Środa na rynkach walutowych była dosyć spokojna, szczególnie podczas porannych godzin. Po otwarciu sesji można było zaobserwować umocnienie dolara, ale była to krótkotrwała aprecjacja.
Po południu inwestorzy z niepokojem oczekiwali na kolejne dane z rynku nieruchomości w USA. Powszechnie spodziewano się, że będą one nie najlepsze i wartość dolara względem euro nieco spadła. Analitycy z Wall Street szacowali spadek sprzedaży domów na rynku wtórnym z 5,5 mln w sierpniu do 5,25 we wrześniu.
Dane okazały się jeszcze gorsze. Z podanych o godz. 16.00 informacji wynikało bowiem, że sprzedaż spadła aż do poziomu 5,04 mln. Inwestorzy byli przygotowani na dane słabsze od zakładanych i nie zareagowali gwałtownie. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż możliwy jest powrót kursu eurodolara w okolice 1,4330. Dużo zależeć będzie od czwartkowych danych z budowlanego rynku pierwotnego w USA. O godz. 16.25 za euro płacono 1,4245 dolara.
Niewiele działo się także na rynku krajowym. Nasza waluta pozostawała w konsolidacji w stosunku do głównych walut. O godz. 10.00 za jednego dolara płacono powyżej 2,57 zł, a za euro 3,6550 zł. Szwajcarski frank wyceniany był nawet poniżej 2,19 zł. W ciągu dnia złoty nieco się umocnił wobec waluty amerykańskiej i o godz. 16.25 kosztował już 2,5663 zł. Za euro płacono 3,6573 zł.
Względna siła naszej waluty w ostatnich dniach jest częściowo związana ze zwycięstwem Platformy Obywatelskiej w wyborach i tym, że w przyszłym parlamencie nie będzie partii populistycznych. Nie należy jednak zapominać, że zachowanie największych inwestorów determinuje przede wszystkim sytuacja na eurodolarze. To głównie od niej zależeć będzie to, czy w najbliższych dniach złoty pozostanie na obecnym poziomie.