Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory parlamentarne z wynikiem 36,8 proc., co daje mu 200 mandatów w Sejmie, ale opozycja może liczyć łącznie na 248 mandatów. To daje jej większość parlamentarną - wynika ze wstępnych badań exit poll.
Koalicja Obywatelska ma 31,6 proc. głosów, co da jej 163 mandaty. Trzecia Droga otrzymała 13 proc. głosów (55 mandatów), Lewica 8,6 proc. (30 mandatów), Konfederacja 6,2 proc. (12 mandatów). Frekwencja w wyborach do Sejmu i Senatu w całym kraju szacowana jest na 72,9 proc.
Wybory parlamentarne w Polsce. Są pierwsze ekonomiczne komentarze
"Opozycja w Polsce zmierza ku zdobyciu większości w niedzielnych wyborach, co jest niespodzianką i oznaczałoby, że rządzący nacjonaliści nie uzyskają trzeciej kadencji i że kraj wróci na europejską ścieżkę" - pisze na gorąco "Bloomberg".
Zdaniem jednego z najbardziej opiniotwórczych portali biznesowych na świecie zwycięstwo opozycji zakończyłoby "burzliwy okres w relacjach Polski z Unią Europejską, która wstrzymała ponad 35 miliardów euro (37 miliardów dolarów), aby ukarać Warszawę za ograniczanie niezawisłości sądów i mediów podczas ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości".
Kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy w 2015 r., Polska była postrzegana jako wzorzec przemiany postkomunistycznej w Europie, ale od tego czasu obsadziła swoich popleczników na najwyższych stanowiskach w sądach i wykorzystywała państwowe media do rozpowszechniania propagandy rządowej - czytamy w "Bloombergu".
Według gazety zwycięstwo Tuska oznaczałoby także zmianę w sile populistycznych sił w Europie. "Bloomberg" wspomina słowackiego polityka Roberta Fico, byłego premiera Słowacji i sojusznika węgierskiego premiera Viktora Orbana, który "ma powrócić do władzy po wygranej w kampanii". Chce on zatrzymać pomoc militarną dla Ukrainy - przypomina gazeta.
Prof. Glapiński stanie się jastrzębiem?
Co więcej, według "Bloomberga" polityka monetarna prowadzona przez NBP również prawdopodobnie byłaby dotknięta skutkami zmiany władzy, ponieważ "prezes Adam Glapiński, jest blisko związany z rządzącą partią i w zeszłym miesiącu oskarżono go o próbę manipulacji rynkiem poprzez znaczące obniżenie stóp procentowych przed wyborami".
Co ciekawe, tak samo na początku sierpnia pisał Goldman Sachs, amerykański bank inwestycyjny. Ich zdaniem po wyborach - bez względu na wynik - bank centralny stanie się bardziej jastrzębi, czyli nie będzie już tak chętnie obniżał stóp. To byłaby spora zmiana dla naszych portfeli.
Amerykanie sugerowali, że wypowiedzi prof. Glapińskiego są naznaczone bieżącą polityką, co uderza w wiarygodność NBP, czyli fundamentu bankowości centralnej na świecie. Niewiarygodny bank centralny nie może skutecznie walczyć z inflacją, ponieważ co chwilę ogląda się na rząd i nie chce mu za bardzo przeszkadzać. Takie postawienie sprawy fatalnie świadczyłoby o polskiej instytucji.
W oczach Polaków NBP już stracił. Jak wynikało z sondażu United Servey dla money.pl i Wirtualnej Polski, aż 65 proc. Polaków uważa, że NBP pod wodzą prof. Adama Glapińskiego nieskutecznie walczy z inflacją. Lwia część apologetów banku to wyborcy Zjednoczonej Prawicy.
Plus dla przedsiębiorców
Z kolei Konfederacja Lewiatan, jedna z największych organizacji pracodawców w kraju, cieszy się z wygranej opozycji. Pisze, że wynik wyborów to "nadzieja dla przedsiębiorców".
Według niej czeka nas poprawa jakości legislacji nad Wisłą, poprawa pozycji w UE i odblokowanie KPO, przywrócenie równowagi między interesami państwowych monopoli a małymi i średnimi firmami, które "stanowią o kondycji polskiej gospodarki".
Analityk Arkadiusz Balcerowski zgadza się, że wybory w Polsce oznaczają większą możliwość odblokowania unijnych miliardów dla naszego kraju.
Z kolei znany szwedzki ekonomista Anders Aslund, który doradzał kilku rządom skandynawskim, pisze tak: "Polskie sondaże exit poll wskazują na duże zwycięstwo liberałów/centroprawicy nad radykalnie nacjonalistyczną prawicą. Jest to doskonałe rozwiązanie dla Polski, UE, Niemiec i Ukrainy, ale złe dla Wiktora Orbana i Władimira Putina".