A nie, tego u nas nie wolno. Może ewentualnie w niewielkich ilościach i sprzedawać to potem na "niezadaszonych targowiskach" płacąc przy tym 2% podatku obrotowego. Naszym zadaniem ma być produkcja nieprzetworzonego surowca, a zarabianiem ma się zajmować ktoś inny. Sorry, taką mamy politykę.

Super! Szkoda, że sadownicy dostawali 30-50groszy. Reszta kasy, czyli 90% została u pośredników. Ale rząd nic z tym nie robi. Nawet nie próbuje :(

Ja tobie odpowiem. Produkcja rolnicza to nie wolny rynek nawet nie porównuj do typowej działalnosci biznesowej. Dopłaty, kontraktacje, limity produkcji, to wszystko działania niby ochronne ale faworyzujace dużych producentów. Nie to jednak jest najgorsze. Prawdziwe eldorado to pośrednictwo w handlu i przerób. W przewazajacej większosci opanowane przez obcy kapitał który chroni własne rynki przed zalewem tańszej żywnosci z Polski. Duze ilosci dostępnych owoców w sezonie zbiorów to tez raj dla pośredników wymuszających niskie ceny zakupu od rolników. W przypadku takich owoców jak porzeczki sa praktycznie pod scianą, jeśli nie sprzedadza to za tydzień zapłaca za utylizacje zepsutych owoców. Wśród posredników nie widac czegoś takiego jak konkurowanie a raczej zmowy cenowe tylko nikt sie tym nie zajmuje, władze na to pozwalają a winni sa jak zwykle "frajerzy" rolnicy. Nawet w sezonie zapłacisz w sklepie za porzeczki pewnie 20 x tyle ile dostanie za nie plantator i co gorsza nie widzisz w tym nic zdroznego prawda? W bananowej republice jaka staje się Polska cala produkcja żywnosci bedzie niedłgo wygladać tak jak na światowym rynku kawy. W cywilizowanym swiecie cos takiego jak zmowy cenowe i producenckie obłozone sa karami które czesto doprowadzaja nieuczciwe firmy do bankructwa, tu cywilizacja nawet nie zagląda.