Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inflacja zmusi RPP do kolejnych podwyżek stóp

0
Podziel się:

Opublikowana prognoza resortu finansów dotycząca listopadowej inflacji konsumenckiej już nie tylko niepokoi, ale zmusza do zastanowienia, czy aby ostatnie decyzje RPP były wystarczające, aby uchronić gospodarkę przed nadmierną presją inflacyjną.

Inflacja zmusi RPP do kolejnych podwyżek stóp

Opublikowana w poniedziałek rano prognoza resortu finansów dotycząca listopadowej inflacji konsumenckiej już nie tylko niepokoi, ale zmusza do zastanowienia, czy aby ostatnie decyzje RPP były wystarczające, aby uchronić gospodarkę przed nadmierną presją inflacyjną.

Bo szacunki na poziomie 3,5 proc. r/r wobec odnotowanych 3,0 proc. r/r w październiku, to już górna granica celu banku centralnego (+/- 1 pkt. proc. od 2,5 proc. r/r), a grudniowy szał zakupów może sprawić, że odczyt będzie jeszcze wyższy. W dużej mierze to wynik drożejącej żywności i energii, które to czynniki mogą okazać się czymś więcej, niż tylko krótkoterminowymi szokami podażowymi.

Nie bez znaczenia jest też rosnąca konsumpcja Polaków będąca pochodną rosnących płac i poprawiającej się sytuacji na rynku pracy, co w pewnym sensie stwarza ryzyko wystąpienia efektów drugiej rundy. Na to zwracali w komunikacie po ostatnim posiedzeniu członkowie RPP. Dlaczego, zatem nie zdecydowali się na podwyżkę większą od 25 p.b?

O tym można by długo pisać, w każdym razie jednym z argumentów mogły być obawy związane z negatywnym wpływem zawirowań na światowych rynkach finansowych na polską gospodarkę. Dlatego też można się spodziewać, że RPP prędzej zdecyduje się w tym cyklu na zwężenie ram czasowych pomiędzy kolejnymi podwyżkami, niż dokona posunięcia o 50 p.b.

Ostatnie wypowiedzi członków RPP wskazują, że nikt nie wyklucza konieczności dalszego zacieśniania polityki - różnice zdań dotyczą tylko skali. Wydaje się jednak, że im bliżej będzie zaplanowanego na 18-19 grudnia b.r. posiedzenia, tym większe będą oczekiwania, iż podczas tego spotkania dojdzie do kolejnego w tym roku wzrostu kosztu pieniądza.

Rada będzie wtedy znać dokładne dane o listopadowej inflacji (13 grudnia), a także o dynamice płac (17 grudnia), a także w pewnym sensie produkcji przemysłowej (19 grudnia o godz. 14:00). Dlaczego o tym piszę? Bo może mieć to wpływ na zachowanie się złotego w końcu roku.

Silne umocnienie naszej waluty w ubiegłym tygodniu sprawiło, że poniedziałek rozpoczął się od nieznacznej korekty jej wartości. O godz. 13:50 za euro płacono średnio 3,6160 zł, za franka 2,1850 zł, a za dolara 2,4680 zł. Złoty, zatem stracił, mimo publikacji wspomnianych wcześniej informacji.

Pewien wpływ na to miała wypowiedź znanego z bardziej ,,gołębiego" nastawienia Stanisława Nieckarza z RPP, choć wydaje się, że ograniczony. W większym stopniu nastroje mogły popsuć ponowne spadki na rynkach akcji (choć niewielkie), co mogło mieć związek z powrotem obaw związanych z rynkiem subprime.

A jeszcze w ubiegłym tygodniu nastroje były lepsze za sprawą informacji o zakupie części udziałów w Citigroup przez fundusz z Abu Dhabi, czy deklaracji bogatego China Investment Corporation, iż byłby zainteresowany zakupami spółek z sektora finansowego. Inwestorów wsparły także zapowiedzi wprowadzenia planu pomocowego dla całego sektora przez amerykańską administrację, które poznamy w najbliższych tygodniach.

Ulegli oni także stereotypowemu myśleniu, iż ewentualna kolejna obniżka stóp procentowych przez FED (11 grudnia) mogła by szybko rozwiązać problemy gospodarki, której grozi ,,recesja wzrostu". Tymczasem analiza podobnych posunięć w przeszłości pokazuje, iż taki efekt był krótkotrwały i rynki akcji powracały do przeceny. Zwłaszcza, że nikt tak naprawdę nie jest w stanie oszacować rzeczywistych skutków kryzysu subprime, który trwa już ponad trzy miesiące.

W weekend jedna z brytyjskich gazet doniosła, iż Royal Bank of Scotland może wkrótce poinformować o stratach rzędu 2 mld funtów, a dzisiaj rano rynek obiegły spekulacje, iż agencja ratingowa Moody's szykuje się do obcięcia perspektyw ratingu dla sporej grupy banków bezpośrednio lub pośrednio zaangażowanych w sektor ryzykownych pożyczek. Najbliższe dni mogą zatem przynieść przecenę na rynkach akcji, co tym samym może doprowadzić do przedłużenia korekty na złotym.

Notowania EUR/PLN mają zatem wciąż szanse na wzrost w okolice 3,64 zł., a poziom docelowy dla USD/PLN można będzie przesunąć do 2,49 zł, a nawet 2,52 zł. Później możliwy jest powrót optymizmu na rynki akcji (mamy przecież grudzień) i umocnienie złotego (także za sprawą opisywanych wcześniej czynników dotyczących polityki RPP).

Interesująca sytuacja ma miejsce na rynkach międzynarodowych, zwłaszcza w kontekście umocnienia się dolara. Wcześniejsze prognozy (1,4650 na EUR/USD) okazały się tym samym słuszne i warto zastanowić się co dalej. Piątkowa aprecjacja ,,zielonego" mogła być efektowna, ale wynikała ona w dużej mierze z jednego faktu - końca roku obrachunkowego w listopadzie dla części firm i instytucji.

Teraz, aby zapoczątkowany trend był kontynuowany potrzeba będzie kolejnych impulsów. Tymczasem kalendarz makroekonomiczny pokazuje dużą ,,kumulację informacji" dopiero w II połowie tygodnia. Przede wszystkim istotne będą czwartkowe komunikaty Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego, ale także piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. W pierwszym przypadku toczą się spore spekulacje o to, czy członkowie MPC dokonają ruchu wyprzedzającego i stopy procentowe w Wielkiej Brytanii spadną jeszcze przed Świętami o 25 p.b.

Piątkowa ankieta pokazała, że tak się nie stanie, ale decyzja może zostać podjęta niewielką przewagą głosów. Zwolennikom obniżki w pewnym sensie argumenty wytrąciła dzisiejsza publikacja lepszych od oczekiwań danych o sytuacji w sektorze przemysłu - wskaźnik PMI CIPS nieoczekiwanie wzrósł w listopadzie do 54,4 pkt. z 52,8 pkt. po korekcie i w pewnym sensie piątkowe dane o inflacji w .... strefie euro.

Szacunki na poziomie 3,0 proc. r/r w listopadzie niewątpliwie stawiają w trudnej sytuacji także Europejski Bank Centralny, który zaczyna dostrzegać pewne ryzyka spowolnienia gospodarki w 2008 r. (choć w mniejszym stopniu niż Bank Anglii). Dzisiaj rano unijny komisarz Joaquin Almunia nie wykluczył nawet dalszego wzrostu stóp procentowych.

Największe prawdopodobieństwo realizacji ma jednak scenariusz antycypowany w pewnym sensie przez uczestników rynku pieniężnego - utrzymywanie ,,restrykcyjnego nastawienia" bez rzeczywistych działań i ewentualne ich cięcie w III kwartale 2008 r. w odpowiedzi na pogarszającą się sytuację na rynkach światowych. W krótkim terminie nie zmienia to jednak faktu, iż inwestorzy na GBP/USD i EUR/USD pozostaną w pewnym ,,zawieszeniu" aż do czwartku, kiedy to oba banki centralne opublikują swoje komunikaty.

W przypadku funta warto będzie zwrócić uwagę na środę. Wtedy to o godz. 10:30 opublikowane zostaną informacje o kondycji sektora usług w listopadzie i dynamice październikowej produkcji przemysłowej i wytwórczej. Analiza techniczna sugeruje jednak utrzymywanie krótkich pozycji na EUR/USD (w ostatni piątek doszło do przełamania linii kanału wzrostowego) i GBP/USD.

Okolice 1,47 dla EUR/USD i 2,0640-2,0676 dla GBP/USD warto wykorzystywać do sprzedaży. Szacunkowymi poziomami docelowymi dla tego ruchu są odpowiednio rejony 1,4450 i 2,0250 w perspektywie do połowy grudnia.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)