Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Debata prezydencka: Czy polscy emigranci uciekali przed PiS?

Debata prezydencka: Czy polscy emigranci uciekali przed PiS?

Wyświetlaj:
Stif48 / 84.234.13.* / 2015-05-19 18:10
Polacy wyjechali ze strachu przed Partią Oszustów bo na co mieli czekać ???no na co pytam.Jak tu tylko afera goni aferę złodziejstwo oszustwa nepotyzm a ten wyjeżdża że teraz mniej Polaków opuszcza Polskę no bo już wyjechali.A przypomniało mi się czyżby nasz OJCIEC NARODU BRONISŁAW WALECZNY HO HO HO no bo sie chwali że walczył ale z kim i czym to do tej pory nie wiadomo miał MĘDY??bo w czasie debaty łapał się za rozporek może go gryzły może z mędami walczył bo takich w PeŁo nie brakuje.
Drzymała / 109.241.205.* / 2015-05-19 17:59
... a czy w ogóle kiedyś powiedział prawdę ... ???
Ziobro828 / 91.189.220.* / 2015-05-19 17:50
uwolnić Brunona K. !!!!!
POLIN / 5.172.247.* / 2015-05-19 17:49
Nie bredź tu propagandą agentury bo nikt się na to nie nabierze. A o lasach jest głośno od dłuższego czasu, raz się nie udało ich zachachmęcić, drugi, teraz znowu próby przewałki po cichu tak żeby nikt nie zauważył. Potraficie zbierać się w środku nocy jak trzeba obalić rząd, jedyny jak do tej pory polski rząd trwający kilka miesięcy od 1989r. Tak jak z ACTA chcieliście zakneblować ludziom usta praktycznie likwidując wolność wypowiedzi, chcieliście wprowadzić ACTA w ustawie o rybołóstwie !!! Czytane to było w godzinach najmniejszej oglądalności, celowe działanie agentury żydowskiej. JAKIM CUDEM ten rząd nie podał się do dymisji natychmiast? JAKIM CUDEM nie został obalony przez społeczeństwo? Bo Tusk podpisał z Niemcami umowę o pomocy sił niemieckich w przypadku rozruchów w Polsce? Bo zakazujecie zgromadzeń? To was nie uratuje przed rozliczeniem i sądem, wierzcie mi. KONIEC się zbliża, kamieniołomy dożywotnio i przepadek mienia dla was i rodzin oraz znajomków co się pod to podłączyli. I nie szczekajcie później o antysemityźmie bo to karanie złodziei i morderców tylko.
edek247 / 77.91.26.* / 2015-05-19 17:40
dość z tym dziennikarzem bydlakiem lisem trzeba zrobić to samo co z powska banda złodziejska i frajerem z pod żyrandola
edek247 / 77.91.26.* / 2015-05-19 17:39
dość z tym dziennikarzem bydlakiem lisem trzeba zrobić to samo co z powska banda złodziejska i frajerem z pod żyrandola
☺☺☺ / 91.239.182.* / 2015-05-19 17:26
Głosuj na Dudę musi być zmiana ja Komorowskiego przez 5 lat widziałem 5 razy zawsze tylko 31 grudnia gdy czytał z kartki orędzie do narodu.
Krzyszof Łozński / 89.69.227.* / 2015-05-19 17:22
To takie ludzkie i zrozumiałe, że każdy chciałby mieć piękny życiorys. Gdy się jest politykiem, to wręcz pożądane. Dość powszechnie życiorysy się troszeczkę naciąga, coś przemilcza, coś uwypukla… Wszystko jest do wytrzymania, dokąd nasz życiorys nie zamienia się w całkiem cudzy. U kłamczoholika rzecz ma się następująco. Zaczyna się od drobnych korekt, ale co roku życiorys pięknieje, przybywają nowe „fakty”, praca w biurze zarządu zamienia się w pracę w zarządzie, podoficer w oficera, tata biuralista w tatę legionistę, itd. Po paru latach w życiorysie pojawiają się czyny, o których słyszało się w telewizji, czytanie parokrotne podziemnej prasy zamienia się najpierw w kolportowanie tejże, później w wydawanie tejże, a paniczny strach przed udziałem w podziemiu z czasem staje się byciem przywódcą tegoż.

