- Chciałam przed pracą kupić dwie bułki. Nie dałam rady, pod piekarnią już przed ósmą ustawiła się na kolejka na kilkanaście osób. To samo pod innymi punktami sprzedającymi pieczywo. Zaczęłam się zastanawiać, co będziemy jeść w weekend, w majówkę, bo po południu pewnie wszystko będzie wymiecione - mówi money.pl pani Kasia z Warszawy.
To nie przesada - od rana na #dziejesię spływają zdjęcia od naszych czytelników, pokazujące kolejki pod piekarniami. Polacy najwyraźniej wystraszyli się trzech dni bez handlu. Kolejki przypominają to, co widzieliśmy przed ostatnią Wielkanocą.
- W sumie pomyślałam, że nie ma się czemu dziwić. W sobotę święto, sklepy zamknięte. W niedzielę będą pewnie czynne tylko osiedlowe sklepiki, świeżego pieczywa w nich się nie dostanie. W poniedziałek też święto i sklepy zamknięte na cztery spusty - mówi pani Kasia.
Dodaje, że przed ostatnimi świętami ostatnie zakupy dało się zrobić w sobotę - wtedy właśnie wiele osób kupowało pieczywo na wydłużony weekend.
- Ale z drugiej strony przeraża mnie widok ludzi, którzy wychodzą z piekarni z siatami pełnymi pieczywa. Zastanawiam się, kto to będzie jadł - dziwi się nasza czytelniczka.
Niektóre piekarnie przyjmowały przed majówką zapisy na pieczywo - w nich zrobienie zakupów w "zwykłym trybie" może być wręcz niemożliwe.
Tymczasem z oficjalnych danych wynika, że pieczywo w ostatnich latach stało się mniej popularne. W 2000 roku jego średnie spożycie na osobę wynosiło 6,6 kg miesięcznie. W ubiegłym roku były to 3 kg.