Komitet Praw Człowieka ONZ rozpatrywał wniosek o zniesienie wyroku, a władze pospiesznie straciły oskarżonego, by się im nie wymknął.
Proces w sprawie wybuchów w mińskim metrze był farsą, a oskarżeni zostali niesłusznie skazani - twierdzą komentatorzy.
Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3 proc.) nie wierzy w winę skazanych, niż w nią wierzy (37 proc.).
Karę śmierci dla dwóch oskarżonych może jeszcze cofnąć tylko Łukaszenka.
Proces w sprawie zamachu bombowego w mińskim metrze z 11 kwietnia, w którym zginęło 15 osób, rozpoczął się w stolicy Białorusi.
Szef Interpolu Ronald K. Noble oznajmił, że odciski palców głównego podejrzanego w sprawie zamachu bombowego w mińskim metrze z 11 kwietnia są zbieżne z tymi, jakie odnaleziono po eksplozji w Mińsku w 2008 roku.
Po zamachu w Mińsku wszczęto na Białorusi akcję poszukiwania niezarejestrowanej broni.
Białorusini zebrali już równowartość miliona złotych na pomoc poszkodowanym w wybuchu bomby w Mińsku.
Prezydent Białorusi uważa kraj poradzi sobie z destabilizacją gospodarczą i gwałtownym osłabieniem waluty.
Śledczy ustalili też miejsce w którym przygotowano bombę zdetonowaną na stacji metra. Znajdowało się ono poza Mińskiem.