Słowacy płacą cenę za reformę emerytalną. Konsekwencje błyskawiczne
Emerytury stażowe wprowadzone w 2023 r. przyspieszyły falę odejść z pracy na Słowacji. Skutki to braki kadrowe i obciążenie finansów publicznych, które do 2031 r. mogą sięgnąć 1,5 mld euro.
W 2023 r. Słowacja wprowadziła emerytury stażowe, na które Słowacy mogą przechodzić po osiągnięciu czterdziestu lat pracy. Powiązanie prawa do świadczenia ze stażem, a nie z minimalnym wiekiem, zachęciło wielu pracowników do szybszego przejścia na emeryturę. Jak informował "The Slovak Spectator", w latach 2023-2024 z pracy odeszło ponad 61 tys. osób, czyli 2,5 razy więcej niż przed reformą. Skutki szybko odczuł rynek: największe luki kadrowe pojawiły się w transporcie, handlu i produkcji.
Nowy mechanizm tylko śladowo obniżał świadczenie (0,3 proc.), a dodatkowo uwzględniał coroczną waloryzację według inflacji. W części przypadków emerytura stażowa okazała się korzystniejsza niż standardowa.
"Skutek był dramatyczny. Wiele osób zapewniło sobie emerytury wyższe niż te, które otrzymaliby, gdyby poczekali do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego" - opisywał słowacki serwis.
Były premier o zagrożeniach dla Polski. "Przygotować się na najgorsze"
Braki kadrowe udało się wypełnić jedynie częściowo i to głównie pracownikami z zagranicy, w tym z Ukrainy, Filipin i Indii. Rada Odpowiedzialności Budżetowej (doradczy organ rządu słowackiego) oszacowała, że do 2031 r. łączny koszt reformy wyniesie 1,5 mld euro, z czego 776 mln euro to utracone wpływy z podatków i składek.
W styczniu tego roku Sociálna poisťovňa, tamtejszy odpowiednik ZUS, informował, że zmiany z 2023 r. pogłębiły deficyt budżetu o 500 mln euro. Obecnie minimalny wiek emerytalny na Słowacji to 62 lata dla obu płci, eksperci dopuszczają jego podniesienie w przyszłości do 64 lat.
Źródło: "The Slovak Spectator"