Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przypomina, że Bill Clinton w 1996 roku został prezydentem mimo tego, że w 1994 roku jego Partia Demokratyczna poniosła jedną z największych porażek w historii wyborów uzupełniających, podobnie Ronald Regan. "To co odróżnia obydwu polityków od Obamy to to, że Obama wygrał te wybory na fali ogromnego entuzjazmu społecznego, który wydaje się, że teraz wygasa" - podkreśla Bartosz Wiśniewski.
Analityk przewiduje, że najbliższe dwa lata oznaczają stagnację w amerykańskiej gospodarce. "O nowe ustawy będzie niezwykle trudno w sytuacji, kiedy Kongres jest podzielony między partię demokratyczną i partię republikańską. Trudno sobie wyobrazić na przykład przyjęcie nowego pakietu stymulacyjnego, jak to miało miejsce na początku kadencji Obamy po prostu dlatego, że Republikanie się na to nie zgodzą" - tłumaczy Bartosz Wiśniewski. Zdaniem analityka także Demokarci nie będą chętni, żeby przyjmować kolejne bardzo kosztowne ustawy stymulacyjne mając z tyłu głowy to, jak Amerykanie reagują na powiększanie deficytu budżetowego. "Administracja Obamy będzie musiała polegać na tych instrumentach, które ma teraz, a więc te pieniądze, które wpompowała w gospodarkę musi liczyć na to, że przyniesie to jakiś długofalowy efekt" - podkreśla Bartosz Wiśniewski.
Mieszkańcy USA wybiorą całą Izbę reprezentantów oraz 1/3 składu Senatu. Sondaże pokazują. że Republikanie mają nad Demokratami przewagę od kilku do kilkunastu procent. Oznacza to, że prawdopodobnie zdobędą większość w Izbie Reprezentantów. W Senacie minimalną przewagę powinni zachować Demokraci.
Informacyjna Agencja Radiowa
