Dzień dobry!

Ja też mam kilka pytań odnośnie inwestowania. Intryguje mnie cena ropy naftowej i dynamika wzrostu ceny tego surowca. Gdybym przez rok był całkowicie odcięty od informacji co dzieje się na świecie, a po roku jako pierwszą informację dostałbym wykres z ceną ropy naftowej pomyślałbym że: bliski wschód tonie w wojnie, sztormy zatopiły tankowce i platformy wiertnicze a w Rosji komunisci wypieli się na "zgniły zachód" i zakręcili kurek. Tymczasem obraz świata jest zgoła inny. Gigantyczny wzrost ceny ropy nastąpił w warunkach zrównoważenia podaży i popytu. Proszę wskazać mi choć jeden przykłąd wysokorozwiniętego kraju w którym staneła rafineria z powodu braku ropy? No tak, zapomiałem o Możejkach (zapis fonetyczny). Co roku "inwestorzy" drżą w obawie huraganów które co roku nie chcą jakoś spustoszyć Zatoki Meksykańskiej w stopniu adekwatnym do obaw. Podobnie rzecz się ma z niepokojami na Bliskim Wschodzie. Od dziesięcioleci rejon ten jest politycznie niestabilny i tylko raz w historii miało to wpływ na cenę ropy. Gdzie więc tkwi faktyczna przyczyna obecnego stanu rzeczy? Wszystko wszak wskazuje że nie ma ona nic wspólnego z rynkiem i realnym światem.

Nurtuje mnie jeszcze jeden aspekt. Jest nim kurs dolara w aspekcie cen ropy naftowej. Kurcząca się wartość amerykańskiej waluty byłą powodem reorganizacji rezerw walutowych wielu państw włączając w to Polskę. Równocześnie topniały lokaty osób prywatnych. Ten gigantyczny strumień pieniędzy musiał powodować obniżenie wyceny dolara - wynikało to z prawa popytu i podaży. W efekcie mieliśmy i mamy samospełniającą się przepowiednię, albo trend. Jednak dolar ma pewien wymiar praktyczny. Jest on równie potrzebny rafineriom jak ropa. Bez dolara nie ma (póki co) ropy. Co więcej. Potrzeba coraz więcej dolarów aby podtrzymać dopływ ropy do rafinerii. Zastanawia mnie jak długo będzie można bezkarnie pozbywać się amerykańskiej waluty...

"...Raz jeszcze w czasie trwania bessy udało im się nieznacznie pobić lipcowy rekord, ale wtedy był to tylko desperacki krok inwestorów - bessa była już w pełni."


szkoda tylko, że w tamtym czasie podwójnego szczytu nikt nie odwarzył się na pisać, że to jest bessa, na siłę przekonywano, że to korekta, dopiero w tym roku przyznano że to bessa!