Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Theresa May w Polsce. Szydło: Polska nie będzie naciskać na Wielką Brytanię

17
Podziel się:

Po Brexicie sytuacja obywateli UE mieszkających na Wyspach będzie uregulowana na zasadzie wzajemności, będzie ona dokładnie taka jak Brytyjczyków mieszkających w Unii - zgodziły się w czwartek w Warszawie szefowe rządów Polski i Wielkiej Brytanii: Beata Szydło i Theresa May.

Theresa May w Polsce. Szydło: Polska nie będzie naciskać na Wielką Brytanię
(Bartosz Krupa)

Brytyjska premier przyjechała w czwartek z jednodniową wizytą do Warszawy. Tematami rozmów szefowych rządów były m.in. sytuacja Polaków na Wyspach w związku z Brexitem i relacje dwustronne.

W oświadczeniach dla mediów wygłoszonych po spotkaniu obie szefowe rządów zapewniały, że relacje polsko-brytyjskie będą nastawione na pogłębianie wzajemnej współpracy.

Polska premier zapowiedziała ponadto, że w najbliższym czasie odbędą się konsultacje międzyrządowe obu krajów. - Podjęłyśmy decyzję o tym, ażeby rozpocząć formalnie konsultacje międzyresortowe. Warunki i termin tych konsultacji zostanie uzgodniony - podkreśliła Szydło. May dodała, że zaproponowała, by pierwsze spotkanie odbyło się w Wielkiej Brytanii.

W odniesieniu do sytuacji polskich obywateli mieszkających i pracujących na Wyspach Szydło podkreśliła, że "jest pełna deklaracja ze strony pani premier (May), że w tej chwili sytuacja obywateli polskich nie ulegnie zmianie, dopóki Wielka Brytania pozostaje w UE, nic się nie zmienia". - Natomiast w czasie po opuszczeniu UE będzie to polegało na zasadzie wzajemności, czyli sytuacja obywateli UE będzie w Wielkiej Brytanii dokładnie taka sama, jak obywateli Wielkiej Brytanii w UE - dodała.

Z kolei brytyjska premier zapewniła, że Polacy są w dalszym ciągu bardzo mile widziani na Wyspach i Wielka Brytania docenia wkład polskich obywateli. May również podkreśliła, że dopóki pozostaje we Wspólnocie, Wielka Brytania jako państwo członkowskie będzie respektować zobowiązania dotyczące obywateli UE.

- Będę chciała zagwarantować prawa polskich obywateli, gdy opuścimy Wielką Brytanię - mówiła May. Jedynym przypadkiem, w którym prawa Polaków mogłyby nie zostać zagwarantowane po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię - mówiła brytyjska premier - byłaby sytuacja, w której prawa Brytyjczyków mieszkających w UE nie zostałyby zagwarantowane.

- W referendum otrzymaliśmy jasny sygnał - brytyjscy obywatele chcą kontroli nad przepływem osób w przyszłości. Jednocześnie chcemy mieć dobre porozumienie w kwestii wymiany dóbr i usług - zaznaczyła szefowa brytyjskiego rządu. Dodała, że nie jest brany pod uwagę żaden z istniejących modeli relacji łączących Unię z państwami spoza Unii. - Poszukujemy modelu, który będzie dobry dla Wielkiej Brytanii i UE - powiedziała.

Szydło dodała, że kwestia swobodnego przepływu osób będzie jednym z najważniejszych punktów negocjacji pomiędzy UK a UE. - Zapewne nie będzie on też łatwy, ale sądzę, że dla Wielkiej Brytanii i UE ważne jest, by ten punkt - jedna z naczelnych czterech swobód, które budują wspólny rynek - został zachowany - zaznaczyła.

