Weekendowe decyzje ministrów finansów państw Unii Europejskiej o uruchomieniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego o wartości 500 mld euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który postanowił „dorzucić” do tego 250 mld euro, spowodowały euforię na rynkach finansowych.
Tak silnych wrażeń Wall Street nie dostarczyła inwestorom od ponad 20 lat.
Optymizmu na rynkach nie starczyło dziś na zbyt długo. Nerwy inwestorów wciąż wystawiane są na ciężkie próby. Spadek kursu euro robi coraz bardziej przygnębiające wrażenie.
Nastroje na rynkach pogarszają się w szybkim tempie. Skala przeceny w niektórych przypadkach robi się coraz bardziej poważna. Wtorkowy mocny spadek na Wall Street przez sporą część dnia nie robił na europejskich parkietach zbyt dużego wrażenia, jednak im bliżej zakończenia handlu, tym sytuacja stawała się coraz gorsza.
Dzisiejsza sytuacja na rynkach finansowych przypominała tę sprzed uzgodnień pomocy dla Grecji. Teraz pojawiają się wątpliwości, czy zatwierdzony pakiet będzie wystarczający.
Dziś na rynkach powiało optymizmem. Na razie wzrosty można traktować jedynie jako oddech po narastającym w ciągu ostatnich dni niepokoju o dalsze losy Grecji i innych państw europejskich najbardziej zagrożonych kryzysem.
Atmosfera zrobiła się na tyle nerwowa, że na godzinę 16.30 zwołano konferencję prasowę po spotkaniu przedstawicieli Niemiec z szefami Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego.
Kluczowym dla sytuacji na światowych rynkach finansowych wydarzeniem było ogłoszenie obniżenia przez agencję Standard&Poors ratingu dla Grecji i Portugalii.
Greckie kłopoty zdecydowanie pogorszyły nastroje na europejskich parkietach. Wciąż nie widać jasnej perspektywy ich rozwiązania.
Doskonała atmosfera panująca w piątek na Wall Street i dziś na głównych parkietach europejskich stworzyła korzystne warunki dla inwestorów w Warszawie.
Uspokojenie nastrojów w trakcie piątkowej sesji możemy zawdzięczać przede wszystkim zaskakującej wolcie, jaką obserwowaliśmy w czwartek na Wall Street.
Wisząca w powietrzu korekta znalazła dziś sprzyjające warunki do rozwoju. I tak nie najlepsze już nastroje popsuła nowelizacja wielkości deficytów budżetowych Grecji i Irlandii.
Dziś na większości parkietów było widać sporą niepewność i zwiększoną nerwowość inwestorów. Początkowy optymizm szybko wyparował.
Sprawa zarzutów wobec Goldman Sachs na razie dość powszechnie uznawana jest bardziej za pretekst do korekty na rynku akcji niż problem o większej wadze.
Nie pomogły dobre dane zza oceanu, a nastroje na świecie nie pozwalały na żadne szaleństwa. Brak pozytywnej reakcji na korzystne informacje może wskazywać, że siła trendu powoli ulega wyczerpaniu i zbliża się spadkowa korekta.
Nastroje na giełdach od rana nie były dziś najlepsze. Po początkowym, ostrożnym wzroście indeksów, szybko się pogarszały.
Trend wzrostowy trwa w najlepsze. Nie widać żadnych oznak wskazujących na to, by miał się zakończyć.
Emocjonujący tydzień dość nieoczekiwanie kończy się w dobrych nastrojach, choć jeszcze dzień wcześniej wszystko wskazywało na czekającą nas spadkową korektę.
Rynki giełdowe od dawna dojrzewały do korekty, więc jej nadejście nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem.
Optymizm na giełdach jednak się wyczerpał. Można szukać różnych powodów dzisiejszych spadków. Być może sygnały o możliwości rychłej podwyżki stóp procentowych w Chinach uświadomiły inwestorom, że era taniego pieniądza musi się kiedyś skończyć.
Nie widać wciąż czynnika, który mógłby poważniej zagrozić trwającej ponad rok tendencji zwyżkowej na giełdach. Optymizm zdaje się być niczym niezakłócony. I to może być jeden z powodów do rozpoczęcia korekty.
Rynki finansowe raczej nie są skłonne do ulegania Prima Aprilisowym żartom. Trudno więc za taki uznać to, co działo się dziś na giełdowych parkietach. Nie ma jednak wątpliwości, że na wielu z nich byka zastąpił zając.
Dzisiejszy gorszy od oczekiwań odczyt wskaźnika ADP, który obrazuje zmianę liczby etatów i stanowi „przedsmak" piątkowych danych o zmianie liczby miejsc pracy w amerykańskim sektorze pozarolniczym, zdecydowanie zmroził nastroje na rynkach.
Warszawscy inwestorzy już od czterech kolejnych sesji mają kłopoty z utrzymaniem indeksu największych spółek powyżej poziomu 2500 punktów. Dziś pomogły dobre nastroje amerykańskich konsumentów.
Zgodne z oczekiwaniami dane o dochodach i wydatkach Amerykanów okazały się wystarczającym bodźcem do utrzymania przez byki za oceanem niewielkiej przewagi.
Złoto trafia na pierwsze strony gazet zwykle wtedy, gdy jego ceny biją rekordy lub co najmniej mocno idą w górę.
Inwestorzy na większości europejskich parkietów byli dziś mocno podejrzliwi, po robiącej fatalne wrażenie końcówce czwartkowej sesji za oceanem.
Żadne argumenty nie były dziś w stanie zasmucić inwestorów. Niepewność w kwestii Grecji i Portugalii odeszła w niepamięć.
Stara giełdowa maksyma mówi, że zawsze gdzieś jest hossa. Nietrudno ją dostrzec, jeśli spojrzymy choćby na indeksy warszawskiej giełdy. mWIG40 bije kolejne rekordy przy wyraźnie zwiększonych obrotach.