Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Obietnice wyborcze PO. Partia wyjaśnia szczegóły programu gospodarczego

0
Podziel się:

Najbiedniejsi mogą zyskać na reformach nawet pięć tysięcy złotych rocznie - zapowiada Dariusz Rosati.

Obietnice wyborcze PO. Partia wyjaśnia szczegóły programu gospodarczego
(Platforma Obywatelska RP/flickr (CC BY-SA 2.0))

Lepsze warunki na rynku pracy, likwidacja umów śmieciowych, wzrost dochodów Polaków i uproszczenie systemu podatkowego - to cele programu gospodarczego Platformy Obywatelskiej, które wyjaśniał na sobotniej konferencji prasowej poseł Dariusz Rosati.

[Aktualizacja godzina 14:39]

Politycy Platformy Obywatelskiej wyjaśniali szczegóły programu gospodarczego "Polska Przyszłości" przedstawionego tydzień temu, podczas konwencji partii w Poznaniu.

Rzeczniczka sztabu wyborczego PO Joanna Mucha mówiła podczas sobotniej konferencji, że partia w kampanii będzie chciała przekonać Polaków, że proponowany system oznacza bardziej stabilną pracę, wyższe wynagrodzenia, które pracownik otrzyma na rękę i znacznie prostszy podatek.

- Będziemy chcieli się przebić z informacją, że korzysta na tej sytuacji 97 proc. Polaków, że dzięki temu mamy szansę wyjść z umów cywilno-prawnych, które są umowami fikcyjnymi i nie dają stabilności zatrudnienia, że będziemy chcieli wyprowadzić ludzi pracujących na czarno, że ten system najbardziej sprzyja biednym i tym, którzy mają dużo dzieci - mówiła Mucha.

Rosati podkreślił, że PO w ciągu dwóch lat chce wprowadzić jednolity kontrakt na pracę, który zastąpi wszystkie dotychczasowe umowy śmieciowe, z którymi nie wiąże się pełne ozusowanie i które nie gwarantują pracownikom odpowiednich praw pracowniczych. - Będzie to skutkowało dwojako. Po pierwsze wzrosną dochody budżetowe z tytułu oskładkowania i ozusowania wszystkich kontraktów, a po drugie zmniejszy się szara strefa, ponieważ w takiej sytuacji nie będzie się opłacało pracować na czarno - mówił.

Jak tłumaczył, na prezentowanych reformach systemu podatkowego i rynku pracy zyska większość obywateli, z wyjątkiem najlepiej zarabiających, którzy żyją samotnie.

- Istotą tego programu jest to, że 97 proc. zatrudnionych uzyska wzrost dochodów netto. 3 proc. będzie miało dochody takie same lub niższe, ale dotyczy to tylko osób o najwyższych dochodach, niemających rodzin. Dlatego też reforma przyniesie zasadniczą poprawę dla tych, którzy tego najbardziej potrzebują - najmniej zarabiających i obciążonych dużymi rodzinami. W ich przypadku zysk netto w skali roku może sięgnąć nawet 5 tys. zł - wyjaśniał Rosati.

- Zasada jest taka, że im mniejsze zarobki, tym proporcjonalnie większe będą korzyści z tytułu wprowadzenia nowego systemu - dodał polityk PO.

Jak wyjaśnił, nowością planowanego systemu podatkowego jest to, że podatek nie będzie rozliczany z dochodu jednej osoby, ale w zależności od liczby osób w rodzinie. - Dlatego obciążenia podatkowe będą odpowiednio większe dla osób samotnych, a odpowiednio mniejsze dla małżeństw wychowujących dzieci. Im więcej tych dzieci, tym większe będą ich dochody - powiedział.

Rosati przypomniał też, że dla najmniej zarabiających stawka podatkowa będzie wynosiła 10 proc. i będzie stopniowo rosnąć do 39,5 proc. dla zarabiających najwięcej. - To ciągle jest mniej niż obecne najwyższe obciążenie podatkowe, które wynosi 43,5 proc. - powiedział.

Podczas konferencji porównał sytuację w obecnym systemie, gdy pracodawca wydaje 2111 zł, a pracownik - w przypadku, gdy wykorzystywane są ulgi na dzieci i jest to osoba, która rozlicza się ze współmałżonkiem - otrzymuje wynagrodzenie na rękę 1517 zł. - Występuje ogromny klin podatkowy, czyli różnica pomiędzy kosztem dla pracodawcy - ponad 2100 - i ostateczną kwotą, którą otrzymuje na rękę, do kieszeni pracownik - tłumaczył Rosati.