Polska premier zaznaczyła też, że Polska szanuje suwerenną decyzję narodu brytyjskiego dotyczącą opuszczenia przez Zjednoczone Królestwo Unii Europejskiej. - Nie będziemy stawiali żadnych warunków, jeżeli chodzi o termin rozpoczęcia przez Wielką Brytanię formalnej procedury wyjścia z UE. Uważamy, że jest to suwerenna decyzja Wielkiej Brytanii. Potrzebny jest też czas Unii Europejskiej - mówiła.

Szefowa polskiego rządu podkreśliła, że dla Polski w negocjacjach na temat przyszłych relacji pomiędzy UK a UE jest ważne, by Wielka Brytania zachowała jak najściślejsze relacje ze Wspólnotą.

- Rozmawiałyśmy o tym, jak uczynić z Brexitu sukces, i o tym, jak pracować razem, by jak najbardziej zwiększyć możliwości obu naszych krajów - dodała May. Jak podkreśliła, Wielka Brytania oraz Unia Europejska potrzebują czasu na ustalenie celów negocjacji ws. opuszczenia przez Londyn Wspólnoty i przyszłych relacji. - Jako premier zamierzam odnieść się do obaw Brytyjczyków dotyczących swobody przepływu, mając jednocześnie na uwadze znaczenie bliskich relacji gospodarczych pomiędzy UE a Wielką Brytanią - powiedziała.

May potępiła - jak to określiła - "wstydliwe" i "podłe" ataki wymierzone w polskie społeczności w następstwie referendum.

Szefowa polskiego rządu dodała, że UE musi wyciągnąć wnioski z Brexitu, m.in. podejmując dyskusję na temat koniecznych zmian i reform, aby spełniać oczekiwania Europejczyków.

- Polska z wielką satysfakcją stwierdza, że Wielka Brytania jest naszym partnerem strategicznym. Jest bardzo ważnym partnerem teraz i będzie również bardzo ważnym partnerem w przyszłości - zaznaczyła Szydło. Jak powiedziała, Warszawę i Londyn łączy stanowisko ws. polityki wschodniej oraz polityki migracyjnej. - Ustaliłyśmy, że będziemy już przed najbliższym szczytem Unii Europejskiej konsultować się, jeśli chodzi o politykę wschodnią i inne tematy, które będą na tym szczycie poruszane - podkreśliła polska premier.

O tym, jaki Brexit może mieć wpływ na Polaków mieszkających na Wyspach na następnej stronie.

Brexit, a Polacy na Wyspach

Według ostrożnych szacunków Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych nawet od 120 do 400 tys. osób może wrócić do Polski w związku z Brexitem. Głosowanie z 23 czerwca oprócz zdecydowanej zmian w skali globalnej może wpłynąć też na przyszłość i zasobność kieszeni mieszkających na wyspach Polaków, których według brytyjskiego urzędu statystycznego jest teraz 850 tys.

Przy realizacji najgorszego z możliwych scenariuszy, może to nawet oznaczać exodus prawie połowy z nich. Polacy nie mogący pochwalić się pięcioletnią obecnością na Wyspach, mogą z dnia na dzień być nagle postawieni pod ścianą. Bowiem będą musieli ubiegać się o pozwolenia na pracę i pobyt i za każdym razem będzie to arbitralna decyzja urzędnika. W związku z tym rzeczywiście do wyjazdu może zostać zmuszonych w ten sposób nawet 400 tys. osób. Taką liczbę wskazują statystyki o wydanych od 2012 roku numerach identyfikacji podatkowej.

Dlaczego problem nie dotyczy wszystkich pracujących w Wielkiej Brytanii? Otóż zgodnie z tamtejszym prawem po 5 latach legalnego zamieszkiwania mogą oni uzyskać prawo stałego pobytu. Taki status pozwala na zupełnie swobodną pracę i życie w tym kraju bez żadnych czasowych ograniczeń i dodatkowych wymagań. Jednak dane brytyjskiego urzędu podatkowego jasno pokazują, że na taki luksus nie może liczyć wspomniane 400 tys. Polaków. Bo tylu jest tam krócej niż 5 lat.

Z wiarygodnych i szczegółowych zestawień wynika bowiem, że między 2012 a 2015 rokiem taka właśnie liczba naszych rodaków dostała tamtejszy numer identyfikacji podatkowej, czyli zaczęła legalny pobyt. Nieco bardziej optymistyczne wnioski można wysnuć z danych International Passenger Survey. Instytucja ta zajmuje się rejestracją wjeżdżających do Wielkiej Brytanii i podaje w swoich statystykach, że od początku 2012 przybywało do Wielkiej Brytanii średnio po 30 tys. naszych rodaków rocznie.

Dlatego Polski Instytut Spraw Międzynarodowych w swojej analizie ocenia, że zagrożonych wydaleniem z Wysp może być od 120 do 400 tys. Polaków. Tu pojawia się kolejny pytanie. Czy jeżeli w znacznej liczbie zdecydują się oni na powrót do kraju to może to oznaczać wzrost bezrobocia w Polsce jak wieszczą niektórzy eksperci?

Nie wierzą w to analitycy z PISM, którzy przypominają, że zapewne nie wszyscy Polacy, którzy będą musieli wyjechać z Wysp, wrócą do kraju. Mogą oni szukać przecież swojego szczęścia w innych krajach Unii. Chociażby dlatego, że zarabiali dużo więcej niż w naszym kraju i w innej kulturze pracy niż w Polsce.

Problemy dla tych co zostaną

Warto też pamiętać, że dla tych którzy zostaną po Brexicie, sytuacja też nie będzie najciekawsza. Dużo ostatnio mówi się i pisze w polonijnych mediach na Wyspach o olbrzymiej niepewności jutra, która sprawia, że mieszkającym tam Polakom trudno jest cokolwiek zaplanować. I choć znany już jest wynik głosowania, ta niepewność pozostaje, bo status mieszkających na Wyspach niby z dnia na dzień się zmienił, ale do końca procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE będzie niejasny. Może to przecież potrwać nawet 7 lat, jak przekonywał ostatnio Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Przez ten długi czas nasi rodacy, nie będą do końca pewni co ich czeka.

Konsekwencje Brexitu odczują również Polacy posiadający firmy zarejestrowane na Wyspach. Oni też muszą przygotować się na turbulencje. Trudniej będzie działać na rynkach UE, a znaczna część tych firm na nim działa. Nie ograniczając się do Wysp. Bardzo liczne pośredniczą również w handlu miedzy polska a Anglią. Tu pojawią się nowe bariery, na które przedsiębiorcy nie są gotowi.

Brexit może również znacząco zmniejszyć sumy, które do tej pory transferują nasi obywatele z Wysp do Polski. Według danych zgromadzonych przez PISM obecnie jest to około 5 mld złotych rocznie. Część rodzin do tej pory rozdzielonych kanałem La Manche może się połączyć, dlatego, że trudniej będzie podróżować do i z Polski kiedy już Wielka Brytania nie będzie członkiem UE i ewentualnie jeszcze pojawią się wizy. Skończyć się może częste i tak obecnie tanie latanie rodzin. To z kolei będzie silnym impulsem, by już na stałe zamieszkać razem na Wyspach i dodatkowo zmniejszy to ten transfer.

Inną grupą dla której Brexit będzie poważnym problemem są studenci. Zgodnie z ostatnimi szacunkami OECD na tamtejszych uczelniach co roku pojawia się blisko 6 tys. studentów. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE sprawi, że jak przekonuje PISM w swoim raporcie, opłaty dla naszych rodaków wzrosną, a uzyskanie studenckiego kredytu będzie znacznie utrudnione.

Na drugiej stronie przeczytasz o zasiłkach dla emigrantów po Brexicie

Zasiłki po Brexicie?

Trudno się dziwić naszym rodakom, obawiającym się pozbawienia prawa pobytu na Wyspach. Wyjazd oznaczałby utratę poczucia bezpieczeństwa socjalnego dla siebie i rodziny. Pod tym względem polskie propozycje, nawet z programem 500+ nie mogą się równać z brytyjskimi.

