Problem we Włoszech jest taki, że krytyka Berlusconiego przekraczała wszelkie możliwe granicę, podczas gdy rząd Prodiego i cała dziwna koalicja miała w swych szeregach a to mordercę policjanta, a to innych lewicowych oszołomów, tak się rządzić nie da. Problem Włoch jest fundamentalny brak stabilności politycznej, rola oszołomów w takim systemie rośnie, bo oni chodź mają niewielkie poparcie, to dają cenne głosy, na miarę większości. Przy pewnej nawet krytyce Berlusconiego trudno wskazać, że on doprowadził do jakiegoś upadku ideałów demokratycznych, powagi, tu lewica robi mniej więcej coś takiego, najpierw piszę się, że rząd jest faszystowski dokonuje totalnej krytyki w mediach, a potem jest to argumentem w debacie. Mniej więcej tak, jakbym jak podciął komuś nogę, a potem pokazał o patrzcie leży, nie umie chodzić...
Podobnie działo się przecież i w Polsce wobec rządu PiS, którego nie poparłem w ostatnich wyborach wytoczono wszystkie możliwe działa. Najpierw pisano jaki ten rząd jest zły, a potem odtrąbiono sukces po upadł. Przynajmniej w części ta krytyka na przykład ze strony Gieremka była skandaliczna, podobnie jak senior Schulze wobec Berlusconiego.
Przy pewnych wadach Berlusconi jest przynajmniej zabawny, co nie jest zaletą Prodiego.