Pracujesz dłużej, ponad wiek emerytalny? Zapłacisz mniejsze podatki. Rząd chce, by Polacy odkładali moment przejścia na "jesień życia". Najlepiej jednak, by sami wybierali taką opcję. Bez przymusu, bez instrukcji. Będzie zatem zachęta - ulgi podatkowe.
Jest jednak haczyk: zysk zbierzesz dopiero po przyjściu do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i złożeniu wniosku o emeryturę. Jak wynika z szacunków money.pl, statystyczny polski senior zyska do końca życia ponad 80 tys. zł, jeżeli przeciągnie aktywność zawodową zaledwie o rok. Statystyczna polska seniorka zyska po roku 55 tys. zł do wydania do końca życia.
Emerytalne plany rząd ujawnił przy okazji Krajowego Planu Odbudowy. KPO to dokument określający, jak Polska chce wydać środki z europejskiego Funduszu Odbudowy. Ekipa rządowa przyznaje wprost: wieku emerytalnego podnieść się nie da (ze względu na "niską akceptację społeczną"), więc trzeba go "efektywnie podnosić".
Rząd premiera Mateusza Morawieckiego zakłada, że od 2025 roku (to data wprowadzenia zmiany) każda osoba, która osiągnie wiek emerytalny i dalej będzie pracować, automatycznie będzie miała obniżony podatek dochodowy. O ile? Tego rząd jeszcze nie wie.
"Wysokość obniżenia podatku dochodowego zostanie wyliczona na etapie opracowania reformy" - przyznaje wprost w dokumencie. Dla naszych wyliczeń założyliśmy, że będzie to od 50 do 100 proc. Mniejsza ulga nie miałaby już najmniejszego sensu.
Ile można zyskać?
Osoba, która zarabia 3 tys. zł brutto miesięcznie (w oparciu o umowę o pracę), odprowadza na rzecz fiskusa 153 zł w ciągu miesiąca. Gdyby ulga wynosiła 50 proc., to po roku zebrałby 918 zł. Gdyby było to 100 proc, to po 12 miesiącach na koncie byłoby 1836 zł więcej. Co warto podkreślić, wypłata na rękę byłaby taka sama, bo te środki wędrowałyby na Indywidualne Konto Emerytalne i tam pracowały.
Środki z IKE można jednak bez problemu wypłacić już po osiągnięciu wieku emerytalnego, nie są one doliczane do emerytury. Mogą być wypłacone jednorazowo, mogą być wypłacone w ratach.
W przypadku osoby zarabiającej średnią krajową - czyli 6 tys. zł - roczny zysk na uldze podatkowej mógłby wahać się od 196 zł (przy uldze 50 proc.) do 393 zł (przy uldze 100 proc.). W ciągu roku to 4,7 tys. zł do wypłaty z IKE.
Osoba zarabiająca dziś 150 proc. średniej krajowej, czyli 9 tys. zł, mogłaby zyskać od 316 do 632 zł w ciągu miesiąca. Rocznie to kwota do 7,5 tys. zł. Do tego warto dodać, że pieniądze na Indywidualnych Kontach Emerytalnych pracują. To dodatkowe kilka procent więcej przy wypłacie.
Oczywiście im dłuższa dodatkowa aktywność tym większe będą zyski. I tak przedłużenie pracy o 5 lat wygeneruje nawet 9,1 tys. zł osobie, która dziś zarabia 3 tys. zł. Pół dekady pracy więcej dla osoby z pensją w wysokości średniej krajowej przyniesie już 23,5 tys. zł. A osoba zarabiająca 9 tys. zł, która przedłuży swoją pracę o 5 lat, dostanie 37,5 tys. zł do wypłaty.
Na tym jednak zyski się nie kończą. Na dobrą sprawę te podatkowe są najmniejsze w całej emerytalnej układance. To wyjaśnimy za chwilę.
Eksperci są na "tak"
- Każdy mechanizm, który będzie przekonywał Polaków do wydłużania aktywności zawodowej i odkładania momentu przejścia na emeryturę, jest wart rozważenia i wprowadzenia - mówi w rozmowie z money.pl dr Tomasz Lasocki, ekspert systemów ubezpieczeń z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Wiele zależy od tego, jak duża będzie ulga podatkowa. Jeżeli będzie symboliczna, to trudno oczekiwać spektakularnych rezultatów. Jeżeli będzie znaczna, to wydaje się to dobry krok - dodaje.
