Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kosztowne obietnice wyborcze PiS. Rząd musi zacząć cięcia

1
Podziel się:

Według najnowszych szacunków deficyt budżetowy w przyszłym roku może zwiększyć się nawet o 16 miliardów złotych i zdecydowanie przekroczyć próg 3 proc. PKB.

Kosztowne obietnice wyborcze PiS. Rząd musi zacząć cięcia
(PIOTR SMOLINSKI / POLSKA PRESS)

Według najnowszych szacunków deficyt budżetowy w przyszłym roku może zwiększyć się nawet o 16 miliardów złotych i zdecydowanie przekroczyć próg 3 proc. PKB. 6 miliardów więcej niż w 2016 ma pochłonąć Rodzina 500+, a podwyżka kwoty wolnej, obniżka podatków i wieku emerytalnego nawet drugie tyle. - Rok 2017 będzie kluczowy, a ułożenie bezpiecznego budżetu przy założeniu, by nie przekraczał deficytu na poziomie 3 proc. jest dziś kwadraturą koła - komentuje w rozmowie z money.pl były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka. A to może oznaczać cięcia.

W resorcie finansów już pracują nad aktualizacją planu konwergencji, który do końca kwietnia każdy kraj członkowski musi wysłać Komisji Europejskiej. To kluczowy dokument, mający przekonać władze Unii, że sytuacja finansowa jest opanowana, a deficyt sektora finansów publicznych nie przekroczy 3 proc. PKB.

Program trzeba aktualizować co roku. Przed ministrem Szałamachą i jego ekipą zadanie karkołomne, bo eksperci zaraz po wyborach wskazywali, że właśnie przyszły rok będzie najtrudniejszy. - Zmiany w budżecie na 2016 rok nie powinny więc znacząco pogorszyć wizerunku Polski, ale już kolejny rok może być zagrożeniem - mówił money.pl pod koniec ubiegłego roku Paweł Cymcyk, analityk rynków finansowych.

Dlaczego to właśnie 2017 rok to tak twardy orzech do zgryzienia? - Pamiętajmy, że rząd nie będzie mógł liczyć na nadzwyczajne wpływy, a czekają go olbrzymie wydatki. Program 500 plus obejmie już cały rok, a nie tylko trzy kwartały. Ale to tylko część problemu, bo dochodzą do niego jeszcze wolna kwota od podatku, zapowiedzi obniżenia wieku emerytalnego czy wprowadzone już ulgi dla seniorów - komentuje prof. Stanisław Gomułka.

W bieżącym roku budżet może liczyć chociażby na kilka miliardów złotych ze sprzedaży częstotliwości LTE, co pozwala "dopiąć" wspólną kasę. Za rok na taki zastrzyk gotówki nie ma już co liczyć, a koszty obietnic wyborczych znacząco wzrosną.

Utrzymać deficyt w ryzach

- Celem fiskalnym na rok 2017 jest deficyt nieprzekraczający progu 3 proc. w relacji do PKB, a na kolejne lata jego ograniczanie o 0,25 pkt proc. - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Leszek Skiba, wiceminister finansów.

- Jeśli przejdziemy ten najtrudniejszy rok suchą stopą, czyli z deficytem poniżej 3 proc. PKB, to kolejne lata będą łatwiejsze - dodaje Skiba. I zapewnia, że takie rozwiązanie jest możliwe. A dlaczego utrzymanie budżetowej dziury w niepowiększonym stanie jest tak istotne? Wszystko przez procedurę nadmiernego deficytu, którą w ubiegłym roku Komisja Europejska zdjęła z Polski. Jej powrót byłby ostatnią rzeczą, której życzyłby sobie rząd Beaty Szydło.

- Przy przekroczeniu progu 3 proc. PKB, musielibyśmy liczyć się z natychmiastową reakcją struktur unijnych, które wydadzą dyspozycje, których oczywiście rząd nie spełni. Efektem będzie cofnięcie dotacji i od 500 tysięcy do miliona nowych bezrobotnych - prognozuje dla money.pl prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

W 2016 roku w budżecie zapisany jest deficyt w wysokości niespełna 55 miliardów złotych, co stanowi 2,8 proc. Produktu Krajowego Brutto.

Dziura na 12 czy 16 miliardów?

W przyszłym roku będzie jednak znacznie gorzej. Do "najbardziej realistycznego" szkicu aktualizacji programu konwergencji dotarł Puls Biznesu. Wynika z niego, że budżet może się nie dopiąć ze względu na wyborcze obietnice, które pogłębią deficyt nawet o 16 miliardów złotych.

6 miliardów więcej niż w tym roku ma kosztować program Rodzina 500+, który potrwa już nie od kwietnia, ale przez 12 miesięcy. Zapowiedzi obniżenia VAT od 2017 roku to strata kolejnych 7 miliardów. Mniej pieniędzy będzie też ze sprzedaży ziemi, obniżonego CIT dla małych firm czy podatku miedziowego. Z drugiej strony trzeba też przeznaczyć pieniądze na ubezpieczenia rolników i darmowe leki dla seniorów. To wszystko daje w sumie ubytek 3,7 miliarda złotych.

Pośrednio potwierdza to wiceminister Skiba, choć jego zdaniem luka w budżecie będzie nieco mniejsza. - Zaczynamy realizację innych zapowiedzi rządowych - obniżenie wieku emerytalnego, stopniowe zmiany w kwocie wolnej od podatku, zmiany w podatku miedziowym - wylicza w rozmowie z "Rzeczpospolitą". - Wstępnie szacujemy, że luka, która musi być zwiększona ze zwiększonej ściągalności podatków tak, by nie przekroczyć 3 proc. PKB deficytu, to minimum 12 miliardów złotych.

Trzeba zacząć cięcia

Zdaniem "PB" samo uszczelnienie systemu podatkowego, a także wprowadzenie danin dla hipermarketów i banków nie wystarczy. Z tych źródeł resort finansów może bowiem liczyć na 7-8 miliardów złotych rocznie. To ledwie połowa tego, co potrzeba. Oznacza to więc, że w przyszłym roku deficyt może wynieść około 3,6 proc.

A to z kolei niesie za sobą konieczność zrewidowania obietnic wyborczych. Nie ma już więc mowy o natychmiastowym podniesieniu kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych, ale stopniowe jej zwiększanie o tysiąc złotych. Możliwe jest też nieco inne skonstruowanie reformy emerytalnej, która w kształcie zaproponowanym przez prezydenta kosztowałaby 7,5 miliarda złotych.

"Eksperci namawiają resort finansów do zamrożenia wieku emerytalnego, na poziomie 61 lat dla kobiet i 66 lat dla mężczyzn, zamiast obniżania" - czytamy w PB. Dodatkowo resort finansów nie chce też od stycznia wracać do starych stawek podatku VAT, bo koszty byłyby olbrzymie, a ulga dla obywatela niewielka.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1)
czas zaczac
5 lata temu
Ciecia zaczac od siebie pisowcy! Zmniejszyc liczbe ministrow,zmniejszyc pensje,zlikwidowac apanaze,zmniejszyc liczbe samocghodow sluzbowych do 5 ,zlikwidowac kilometrowki i pieniadze beda!