Będzie obowiązywać taka sama skala podatkowa, jak w zeszłym roku, i takie same kwoty kosztów uzyskania przychodu i limity ulg. Można więc mówić o zamrożeniu podatków na poziomie z poprzedniego roku, a przy inflacji oznacza to powolną podwyżkę podatków. Według gazety, gdyby odmrożono kwotę wolną i próg podatkowy, zyskalibyśmy po kilka, kilkanaście złotych rocznie. Wzrósłby też limit ulgi na dzieci, uzależniony od kwoty dochodu wolnego od opodatkowania i kwoty kosztów uzyskania przychodu. To oznaczałoby kolejne oszczędności.
Ministerstwo Finansów może się tłumaczyć, że waloryzacji kwot podatkowych nie ma, bo jest kryzys i kasa państwa jest pusta. "Gazeta Wyborcza" zwraca jednak uwagę, że kryzys się kończy, a w ustawie podatkowej nie ma mechanizmu waloryzacji progu, kwoty wolnej od podatku i kwot kosztów uzyskania przychodu. Dzięki temu zamrożenie podatków może trwać bez końca.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/mf/Siekaj