I jednocześnie tłumaczy, dlaczego rząd nie planuje wręczać ulgi wprost do ręki pracownika, w postaci większej pensji co miesiąc. Boi się kombinowania. - Najprawdopodobniej jest tu pewna obawa, że tym zyskiem mógłby się sztucznie dzielić pracownik z pracodawcą, który po prostu obniży pensję. Ten pomysł zakłada, że to pracownik ma być jedynym beneficjentem zmiany - mówi.
Podobne spojrzenie ma Oskar Sobolewski, prawnik i ekspert Instytutu Emerytalnego.
- Nawet w obozie rządzącym pojawił się wniosek, że obniżenie wieku emerytalnego przy obecnych trendach demograficznych było błędem. Dlatego teraz trzeba znaleźć zachęty, by Polacy jednak pracowali dłużej - mówi money.pl.
- Zachęty do dłuższej pracy są sensownym pomysłem - dodaje. Jak przypomina - w tej propozycji emerytura urośnie przez dwa czynniki. Pierwszym jest już samo późniejsze pójście na emeryturę (wyższy wiek przejścia to krótszy czas pobierania, czyli większe świadczenie). Drugim są dodatkowe pieniądze, które będą do wykorzystania na starość. Skoro nie trafią do fiskusa, to trafią do portfela seniorów.
I tu warto się zatrzymać.
Świadczenie z ZUS to nic innego jak matematyka: zebrany kapitał jest dzielony przez przewidywaną liczbę miesięcy, którą Polacy przeżywają.
65-latek ma według Głównego Urzędu Statystycznego do przeżycia 204 miesiące (niewiele ponad 17 lat). 60-latka ma 247 miesięcy (ponad 20 lat). Ale już osoby w wieku 61 i 66 lat mają przed sobą odpowiednio 238 i 196 miesięcy życia. I to przez te wartości dzielony jest ich kapitał.
Zyski się dopiero zaczynają
I warto to pokazać na prostym przykładzie. Senior, który zebrał 500 tys. zł na swoim koncie emerytalnym i zdecyduje się na przejście na emeryturę w wieku 65 lat, dostanie świadczenie warte około 2400 zł. Senior, który ma identyczną kwotę na koncie, ale przejdzie na emeryturę w wieku 66 lat, dostanie świadczenie warte 2550 zł. To już 155 zł więcej w ciągu miesiąca, niemal 2000 zł więcej w ciągu roku i niemal 30 tys. zł w ciągu 15 lat.
Na tym jednak korzyści finansowe z odkładania emerytury się nie kończą.
Każdego roku w czerwcu przeprowadzana jest operacja waloryzacji składek zgromadzanych na kontach przyszłych emerytów.
Wskaźnik waloryzacji konta - właśnie ten czerwcowy - ustalany jest na bazie wzrostu cen i tempa wzrostu przypisu składek emerytalnych (to pokazuje ogólną kondycję Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, gdzie środki są gromadzone). Jak wynika z analizy money.pl, w ciągu ostatnich dwóch dekad było to średnio 6,7 proc. W ciągu ostatnich trzech lat było to już blisko 9 proc. I niewiele wskazuje, by następne lata były pod tym względem gorsze. A świadczą o tym ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego.
I znów wróćmy do naszego seniora, który ma 65 lat, 500 tys. zł składek i w planach odłożenie emerytury zaledwie o rok. Nawet gdyby nie pracował, a odpoczywał w domu - czerwcowa waloryzacja da mu 44,7 tys. zł na koncie emerytalnym. I jeżeli z takim stanem konta przejdzie na emeryturę w wieku 66 lat, to otrzyma niemal 2,8 tys. zł świadczenia. To niemal o 400 zł więcej niż gdyby do ZUS poszedł już w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego.
Taki zysk, miesiąc w miesiąc przez 15 lat, to już 70 tys. zł ekstra do wydania w tym okresie.
I teraz do tej listy benefitów (choć to przywileje wynikające z samej matematyki) mają dojść ulgi podatkowe. Zyskać mogą jedynie ci, którzy mieszczą się w pierwszym progu podatkowym (w ciągu roku ich dochód wynosi nie więcej niż 83 tys. zł, czyli około 7 tys. zł na rękę). I to już rząd wie, bo takie warunki wpisał w Krajowy Plan Odbudowy. Inny warunek? Zyskają tylko ci, którzy pracują w ramach umowy o pracę lub umowy zlecenia. Ci, którzy do starości będą korzystać z umów o dzieło lub będą prowadzić własną działalność gospodarczą, już nie zyskają.
Emerytura to oczywiście nie obowiązek, a uprawnienie. Warto jednak pamiętać, że od momentu wykorzystania tego uprawnienia, zależy wysokość świadczenia do końca życia. Magicznych sposobów na powiększanie świadczenia później już nie ma.