W Hiszpanii kolejny dzień manifestacji. Największe zwołano w centrum kraju i Galicji - prowincji sąsiadującej z Portugalią. Po raz kolejny protestujący w Madrycie zapowiedzieli, że wrócą pod budynek parlamentu.
- _ Otocz parlament _ - protesty pod takim hasłem odbywają się od wtorku w Madrycie. W czasie manifestacji 40 osób zostało zatrzymanych. Grozi im rok więzienia. Tyle bowiem przewiduje hiszpańskie prawo za zakłócanie pracy deputowanym.
Dlatego dzisiaj manifestujący pod budynkiem parlamentu domagać się będą uniewinnienia aresztowanych i przywrócenia rzeczywistego prawa do manifestowania. Będą też żądać zmiany głosowanego dzisiaj w kongresie budżetu - najoszczędniejszego w czasach hiszpańskiej demokracji.
W innych miastach protestujący też zażądają skończenia z polityką zaciskania pasa. Rząd po raz kolejny zamraża pensje sferze budżetowej. Spłaty odsetek od zaciągniętych kredytów kosztują więcej niż roczne zarobki dla całej hiszpańskiej administracji.
- _ Coś tu nie gra _ - czytamy w komunikacie jednej z centrali związkowych - współorganizatora protestów.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Jest decyzja rządu w Madrycie. Hiszpanie szturmują banki Rząd przeforsował gigantyczne cięcia w wydatkach. Ludzie boją się o swoje oszczędności. | |
Zamieszki jak podczas zamachu stanu Demonstrujący wzywają do nowych wyborów, twierdząc, że polityka oszczędnościowa prowadzona przez rząd Mariano Rajoya nie pokrywa się z obietnicami wyborczymi PP. | |
"To zamach na hiszpańską demokrację" W 80 hiszpańskich miastach manifestowano przeciwko przyjętemu przez parlament najsurowszemu planowi oszczędnościowemu w historii kraju. |