Jarosław Kaczyński rzeczywiście był współpracownikiem KOR, a ściślej Zofii Romaszewskiej. Rzeczywiście brał udział w tworzeniu tak zwanego Raportu Madryckiego. Zofia Romaszewska przyznała po latach, że pracował w filii UW w Białymstoku i „dostarczał cennych informacji o tym, co działo się na tym terenie”. Inna sprawa, że „na tym terenie” niewiele się działo, ale tego fragmentu życiorysu Kaczyńskiego nikt poważny nie kwestionuje. Cuda zaczęły dziać się później. Według oficjalnego życiorysu Prezesa, zamieszczonego swego czasu na stronie PiS, w czasie strajków sierpnia 1980 roku, Jarosław Kaczyński „zakładał Solidarność”. Gdzie ją „zakładał”? Zagadka. I co to znaczy „zakładał”? To znaczy, że co konkretnie robił? Brał udział w strajku? Nie, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Zresztą, gdzie, w którym? To pierwsza tajemnicza wersja. Gorzej, że nie jedyna.

Druga wersja pojawia się w wywiadzie udzielonym przez Jadwigę Kaczyńską Newsweekowi. Według tej wersji, Jarosław Kaczyński był przez cały lipiec i sierpień 1980 roku aresztowany w Pałacu Mostowskich (KS MO w Warszawie) i został zwolniony dopiero po podpisaniu porozumień rządu z MKS w Gdańsku. Jest to z całą pewnością nieprawda. Jednym z postulatów MKS w Gdańsku było zwolnienie osób zatrzymanych w związku z pomocą strajkującym. Była sporządzona lista tych osób, Kaczyńskiego na niej nie ma. Zresztą dlaczego miałby być zatrzymany? SB w ogóle nim się nie interesowała (teczkę założono mu dopiero w 1982 roku, i to z innego powodu).

Jest i wersja trzecia. Tym razem z życiorysu w Encyklopedii Solidarności. Był na krótko zatrzymany 28 sierpnia (czyli tuż przed końcem strajków) we Wrocławiu. Trudno to sprawdzić, może był, może nie. A tym bardziej nie wiadomo, czy z powodów politycznych. Milicja w tym czasie starała się zablokować łączność między dużymi ośrodkami strajkowymi. Mogli zatrzymać do wyjaśnienia przyjezdnego, tylko dlatego, że był z Warszawy. To możliwe. Wysoce wątpliwa wydaje mi się dalsza część tej wersji. Kaczyński ponoć był „czymś w rodzaju łącznika między strajkującymi załogami”. Według mnie, uczestnika wydarzeń tamtego czasu, jest to zupełnie nieprawdopodobne. Po pierwsze nie przypominam sobie istnienia takich „łączników”. Po co? Nie było takiej potrzeby. Tym bardziej, jeśli już komuś powierzono by taką misję, to raczej nie Jarosławowi Kaczyńskiemu, który był w środowisku ówczesnej opozycji kompletnie nieznaną postacią. Jeśli już, to wysłano by Lecha, który skromnie, bo skromnie, ale w opozycji na Wybrzeżu działał. Lecha tam znano, Jarosława – wysoce wątpię.

Jeszcze by uszło, gdyby nie wersja czwarta wygenerowana przez biuro PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie: Jarosław Kaczyński w sierpniu 1980 roku „prowadził punkt informacyjny dla strajkujących załóg na ul. Bednarskiej w Warszawie”. No to już kłamstwo szerokotorowe. Taki punkt rzeczywiście istniał, ale już po zakończeniu strajków, we wrześniu. Doskonale go pamiętam, bo w drukarni Teatru Wielkiego powielałem na użytek tego punktu setki egzemplarzy statutu Solidarności. W dodatku punkt ten prowadziła Katarzyna Zon, a nie Kaczyński. Kaczyński mógł tam być, bo było tam wielu ludzi, ale na pewno nie „prowadził” tego punktu podczas strajków sierpnia. Punkt ten istniał krótko, przestał być potrzebny gdy tworząca się Solidarność zaczęła mieć własne lokale.

No i co o tym myśleć? Co myśleć o człowieku, który nie potrafi w sposób jasny i zrozumiały powiedzieć co robił w krótkim, ale ważnym okresie czasu? Dla mnie jest to niezrozumiałe. Ja potrafię dokładnie powiedzieć co wówczas robiłem, gdzie byłem i kto to może potwierdzić. A tym bardziej nie mam czterech wersji życiorysu, w dodatku sprzecznych ze sobą. Nie byłem jednocześnie we Wrocławiu, w Pałacu Mostowskich i na Bednarskiej.

