Główną przyczyną umocnienia złotego jest to co dzieje się na głównych rynkach akcji, gdzie mieliśmy od czynienia ze sporymi wzrostami, w dużej mierze będącymi efektem zaskakująco dobrych danych makroekonomicznych. Mowa tu zarówno o wskaźnikach aktywności gospodarczej (ISM w USA, PMI w Europie), jak i o danych z amerykańskiego rynku pracy. Publikowane figury nadal są bardzo słabe, jednak wyraźnie lepsze od oczekiwań i sygnalizują przynajmniej wyhamowanie spowolnienia.
Wzrosty na rynkach akcji są barometrem ogólnego sentymentu rynkowego, który w takich okolicznościach premiuje pro cykliczne aktywa o wyższym poziomie ryzyka, w tym również takie waluty jak polski złoty. Ta zależność była doskonale widoczna w czwartek, kiedy notowania złotego były lustrzanym odbiciem indeksu S&P500, który najpierw odnotował prawie 5-miesięczne maksimum, po czym nastąpiła spora korekta.
Czynniki krajowe, takie jak ogłoszenie przez premiera nowelizacji budżetu w lipcu nie miały przełożenia na notowania. Relatywnie niewielkie znaczenie miała również sytuacja na parze EURUSD, gdzie brak jest silniejszego trendu i nie zmieniła tego obniżka stóp w strefie euro ani konferencja szefa EBC. Para EURPLN kończy tydzień na poziomie 4,3662, przy relatywnie niskiej dyspersji wynoszącej nieco ponad 12 figur (wcześniej niejednokrotnie większą skala zmian miała miejsce w jeden dzień), para USDPLN kończy tydzień na poziomie 3,2425.
W kolejnym tygodniu to nadal nastroje na amerykańskiej giełdzie i zdolność do kontynuowania zwyżki będą ważyć na potencjale złotego do kontynuowania umocnienia. Drugim co do istotności czynnikiem mogą być zmiany na EURUSD. Z technicznego punktu widzenia udany test poziomu 4,3622 na parze EURPLN otworzył drogę do minimum z kwietnia, czyli poziomu 4,2233 i ewentualnie dalej nawet 4,06.