Z jednej strony mieliśmy dzisiaj wystąpienia europejskich polityków, którzy dyplomatycznym językiem mówili o szansach na zakończenie (chwilowe) greckiej nerwówki, a z drugiej zwyczajowo już „chłodną ocenę” sytuacji przez niemieckiego ministra finansów i typowo polityczne wystąpienie greckiego premiera na tzw. krajowe potrzeby.
Tsipras mówi o greckiej dumie, a nie o szansach na kompromis – to może sugerować, że do piątku temat nie zostanie domknięty. Zdaje się, że Grecy przyjęli strategię na tzw. czołowe zderzenie, licząc na to, że druga strona (czyli europejscy pożyczkodawcy) w ostatnim momencie (koniec lutego) odbije kierownicą w drugą stronę (zgodzi się na więcej ustępstw dla Greków).
To bardzo ryzykowna strategia, na którą rynki finansowe chyba nie są do końca przygotowane. Od kilku dni „grano” na scenariusz znalezienia kompromisu znacznie wcześniej, niż na ostatnią chwilę – stąd też być może będziemy w najbliższym czasie świadkami tzw. przeszacowywania wartości wspólnej waluty.
Sytuację na głównej parze tj. EUR/USD dodatkowo komplikuje fakt, że jutro wieczorem poznamy zapiski ze styczniowego posiedzenia FED. Jak pamiętamy w komunikacie Rezerwa zdecydowała się podnieść w górę swoje oceny perspektyw dla gospodarki, oraz sytuacji na rynku pracy. Czynnikiem wrażliwym (i na to mogą liczyć ci, którzy zakładają, że FED jednak nieco opóźni się z zacieśnianiem polityki) pozostaje jednak sytuacja międzynarodowa. Pytanie, zatem co FED pod tym rozumie i jakie widzi zagrożenia dla „amerykańskiego interesu”. Pytanie też, czy w dyskusjach członkowie FED nie odnosili się też do kwestii wyraźnego umocnienia dolara w ostatnich miesiącach i jego wpływu na dynamikę eksportu, czyli pośrednio na gospodarkę.
Patrząc na wykres EUR/USD widać dzisiaj nieudaną próbę trwalszego wyjścia ponad poziom 1,14. Tym samym znaczenie rejonu 1,1422-59 jako oporu rośnie (rynek go dzisiaj testował, ale nie wyszedł ponad 1,1448). Jeżeli dorysujemy linię trendu wzrostowego opartą o dołek z 26 stycznia, to obecnie znajdujemy się w newralgicznym poziomie – przebiega ona przy 1,1340.
Jej złamanie będzie oznaczać szybki ruch w dół, który doprowadzi do testowania okolic styczniowych minimów, czyli 1,11. Nawet, jeżeli teoretycznie FED w zapisach nie będzie „jastrzębi”, co mogłoby dać temat do dyskusji o możliwym przesunięciu w czasie terminu podwyżki stóp (zwłaszcza przed kluczowym marcowym posiedzeniem, gdzie mogą zapaść decyzje o zmianach w komunikacie), to dolar i tak zyska na fali wzrostu globalnego ryzyka związanego z wydarzeniami wokół Grecji.