Politycy podzieleni w ocenach umowy gazowej

na zdjęciu wicepremierzy Polski i Rosji Waldemar Pawlak
oraz Igor Sieczin po podpisaniu umowy gazowej

Krytycznie porozumienie gazowe i sposób negocjacji z Gazpromem ocenia wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS-u: _ - Zarzut jest szerszy. Chodzi o zaniechanie starań i wspierania gazociągu przez Ukrainę. Okazuje się, że dominujący jest kierunek współpracy z hegemonem _ - mówił.

Z krytyką rządu nie zgadza się Jarosław Gowin z PO: _ - Gazociąg ukraiński to mrzonki. Nigdy nie było takiej możliwości. Nie chylimy czoła przed żadnym hegemonem. To nadużycie - _ odpowiadał Kuchcińskiemu.

Doradca prezydenta Henryk Wujec jest przekonany, że każda decyzja rządu w sprawie umowy gazowej spotkałaby się z krytyką opozycji:_ - Gdyby umowy nie było, też byłoby źle, bo nie mielibyśmy gazu. A Polska musi mieć taką umowę, przecież każdy to czuje - _oceniał Wujec.

Bartosz Arłukowicz z SLD przypomniał, że po raz kolejny strategiczną umowę podpisywano w pośpiechu i wbrew unijnym dyrektywom. _ - Martwi nieudolność i bezradność podczas negocjacji. Umowa jest na granicy bezpieczeństwa energetycznego państwa, a proces negocjacji odbiegał od unijnych dyrektyw - _ wyliczał.

Jarosław Kalinowski z PSL przekonywał, że umowa gazowa byłaby jeszcze korzystniejsza dla Polski, gdyby czas jej obowiązywania był dłuższy:_ - Termin powinien być jeszcze dalszy. Potrzeba nam długoterminowej gwarancji. Mówienie o gazie łupkowym to pieśń odległej przyszłości - _ podkreślał Kalinowski.

Umowa gazowa, którą w Warszawie podpisali wicepremierzy Polski i Rosji Waldemar Pawlak i Igor Sieczin zapewnia zwiększenie dostaw do Polski o 2 miliardy metrów sześciennych surowca rocznie i będzie obowiązywać do 2022 roku. Zwiększenie dostaw do 10 miliardów metrów sześciennych rocznie było konieczne po tym jak prawie dwa lata temu inny dostawca RosUkrEnergo przestał wywiązywać się z kontraktu.