Z raportu PWC "Ulgi podatkowe i świadczenia rodzinne w UE w 2015”, który przedstawia między innymi łączne wsparcie dla rodziny w poszczególnych państwach, wynikało, że mieszkający tam Polacy mogą liczyć na 2520 euro rocznie na rodzinę. Tym samym Wielka Brytania zajęła 10. pozycję wśród badanych 28 państw (Polska zajęła 24. miejsce z sumą 530 euro). To oczywiście nie wszystko, na co mogą liczyć mieszkający na Wyspach. Wszyscy, pracujący tam legalnie, posiadają numer ubezpieczenia społecznego i korzystają z dobrodziejstw tamtejszego systemu ubezpieczeń socjalnych.

Zasiłki, które otrzymują bezrobotni, są dość znaczne, ale mogą na nie liczyć tylko ci, którzy są bez pracy lub pracują mniej niż 16 godzin tygodniowo i przepracowali już łącznie 12 miesięcy. Obecnie jest to 56,80 funta tygodniowo (czyli blisko 330 zł) dla osób w wieku 16-24 lat i 71,70 funta tygodniowo (czyli 415 zł) dla bezrobotnych powyżej 24. roku życia. Warto też pamiętać, że na Wyspach obok systemu składek na emerytury czy zasiłków, funkcjonuje darmowa opieka zdrowotna finansowana z podatków, która przysługuje mieszkającym tam Polakom.

Po Brexicie nasi rodacy w Wielkiej Brytanii stracą to wszystko? - Nie wiadomo jak tamtejsze władze podejdą do benefitów. Najprawdopodobniej obywatele UE bez brytyjskiego obywatelstwa stracą je. Weźmy jednak pod uwagę pojawiający się na Wyspach trend do konsolidacji i stałego zmniejszania środków socjalnych dla wszystkich grup. To już się dzieje i bez Brexitu - zauważa Patryk Toporowski z PISM. Jak ocenia po wyjściu z UE, Wielka Brytania może też w ramach zwiększenia konkurencyjności gospodarki przyspieszyć cięcia z takich świadczeń również dla swoich obywateli.

Najbardziej korzystny dla Polaków scenariusz - nierealny

W specjalnym raporcie Polski Instytut Spraw Międzynarodowych rozważa możliwe scenariusze współpracy Wielkiej Brytanii z UE, które mogą zostać zrealizowane po Brexicie. Niestety ten najbardziej optymistyczny dla naszych rodaków jest też najmniej prawdopodobny.

Zakłada on bowiem, że mimo Brexitu Londyn pozostanie członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego. To rozwiązanie ocaliłoby korzyści dla Polaków związane z otwartym rynkiem pracy. Problem tylko w tym, że Traktat o Unii Europejskiej nie pozwala na takie półśrodki. W artykule 50 wszyscy sygnatariusze tego dokumentu zgodzili się, że wyjście z UE możliwe jest tylko w wariancie totalnym. Nie przewiduje się pozostania w jakimkolwiek obszarze kraju członkowskiego, który właśnie w drodze referendum zdecydował, że nie chce już dalej należeć do Wspólnoty.

Tyle, że to w ogóle nie jest realne. Prawnie po prostu nie ma takiej możliwości, by Wielka Brytania wyszła tylko częściowo z UE. Musi wyjść całkowicie. Dopiero potem będzie mogła negocjować nowe relacje z Unią. Najbardziej prawdopodobny i realny scenariusz zakłada, że porozumienia po Brexicie będą wspólną decyzją całej Unii podejmowaną w Radzie Europejskiej. Jak miałoby to wyglądać?

