Po wczorajszym niepokoju wywołanym decyzją chińskich władz o ograniczeniu akcji kredytowych banków, dzisiaj to wypowiedź amerykańskiego prezydenta - Baracka Obamy spowodowała pogłębienie spadków i wyznaczyła zdecydowanie południowy kierunek notowań za oceanem.
Po wczorajszej optymistycznej sesji za oceanem nie zostało ani śladu. Wyniki największych amerykańskich banków, niezbyt dobre dane makro oraz niepokojące informacje z Chin zdominowały dzisiejsze notowania.
Można było mieć nadzieje, że wczorajsze wyraźne spadki zostaną dziś wykorzystane przez inwestorów do kupna akcji po niższych cenach i ustawiania portfeli pod zbliżające się wyniki kwartalne.
Już od dłuższego czasu, zarówno w mediach, jak i przekazywanych ustnie newsach, jednym z głównych podnoszonych tematów jest to, kiedy nadejdzie korekta.
Dziś wyraźniejsza była walka popytu z podażą i sesja nie była już tak jednostronna jak wczorajsza, ale też nie towarzyszył temu specjalnie szeroki zakres zmian.
Ponownie niewiele działo się podczas sesji na Wall Street. Ciekawiej było tylko na początku, gdy indeks S&P500 otwarł się na poziomie 1122 pkt., który stanowi ważny poziom wsparcia dla byków, tracąc wtedy ponad 0.3%.
Nadal trudno indeksowi S&P500 pokonać ważny technicznie poziom 1120 pkt. Podczas dzisiejszej sesji tylko dwie pierwsze godziny handlu stały pod znakiem dominacji byków.
Być może otwarcie dzisiejszej sesji na plusie nieco zaskoczyło obserwatorów rynków.
Sesja zaczęła się bardzo dobrze. S&P500 otworzył się na niewielkim plusie i po kilkunastu minutach zanotował nowy tegoroczny szczyt intraday na poziomie 1117 pkt. zyskują wtedy 0.7%.
S&P500 rozpoczął sesję od spadku o 0.3%. Przez pierwsze dwie godziny sesji indeks lekko się osuwał, przy czym popyt starał się też na to reagować, przez co handel był bardzo rwany.
Amerykańskie indeksy wystrzeliły dzisiaj w górę bijąc dotychczasowe tegoroczne rekordy.
Kolejny raz okazało się, że jeśli popyt ma problemy z przebijaniem kolejnych ważnych poziomów to wykorzystuje to podaż.
W doskonałych nastrojach zakończyli dzisiejszą sesje w USA ci inwestorzy, którzy wierzyli, że warto kupować akcje w lokalnym dołku, ukształtowanym w okolicach 1035 pkt na S&P500.
Początek sesji na Wall Street zgodnie z oczekiwaniami był nerwowy po słabszym raporcie z rynku pracy.
S&P500 otworzył się dziś ok. 0.7% nad kreską. Słabszy od prognoz raport ISM dla usług publikowany na początku sesji nie wpłynął negatywnie na inwestorów, a wręcz indeks zaczął rosnąć.
Po fatalnym zakończeniu października dzisiejsza sesja rozpoczęła się w lepszych nastrojach.
Tylko na początku dzisiejszej sesji dominowała strona podażowa. Zapewne za sprawą gorszych danych z rynku pracy, które otrzymaliśmy przed sesją.
S&P500 rozpoczął sesję od niewielkich wzrostów. Po pół godzinie handlu zbliżył się jednak do piątkowego zamknięcia.
Wprawdzie z kłopotami, ale S&P500 zdołał zanotować dziś wzrost. Rozpoczął sesję od spadku o 0.5% i podobna strata była 1.5 godziny później, gdy indeks zanotował dzienne minimum.
Dzisiejszej sesji za oceanem do wyjątkowo emocjonujących zaliczyć nie można.
Dziś nic nie pomagało bykom. No...może z wyjątkiem wczorajszej przeceny. Dane makro były bardzo słabe, tak samo jak nastroje na wczorajszej sesji.
Nie udało się dzisiaj bykom sforsować tegorocznych szczytów na poziomie 1080 pkt (intraday) na S&P500.
Sesja w USA rozpoczęła się od spadków S&P500 o ok. 0.8%. Amerykanie nie różnili się więc w swoich decyzjach od tego, co widać było na giełdach europejskich.
Tak jak przed sesją sugerowały kontrakty S&P500 rozpoczął sesję od spadków w okolicach 0.6%.
Można powiedzieć, że inwestorzy odetchnęli dziś z ulgą po publikacji głównych danych miesiąca, czyli raportu z rynku pracy.
Bardzo słaba poniedziałkowa sesja w Chinach (Shanghai Composite stracił 6,74%) oraz spadek cen surowców wyznaczyły południowy kierunek dla indeksów za oceanem.
Za nami kolejna sesja, gdzie dobre dane makro nie przekonywały inwestorów do kupna akcji. Inwestorzy uznali, że większość tych danych jest już w cenach i indeksy zachowują się tak, jakby żadnych danych ostatnio nie było.
Indeks S&P rozpoczął sesję od wzrostów, które jednak szybko przemieniły się w spadki i do końca sesji indeks pozostał pod kreską.
Na wykupionym rynku każda gorsza dana makro jest łatwo wykorzystywana jako pretekst do przeceny. Nerwowość inwestorów dało się wyczuć w obliczu zbliżającej się piątkowej publikacji z rynku pracy.
We wtorek indeksy nie odnotowały dużych zmian: Dow Jones + 0,36 %, Nasdaq, + 0,13%, a S&P 500 po zmianie o +0,30% zakończył notowania na poziomie 1005,65, utrzymując się powyżej ważnego psychologicznego poziomu 1000 punktów.