"Nie chcemy jałmużny, ale to, co nasi mężowie wypracowali, bo gdyby żyli, należałaby im się emerytura. Chcemy tego, co oni wypracowali, a my - będąc z nimi w związku małżeńskim - też na to pracowałyśmy, siedząc w domu i wychowując nasze dzieci" - oświadczyła Nowak.
Sama sobie zbija argument- no właśnie nie wypracowali i w wieku, w którym zginęli w większości mieliby prawo co najwyżej do renty z tytułu niezdolności do pracy, a nie emerytury.