Czerwcowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (ECB) oraz to na jakie działania wówczas zdecyduje się Mario Draghi i spółka, w dalszym ciągu pozostaje jednym z głównych tematów na rynkach finansowych. I tak zapewne będzie aż do 5 czerwca, czyli do najbliższego posiedzenia ECB.
Polityka monetarna w strefie euro to na szczęście nie był jedyny temat mijającego tygodnia. Ważnym wydarzeniem okazała się m.in. publikacja najnowszego indeksu PMI dla chińskiego sektora przemysłowego. Wzrósł on zdecydowanie mocniej od prognoz (aczkolwiek jeszcze nie możemy mówić o dobrych danych), co ożywiło rynkowe nadzieje na przyspieszenie wzrostu gospodarczego, po słabym I kwartale.
Z wydarzeń rynkowych na uwagę zasługuje wzrostowe odbicie na indeksie Nikkei i parze USD/JPY, rosnące prawdopodobieństwo nowych rekordów indeksu S&P500, trzymiesięczny dołek EUR/USD, szesnastomiesięczny dołek EUR/GBP, dające nadzieję czwartkowe wzrosty i ożywienie handlu na warszawskiej giełdzie, czy też kolejne nieudane próby wybicia się dolara powyżej oporów zlokalizowanych wokół poziomu 3,06 zł.
Kalendarium w przyszłym tygodniu, ostatnim tygodniu maja, nie jest szczególnie bogate w bardzo ważne wydarzenia. Należy też wątpić, czy wybory na Ukrainie i w UE wywołają emocje. Dlatego wydaje się, że to będzie relatywnie spokojny czas na rynkach, przed naprawdę gorącym początkiem czerwca.
Polityka ECB jest i będzie w centrum uwagi
Wspólna waluta kończy ten tydzień osłabieniem. Kurs EUR/USD, który przez ponad tydzień pozostawał w okolicy 1,37 dolara, dziś spadł do 1,3615 dolara. Poziomu nieoglądanego od 13 lutego br. W następnych dwóch tygodniach spadki te mają szanse być kontynuowane.
Euro słabnie w oczekiwaniu na najbliższe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Po tym, jak na konferencji prasowej po majowym posiedzeniu Mario Draghi mocno zaakcentował, że na następnym bank podejmie jakieś działania, inwestorzy właśnie tego oczekują w dniu 5 czerwca. Szczególnie, że Draghi ostatnio dostał mocne wsparcie ze strony zwykle sceptycznych Niemców. Szef Bundestagu wprawdzie powiedział, że czerwcowa decyzja nie jest przesądzona, ale też mówił, iż ECB jest gotowy użyć niekonwencjonalnych środków polityki monetarnej, jeżeli będzie taka potrzeba. A potrzeba jest, bo jest zagrożenie deflacyjne. To wprost oznacza przyzwolenie na działanie. Aczkolwiek pewnie w pewnym ograniczonym zakresie.
Na rynku obecnie panuje przekonanie, że ECB w czerwcu obetnie stopę refinansową o 15 punktów bazowych do 0,1 procent, a stopę depozytową o 10 pb do -0,1 procent. W tym drugim przypadku byłby to pierwszy duży bank centralny, który zdecydował się na ujemne stopy procentowe. Jednocześnie nie są wykluczone inne działania. Jednakże co do tego nie ma już konsensusu. Należy sądzić, że bank może zdecydować sie na zakup papierów wartościowych zabezpieczonych na aktywach tzw. ABS-y w taki sposób, żeby banki komercyjne zwiększyły akcję kredytową dla małych i średnich firm. Natomiast mniejsze już jest prawdopodobieństwo, że ECB zrezygnuje ze sterylizacji papierów zakupionych w ramach programu SMP, czy na kolejną rundę długoterminowego finansowania w ramach LTRO. Praktycznie wykluczone jest natomiast, że ECB zdecyduje się na klasyczne ilościowe luzowanie (QE). Na to nigdy nie zgodzą się Niemcy.
Wprowadzenie ujemnej stopy depozytowej powinno przełożyć się na spadek EUR/USD w okolicę strefy wsparcia 1,3477-1,3500. Jako, że ten scenariusz wydaje się prawie pewny, więc takie zejście w okolice 1,35 realne jest jeszcze przed 5 czerwca. Pomagać w tym mogą publikowane na początku czerwca wstępne szacunki majowej inflacji m.in. dla Niemiec i całej strefy euro, które powinny pokazać jej spadek. Od tego zaś, czy ECB zrobi coś jeszcze i na jaką skalę, będzie natomiast zależało, czy wspomniana strefa wsparcia zostanie przełamana, czy też nie.
Gdyby ECB jednak zaskoczył i nie zdecydował się na cięcie stopy depozytowej poniżej zera to będzie to dużą niespodzianką i trzeba się liczyć z możliwym silnym odreagowanie ostatniej przeceny euro. W skrajnym przypadku nawet ponownie w okolice 1,40.
Spadki EUR/USD w kierunku 1,3477-1,3500 są też bazowym scenariuszem na gruncie analizy technicznej. Gwałtowny zwrot euro z psychologicznego poziomu 1,40. Późniejsze przebicie znajdującej się poniżej 1,38 linii trendu wzrostowego mającej swój początek w lipcu 2013 roku. Nieudane próby doprowadzenia do wzrostowego odbicia. Sygnały sprzedaży na podstawowych wskaźnikach. Czy wreszcie utworzona w tym tygodniu średnioterminowa formacja podwójnego szczytu z linią szyi w okolicy 1,37. To wszystko zapowiedź ruchu do dołu. Pierwszym wsparciem jest właśnie strefa 1,3477-1,3500. Tam rozstrzygnie się co dalej. Czy eurodolar znajdzie nowy poziom równowagi? Odbije? Czy może jednak po wykreśleniu korekty, przełamie wsparcie i zacznie spadać dalej? Bo w długim terminie euro mogłoby nawet potanieć poniżej 1,30.