Koszty utylizacji odpadów z pogorzelisk po pożarach nielegalnych wysypisk śmieci są wysokie. Nikt nie chce wziąć tego na swoje barki.
Od 28 czerwca do 12 lipca zatrzymano 45 kontenerów zawierających łącznie ok. 1097 ton odpadów z Wielkiej Brytanii.
Brytyjskie firmy zostały objęte śledztwem ws. nielegalnej sprzedaży śmieci do Polski – donosi "The Telegraph". Sprawę prowadzi Brytyjska Agencja Środowiskowa.
Prokuratura w Jeleniej Górze oskarża zarządzającą składowiskiem odpadów w Bogatyni o bezprawne sprowadzanie odpadów z Niemiec. Wśród zarzutów są też te związane ze skażeniem gleby, wód gruntowych i celowym wywoływaniem pożarów składowiska. Kobiecie grozi 10 lat więzienia.
Firmy z branży „śmieciowej” ledwo sobie radzą. Większość jest w słabej kondycji finansowej – wynika z danych BIG InfoMonitor i Bisnode. Niedawne pożary na wysypiskach budzą podejrzenie, że nie jest to przypadek, lecz tani sposób na pozbycie się hałd śmieci.
Greenpeace zapowiada skierowanie sprawy do prokuratury.
Firmy będą musiały przekazywać sprawozdania w wersji elektronicznej i wypełniać ankietę online dotyczącą przekazania odpadów. Zastąpi kartę zbiorczą wypełnianą co miesiąc.
2013 r. firmy wnioskowały o import 257 tys. ton odpadów. W 2016 (najświeższe dane GUS) było to już blisko milion ton. Na spaleniu takiej góry śmieci zarobić można ponad 200 mln zł.
System segregacji śmieci nie sprawdza się. Dwa kosze na "suche i mokre" w wielu gminach to za mało. Z tego powodu rozbudowane zakłady przetwarzania odpadów muszą je importować. Sprowadzają śmieci z Niemiec i Włoch, bo w Polsce są złej jakości.
Blisko 20 samorządów z województwa opolskiego i dolnośląskiego nie godzi się na podwyżkę opłat składowania odpadów, których żąda Nysa. Jak przekonują burmistrzowie i wójtowie W Nysie chcą dwa razy więcej niż w innych miastach.