z nich - NSZZ "Solidarność", która nie podpisała się pod wspólnym żądaniem podwyżek.
Wideo: * *"Solidarność": Wolna niedziela nie tylko dla pracowników handlu albo dodatek za pracę
Czy oznacza to, że tylko związkowcom z "Solidarności" nie przeszkadza fakt, że pensje w ZUS-ie, podobnie jak w całej budżetówce, są zamrożone już od 2010 roku? Nic z tych rzeczy. Żądanie podwyżek jest wśród szeregowych członków tego związku powszechne, ale centrala zusowskiej solidarności podjęła samodzielną decyzję, by w konflikt płacowy z ZUS-em nie wchodzić.
Niedemokratyczny tryb tej decyzji zirytował szefów trzech śląskich oddziałów zusowskiej "Solidarności", którzy w liście do innych związków odcięli się od decyzji prezydium "S" w ZUS. Napisali nawet, że ta decyzja naraziła ich organizację na "drwiny i obelgi ze strony pracowników" i stała się "przedmiotem kpin w mediach".
Sytuacja i tak jest już gorąca
- Jeśli byłby zachowany tryb konsultacji, to przypuszczam, że wszystkie komisje oddziałowe byłyby za wejściem w spór zbiorowy - mówi money.pl przedstawiciel jednej z komisji oddziałowych "Solidarności" w ZUS. - Decyzje prezydium zostały podjęte bez konsultacji z dołami - dodaje.
Nie zgadza się na zacytowanie tej wypowiedzi pod nazwiskiem, bo - jak tłumaczy - "nie chce zaogniać sytuacji, która i tak jest już dość gorąca". - My się trzymamy z dala od mediów na chwilę obecną - zaznacza.
O tym, że ujawniony przez wtorkową "Gazetę Wyborczą" konflikt w zusowskiej "Solidarności" budzi bardzo silne emocje , może świadczyć reakcja przewodniczącej Komisji Zakładowej Reginy Borkowskiej na pytanie money.pl, dlaczego podjęto decyzję, by nie przedstawiać żądań płacowych.
- Nie udzielam takich komentarzy, bo po prostu robicie naprawdę wielką polityczną kampanię z tego powodu. Jeśli macie pisać, to piszcie uczciwie, bo już w tej chwili pięć związków się wycofało z tego - powiedziała Borkowska. - Robicie tylko nagonkę na "Solidarność”, dlatego postanowiliśmy z całym zarządem, że nie będziemy po prostu brali w tym udziału, tak że do widzenia - dodała i natychmiast rozłączyła się.
Nie byliśmy w stanie zadać kolejnego pytania, dlatego nie wiadomo, które związki miały wycofać się z konfliktu zbiorowego. Z informacji uzyskanych przez money.pl od Beaty Wójcik, przewodniczącej Związku Zawodowego Pracowników ZUS wynika, że wycofały się tylko dwa - Ogólnopolski Związek "Kadra ZUS" oraz Wolny Związek Zawodowy Pracowników ZUS z Olsztyna.
Beata Wójcik powiedziała też, że w poniedziałek ZUS poinformował związki, że część postulatów przyjmuje, ale część odrzuca i proponuje spotkanie 15 maja.
Strategiczne decyzje podejmuje rząd
Zapytaliśmy rzecznika Komisji Krajowej "Solidarności" Marka Lewandowskiego, czy komisja zakładowa "S" w ZUS miała prawo podjąć decyzję o niewchodzeniu w konflikt zbiorowy bez konsultacji.
- Sprawdzę jaki jest tam tryb podejmowania decyzji - deklaruje Lewandowski. - Ale Komisja Zakładowa, która jest najwyższą władzą wykonawczą w organizacji podstawowej, najprawdopodobniej składa się tam z przedstawicieli wszystkich oddziałówek. Więc jej decyzja jest prawdopodobnie decyzją wszystkich - zaznacza.
- Nie wiem jak jest w ZUS, ale być może sceptycyzm z wejściem w spór wynika z tego, że kierownictwo ZUS nie uchyla się od dialogu, ale strategiczne decyzje podejmuje rząd. Nie wiem - zastanawia się rzecznik Komisji Krajowej "S". - Wiem natomiast, że to skutek zamrożonych od 2010 roku podwyżek w sferze budżetowej - podkreśla.
Marek Lewandowski tłumaczy też, że wejście w spór zbiorowy to "długa i skomplikowana procedura, negocjacje, mediacje, referendum i dopiero ewentualny strajk".
Rzecznik Komisji Krajowej "Solidarności" zdecydowanie odrzuca opinie, że związek sprzyja rządowi i unika konfliktów z instytucjami i spółkami państwowymi. - Twierdzenie, że "Solidarność" działa ręka w rękę z rządem, a szeregowi działacze mają tego dość jest nieporozumieniem - zapewnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl