observer2000
/ 79.163.168.* / 2008-08-14 01:23
Południowa Osetia nie jest prowincją, nie jest krajem, nie jest reżimem. To przedsiębiorstwo czekistowskich generałów i osetyjskich bandytów, którego celem jest przejęcie jak największej ilości pieniędzy idących z Moskwy na walkę z Gruzją. Nie przechodzi mi przez gardło, żeby nazwać władze Pld. Osetii separatystycznymi. Kto jest tam separatystą? Szef miejscowego KGB Anatolij Baranow, który wcześniej kierował rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa w Mordowi? A może szef południowo-osetyjskiego MSW Michaił Mindzajew, który wcześniej był szefem MSW w należącej do Rosji Północnej Osetii? A może separatystą jest południowo osetyjski minister obrony Wasilij Luniew, do niedawna komisarz wojskowy obwodu permskiego w Rosji? Albo szef południowo osetyjskiej Rady Bezpieczeństwa Anatolij Barankiewicz, były zastępca komisarza wojskowegowchodzącego w skład Rosji Kraju Staropolskiego? Nazwisko premiera Jurija Morozowa
też nie brzmi zbyt osetyjsko. Władze południowoosetyjskie nie mają żadnych celów strategicznych. Ich działania w Osetii mają sens tylko z punktu widzenia zarabiania pieniędzy. A nie są one małe. Nowy gazociąg przeciągnięty przez góry; który ma zaopatrywać Osetię w razie odcięcia dostaw z Gazu kosztuje 570 mln dol. Jest jeszcze tajny budżet Płd. Oseti na prowadzenie walk, który wynosi ponoć 800 mln dol. rocznie. Są także emerytury i pensje dla pracowników sfery budżetowej. Stale w Płd.Osetii mieszka ok. 30 tys. ludzi. Dziwnym trafem świadczenia otrzymuje jednak 80 tys. osób. I gdy nam mówią o ostrzale Cchinawali, warto pamiętać, czym jest to miasto. To nie miejsce w centrum republiki ostrzeliwane przez dywersantów. Cchinwali jest z trzech stron otoczone przez Gruzję. Linię umocnień tworzy tu ostatni rząd domów. Żeby Gruzini nie strzelali do ludności cywilnej, wystarczyło przenieść punkty ogniowe , sto metrów poza granice miasta. Ale główna zasada terrorystów ze spółki Południowa Osetia Sp. z o.o. polega na tym, że ustawia się stanowiska wśród budynków cywilnych, by w razie ostrzału strony przeciwnej można było pokazać w telewizji ranne dzieci. Gdy mówią nam o ostrzale cywilów, warto pamiętać, że w Płd.Osetii nie ma dziś cywilów. Płd. Osetia nie jest państwem, nie jest grupą etniczną, nie jest żadną prowincją, ale szczególną formą parapaństwową, której mieszkańcy przyjęli rolę zmobilizowanych uchodźców. To quasi-wojsko, którego dowódca nie może pozwolić poddanym zajmować się czymkolwiek poza wojną, co sprawia, iż jego władza ma charakter absolutny. Pieniądze przeznaczone na funkcjonowanie tego parapaństwa w chronicznym stanie wojny są faktycznie prywatnymi pieniędzmi jego, przywódcy, a histeria umordowanej ludności staje się głównym narzędziem prowadzenia polityki i realizacji własnych rachunków