Opłat od aut spalinowych miało nie być, a nadal są. Tak tłumaczy się rząd
Mimo ogłoszenia sukcesu rząd nadal szuka zamiennika dla tzw. podatków Morawieckiego, który można by zawrzeć w wykazie kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy. Koalicja zapewnia, że choć kontrowersyjne opłaty od samochodów spalinowych ciągle widnieją w polskim planie reform, nie wejdą w życie od stycznia przyszłego roku.
W polskim Krajowym Planie Odbudowy rząd PiS zaplanował reformy, mówiące o wprowadzeniu opłaty rejestracyjnej oraz środowiskowej od posiadania pojazdów emisyjnych zgodne z zasadą "zanieczyszczający płaci". Pomysły budziły duże kontrowersje i było ich tym więcej, im było bliżej do możliwego wprowadzenia tych zmian. Obecny rząd bał się reakcji wyborców na podwyżki danin.
Dlatego - jak ujawniliśmy w money.pl - zdecydował o odejściu od tego rozwiązania i zaproponował pakiet alternatywny. Nie była to jedna propozycja, lecz pakiet różnych pomysłów: określenie zasad przesyłu biogazu, biogazu rolniczego i biometanu za pomocą gazociągu bezpośredniego, wprowadzenia systemu aukcyjnego dla instalacji odnawialnego źródła energii wytwarzającej biometan o mocy zainstalowanej elektrycznej powyżej 1 MW, pomysły wspierające dekarbonizację sektora ciepłownictwa systemowego oraz integracja rynków energii elektrycznej poprzez przystąpienie do europejskich platform bilansujących PICASSO i MARI.
Nieprawidłowości w KPO. Wiceminister: Skala głęboko mniejszościowa
Jednak do tej pory cały czas to opłaty od aut spalinowych figurują jako kamienie milowe w KPO. To powoduje, że np. politycy Konfederacji podbijają w swoich mediach społecznościowych alarmy, zgodnie z którymi posiadaczy aut czeka za chwilę fala podwyżek, bo rząd będzie musiał wprowadzić konieczne zmiany.
Rządzący uspokajają
Nasz rozmówca z resortu funduszy, który negocjuje wszelkie korekty w KPO z Komisją Europejską, uspokaja: "podatki Morawieckiego" nie wejdą w życie, a w zamian będzie inna reforma.
Po prostu KE nie jest jednomyślna w tej sprawie. Część komórek w Brukseli jest gotowa zaakceptować naszą nową propozycję, a część jeszcze trzeba przekonać. Dlatego wspólnie zdecydowaliśmy o przesunięciu sprawy na ostatni wniosek o płatność, rozliczalny w końcówce 2026 roku. Sam kamień milowy KPO w obecnej treści zniknie wiosną, a w jego miejsce zaproponowana zostanie nowa reforma, uzgodniona z KE - wyjaśnia nasz rozmówca z rządu.
Jak dodaje, już samo przesunięcie rozliczenia reformy w czasie jest sukcesem. - Ukuwanie kompromisu z KE, gdy trwają dyskusje o systemach ETS i ETS2, nie jest łatwą sprawą - podkreśla.
Do tej pory Polska złożyła 5 z 9 zaplanowanych wniosków o płatność z KPO. - Z poprzednich trzech wniosków nasz kraj otrzymał już łącznie 67 mld zł - 27 mld zł z pierwszego wniosku i 40 mld zł z drugiego i trzeciego wniosku o płatność - informuje money.pl Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR). Z początkiem tego tygodnia do Polski wpłynęło z 26 mld zł z czwartego i piątego wniosku.
Złożenie kolejnego musi być poprzedzone zakończeniem trwającej, kolejnej już rewizji KPO, rozpoczętej we wrześniu. Na razie plan zakłada, że 12 grudnia tego roku Rada UE ds. Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN) przyjmie projekt zmienionej decyzji wykonawczej Rady UE zatwierdzającej zmiany w polskim KPO, co formalnie zakończy proces jego rewizji. - Przeprowadzenie i zakończenie rewizji KPO umożliwi wysłanie szóstego i siódmego wniosku o płatność, co jest planowane na koniec grudnia - podaje MFiPR. Ostatnie wnioski o płatność z KPO - ósmy i dziewiąty - będą złożone w 2026 r. i to właśnie przy tej okazji rozliczone miałyby być "podatki Morawieckiego".
Inne kamienie do zmiany
Już wcześniej jeden z kamieni milowych dotyczących opłat za samochody spalinowe został zmieniony. Chodziło o powszechną, coroczną opłatę uzależnioną od emisji. W zamian Komisja Europejska zgodziła się na przeznaczenie części pieniędzy z KPO na dopłaty do samochodów elektrycznych. Zgoda była, ponieważ cel był ten sam: zmniejszenie emisji w transporcie.
Zmiana kolejnych opłat od aut spalinowych na inne zobowiązania to nie jest jedyny kamień milowy, z którym rząd ma kłopoty. Jak opisujemy na bieżąco w money.pl, w trakcie uzgodnień jest kwestia zmian w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy. Dotyczą one wzmocnienia pozycji PIP i nadania jej uprawnień, pozwalających na drodze decyzji administracyjnej zamieniać umowę zlecenie czy B2B w etat. Ma to zmniejszyć skalę zatrudniania nie na podstawie Kodeksu pracy. To budzi obawy przedsiębiorców, ale także części osób pracujących w takich formach, które nie chciałyby zmian.
Dyskusja na ten temat w rządzie trwa i powinna się wkrótce zakończyć. To, co łączy tę sprawę z opłatami od aut spalinowych, to fakt, że polska strona chce zmienić kamień milowy. Pierwotnie bowiem zamiast wzmocnienia inspekcji pracy w wykazie figurowało pełne ozusowanie umów cywilnoprawnych. Cel obu zmian jest ten sam: zmniejszanie segmentacji rynku pracy, czyli konkurencyjności wobec pracy na etat innych form zatrudnienia. Po kilku miesiącach, w wyniku rewizji, udało się podmienić działania w kamieniu milowym, choć jego cel nadal pozostał takim sam.
Groźba, jaka wisi nad Polską za brak realizacji kamienia milowego, to kary finansowe, czyli w praktyce potrącenia z KPO. Pisaliśmy ostatnio, że szefowa resortu rodziny i pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w rządowej dyskusji podnosiła, że brak realizacji kamienia w wersji wzmocnienia PIP oznaczać będzie "miliardowe kary". Chodzi o kary w złotych. W praktyce bowiem kamienie milowe mogą zostać wycenione na kilkaset milionów euro.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl