Niewiele osób przy zaciąganiu kredytu ubezpiecza się od utraty pracy. Znacznie popularniejsze są ubezpieczenia na życie. Banki proponują coraz więcej dodatkowych produktów do kredytów, ale nie na wszystkie warto się decydować.
Banki kuszą kredytobiorców, bo klient ubezpieczony to klient bardziej wiarygodny. Ci, którzy zdecydują się na wykupienie towarzyszącej kredytowi polisy na życie lub ubezpieczenia od ryzyka utraty pracy mogą liczyć m.in. na niższe oprocentowanie lub brak prowizji.
Jednak o ile ubezpieczenie na życie cieszy się dość sporym powodzeniem, to w przypadku ubezpieczenia od bezrobocia jest zupełnie inaczej. Większość klientów traktuje je jako niepotrzebny, dodatkowy koszt. Odstraszają ich też skomplikowane warunki, które trzeba spełnić, by ubezpieczyciel spłacał za nas raty kredytu w czasie, gdy będziemy szukać nowej pracy.
Jak niska jest popularność takich polis świadczą dane towarzystwa ubezpieczeniowego Cigna STU - lidera na rynku ubezpieczeń od bezrobocia. 60 tysięcy sprzedanych polis, to w obliczu boomu kredytowego bardzo niewielka liczba. Gdy do tego dodamy fakt, że do tej pory firma wypłaciła ubezpieczenie zaledwie 300 osobom to widać, że prawdopodobieństwo konieczności skorzystania z ochrony jaką daje ubezpieczenie jest znikome.
Maciej Kossowski z Expandera uważa, że ubezpieczenia, które oferuje nam bank, przede wszystkim te na życie, są atrakcyjne i warto rozważyć ich wykupienie. Niektóre banki dodają je nawet za darmo do kredytu. Natomiast ostrożniej trzeba traktować ubezpieczenia od utraty pracy, gdyż niekiedy trudno spełnić warunki, które według umowy obligują ubezpieczyciela do spłacania za nas rat.