piotr2016
/ 77.252.206.* / 2016-04-27 14:13
Czemu takie bzdury piszecie!
Jest dokładnie odwrotnie, kredyty denominowane we frankach (tak tak, nikt w banku franków na oczy nie widział) dostawali ci, których przychody były zdaniem banku zbyt niskie na kredyt w PLN, ale wyliczenia we frankach – ależ proszę bardzo, nawet 110 % kosztu damy, mieszkanie łącznie z wykończeniem skredytujemy. A miesięczna rata będzie bardzo niska, niższa od tej za kredyt w PLN. Nie mam kredytu, więc nie mówię we własnym imieniu. Osobiście podejrzewam jednak, że była to światowa zmowa, wpierw deklaracja banku Szwajcarii o ustaleniu stałego kursu (i to niskiego) w wymianie na franka, potem wysyp propozycji kredytowych wyliczanych we frankach. Potem nagłe odstąpienie od ustaleń i lawinowy wzrost wartości CHF. Czytałem, że dotknęło to tylko państw byłego KDL, w Niemczech takie kredyty były nie dopuszczalne. Kiedy frank kosztował 2-2,5 zl, kredyty były. Czy są oferowane teraz, gdy frank kosztuje 4 zł, stopy procentowe w Szwajcarii są ujemne, i frank może teraz tylko spaść? Nie, nie ma takiej opcji, rzekomo ze względu na ryzyko klientów, a faktycznie dlatego że bank już nie zarobi. Banki liczą sobie wszystkie przyszłe należności od tych biedaków jako utracone pieniądze, bez których na pewno zbankrutują (tak mówi szef rady banków, ale i np. prezes dB). Banki wiedziały, że stan niskiego CHF jest na rok-dwa, a kredyt na 20-30 lat. Nie było opcji, aby nie dokonał się skok jego wartości, stąd tak korzystne z pozoru warunki kredytu. Piszecie że ludzie spłacają kredyty we frankach, a co mają robić, kiedy kredyt jest po 10 latach spłaty dwa razy wyższy niż pierwotnie, przekracza znacznie wartość lokalu, i nawet zlicytowanie jego nie pozwoli pozbyć się garbu długu który obciąży już nawet nie kredytobiorcy, ale jego dzieci.