- Nowy system będzie stanowił radykalne uproszczenie - podkreślił. - Pracodawcę pracownik nadal kosztuje 2111 zł, ale od tego wynagrodzenia pracownik płaci tylko 10 procent podatku, 10 proc., bo mówimy o wynagrodzeniu minimalnym. W efekcie pracownik dostaje na rękę prawie 1900 zł, a nie 1200 lub 1500 i stąd wynika korzyść dla tych najniżej zarabiających - podał.

Rosati zaznaczył, że oznacza to nie tylko wzrost wynagrodzeń netto, ale też radykalne uproszczenie całego systemu rozliczeniowego. Zaznaczył, że dwie grupy pracujących będą wyłączone z tego systemu - osoby samozatrudnione (prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą)
oraz rolnicy.

- Ponieważ ogromna większość pracowników będzie miała w wyniku tej reformy wyższe wynagrodzenia netto i klin podatkowy pomiędzy wynagrodzeniem brutto i netto ulegnie znacznemu zmniejszeniu, to oczywiście wystąpią związane z tym niedobory w stosunku do obecnych strumieni pieniędzy płynących do ZUS i NFZ - mówił. Według Ministerstwa Finansów koszt reformy wyniesie ok. 10 mld zł.

- Te 10 mld zł jesteśmy w stanie w tej chwili wyłożyć, ponieważ sytuacja budżetu się poprawiła, Polska została wyłączona z procedury nadmiernego deficytu. Dzięki odpowiedzialnej polityce rządu w ostatnich latach deficyt został obniżony do poziomu poniżej 3 proc. PKB i dlatego budżet stać na tego typu reformy - mówił Rosati.

Pozytywem zmian będzie też - w związku z ozusowaniem wszystkich umów - dodatkowy strumień pieniędzy do ZUS i Narodowego Funduszu Zdrowia. - Dzięki zastosowaniu jednolitego kontraktu na pracę będziemy mieli wyższe dochody, dlatego łącznie jest to reforma, która da się sfinansować w obecnych warunkach budżetowych. To nie byłoby możliwe dwa, trzy lata temu, kiedy mieliśmy bardzo wysoki deficyt - tłumaczył.

Jak wyjaśnił szef Rady Gospodarczej Janusz Lewandowski, konferencja została zwołana, aby wyjaśnić zapowiedziane w poprzedni weekend reformy, które - jak mówił - spotkały się z dużym niezrozumieniem, szczególnie ze strony konkurentów politycznych.

- Zauważyłem, że o ile coraz lepiej rozmawia nam się o tym z ekonomistami, którzy nie udają polityków, to mamy coraz więcej nierozumienia lub udawania niezrozumienia tego programu ze strony konkurentów politycznych. Mam na myśli przede wszystkim lewicę, która udaje, że nie rozumie tego, że w naszym systemie jest pełna gwarancja dla osób odkładających na emeryturę - zaznaczył Lewandowski.

Pytany przez dziennikarz o zarzuty opozycji, że program wejdzie dopiero za jakiś czas, Lewandowski podkreślił, że jest program to "Przyszła Polska". - Dzisiejszym programem Platformy jest to, co robi rząd - mówił. - To jest koncepcja etapowana, po to, żeby uporządkować polski rynek pracy - tłumaczył.

Lewandowski ponowił zaproszenie do debaty, skierowane do kandydatki Prawa i Sprawiedliwości na stanowisko premiera Beaty Szydło. - W obliczu naszej propozycji reformy zamiast zwykłego rozdawnictwa rujnującego budżet, przeprowadza się atak personalny na mnie. Dlatego ponawiam propozycję rozmowy z panią Beatą Szydło, co jest lepsze niż ataki personalne - dodał.

Politycy PO wyjaśniali, że nie ma jeszcze gotowej odpowiedzi czyimi siłami ściągany podatek będzie rozdzielany do ZUS, NFZ czy OFE. - To jest naprawdę drugorzędne, możemy zastanowić się nad wyposażeniem w nowe funkcje istniejących urzędów skarbowych - w końcu będą one pobierały jeden podatek - a potem według algorytmu, programu komputerowego będzie dzielony na NFZ, ZUS, OFE i do Skarbu Państwa - mówił Rosati.

- Nie mamy w tej chwili gotowej odpowiedzi, czy będą to dotychczasowe urzędy skarbowe, czy jakieś izby podatkowe, czy wykorzystamy do tego oddziały ZUS - powiedział. - Z pewnością zrobimy na tym oszczędności, jeśli chodzi o zatrudnienie - to jest oczywiste - dodał.

Zobacz też: * *Polacy żyją od wypłaty do wypłaty. Szokujące wyniki badań

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)