Na samym początku tej drogi Wielka Brytania wychodzi całkowicie ze Wspólnoty i potem wraca do niektórych jej obszarów na zasadzie dogadywania się dwóch organizmów. Warto jednak pamiętać, że nie będzie to łatwy i krótkotrwały proces. Interesy wielu państw UE w wielu obszarach bardzo się od siebie różnią, albo nawet są całkowicie sprzeczne. Wypracowanie w takich warunkach spójnego stanowiska, jak wiemy z wieloletnich obserwacji działań Brukseli, będzie bolesne i przewlekłe.

Nie należy również bagatelizować faktu, że architekci unijnej polityki będą rozczarowani postawą wyspiarzy i nie będą skorzy to ustępstw. Brytyjczycy z kolei chcą bardzo szczególnego traktowania, o które będzie raczej trudno po ciosie zadanym w idee zjednoczenia.

Specjalne prawa dla sąsiadów? Co z Polakami?

Całkowicie nierealny wydaje się też scenariusz dość często analizowany w światowych mediach. Zakłada on oparcie dalszej współpracy Wielkiej Brytanii z państwami UE tylko o dwustronne umowy z każdym z państw z osobna. Już abstrahując od faktu, że trwałoby to całymi wiekami, to warto również zaznaczyć, że byłoby wyjątkowo niekorzystne dla Polski.

Mogłoby dać specjalne prawa emigrantom z krajów, które są również celem emigracyjnym dla Brytyjczyków, jak choćby Hiszpania, Francja czy państwa Skandynawii. Polska nie jest wysoko na liście marzeń brytyjskiego emeryta, dlatego byłaby w tym rozwiązaniu poszkodowana. Na szczęście jednak jest to najmniej realny scenariusz. Najprawdopodobniej po Brexicie Bruksela będzie chciała ze zdwojoną siłą zachować jedność. Ponadto, kwestie handlowe, to czysto brukselskie kompetencje.

Zobacz także: Ani rzad, ani opozycja nie byli przygotowani na Brexit. Jak rząd PiS sobie poradzi?

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(17)
Leonard Krawc...
7 lat temu
powiatowa to może nacisnąć na spłuczkę w klopie u Pana i władcy swego Jara , a nie jaieść naciski na rząd w UK i Królowej
Basia raz jes...
8 lat temu
I tu jest tak samo, bo dosyć często piszę komentarze, ale tylko raz swój widziałam. Nawet za komuny, która zamordowała mi ojca były większe prawa, choć od urodzenia nie zaznałam sprawiedliwości. Wojtek nie chce nawet czytać bzdur, jakie wypisują ludzie, obyś nie przejechał się na tych Anglikach, poczytaj chociaż, co pisze simone - ona ma rację.
Wojtek
8 lat temu
Mieszkam od 5 lat w Anglii pracuje z prawie samymi Anglikami nic się nie zmieniło po referendum i nic się nie zmieni. Większość Anglików to bardzo sympatyczni i przyjaźni ludzie. Po wyjściu Anglii z UE nie dotknie to pracujących uczciwych ludzi mogę zagwarantować. Jeśli ktoś przyjeżdża tutaj tylko po zasiłki może się pakować. Niechce mi się nawet czytać bzdur jakie ludzie wypisują nie wiedząc jak wygląda sytuacja w Anglii
Beta
8 lat temu
I takich osób jest dużo. To pani Szydłowiec mi powie gdzie mam się z tym zgłosić żeby mi dali prace. A w pracy u mojego męża codziennie się pytają kiedy wyjeżdża. I co jej ta rozmowa daje.gdIe ona stoi po stronie polaków boi się żeby nie wrócili po 500+.jeśli myśli ze te 59 f. To jest dużo na życie a robiła zakupy w Anglii za 50 f i na ile jej starczy tego jedzenia
Beta
8 lat temu
A ja wam napisz e od lipca nie mam pracy w Anglii a jestem tu od 2009 roku agencja przestała brać kobiety w moim wieku do pracy a zaczęła w wakacje brać młode osoby co teraz przyjechały do UK. I to jest sposób żeby osoby w starszym wieku wieku opuściły Anglię. Bo za co żyć.