Powstała Solidarność. Po latach Jarosław Kaczyński nagle palnął, że na zebraniu 17 września 1980 roku, to on, wbrew Wałęsie, zadecydował o powstaniu jednego związku Solidarność, a nie kilku związków regionalnych (publiczna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego 17 września 2011 roku po godz. 12, tr
car1989 / 80.50.58.* / 2015-05-19 17:20
Wszedzie atakuje się Dudę bo blokuje etat. Etat blokuje mnóstwo posłów i to są głównie ludzie z PO. Ale to nie jest wazne kto blokuje nie majac wieku emerytalnego. To do czego Duda bił był wiek emerytalny i o tym powinno się mówić i o tym, że Pan prezydent nie widzi rozwiązania. Młodzi ludzie nie mogą się rozwijać bo ludzie starsi którzy powinni bawić wnuki nadal pracują. Tak bawić wnuki, bo niestety ale młodzi mają dodatkowo pod górkę z powodu braku żłobków i przedszkoli które rząd PO wraz z Panem Komorowskim po prostu zabrał.
Krzysztof Łozński / 89.69.227.* / 2015-05-19 17:19
A to, że politycy PO nie mieli z aferą Amber Gold nic wspólnego? Nie szkodzi, PiS kłamał że mieli, to mieli. Argumentacja: dlaczego tak było, skoro wcale nie było? Bo my kłamaliśmy, że było! Tak zwany dowód z siebie samego: dowodem na prawdziwość mojego kłamstwa jest moje wcześniejsze kłamstwo.

Jakiś czas temu politycy PiS zaczęli kłamać, że rząd chce prywatyzować lasy państwowe. Kompletne kłamstwo wzięte z sufitu. Nikt tego nie planował, nie powstał żaden projekt ustawy, czy choćby rozporządzenia, nikt nawet nad takim projektem nie pracował, nie podjęto w tym kierunku żadnych działań, nikt z rządu ani partii rządzącej czegoś takiego nie zapowiadał. Kompletnie zmyślona banialuka.

Mimo to, a może celowo, działacze PiS zaczęli zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum przeciw prywatyzacji lasów państwowych. Istne curiosum. To tak jakby wnioskować o referendum przeciw przenoszeniu Sahary na Antarktydę. Ponieważ powstała oparta na fikcji histeria, PO zgłosiła w Sejmie poprawkę do Konstytucji, mówiącą, że lasy państwowe nie mogą być prywatyzowane. Jest dokładnie odwrotnie, niż PiS twierdzi. Nie ma projektu prywatyzacji lasów, jest projekt poprawki do konstytucji, by tego zabronić. Nawiasem mówiąc można by uchwalić parę równie absurdalnych poprawek przeciw urojeniom, np.: „nie będzie przeniesienia Wawelu do Gdańska”, „Kasprowy nie może być wyższy niż Rysy”, „nie skieruje się koryta Wisły przez Wrocław”…

Ponieważ Bronisław Komorowski nie sprzeciwił się poprawce, mówiącej, że lasy państwowe nie będą prywatyzowane, PiS twierdzi, że Komorowski popiera ich prywatyzację. Dlaczego popiera prywatyzację? Bo nie sprzeciwił się zakazowi prywatyzacji. Ptak jest nielotem, bo lata, a ryba się utopi, bo pływa, ot co. PiS kłamie => winien Komorowski.

Co więcej, winą Bronisława Komorowskiego, prezydenta, ma być to, że na temat prywatyzacji lasów (której wcale nie miało być) oraz sześciolatków do szkoły, obniżenia wieku emerytalnego, itd., nie odbyły się referenda. Rzecz w tym, że o odbyciu, lub nie, referendum decyduje Sejm, a nie prezydent. Prezydent nie ma tu nic do rzeczy. Może być inicjatorem referendum, ale nie może go zakazać. Według kłamstwa PiS-u, „prezydent zlekceważył miliony podpisów obywateli”. Tym czasem prezydent w ogóle się tym nie zajmował, nie jego kompetencja.

A swoją drogą to czemu miałby takie pomysły popierać? Referendum przeciw projektowi, którego nie było? Referendum za tym, by polskie dzieci były gorzej wykształcone? Referendum za tym, by polscy emeryci dostawali głodowe emerytury, a pracujący mniej zarabiali (bo taki były by skutki cofnięcia tej reformy emerytalnej)? Miałby popierać tak głupie pomysły?

Ale kłamstwo działa. Mój znajomy wrócił z USA i mówi, że całe „Jackowo”, czyli Polonia, jest przekonane, by nie głosować na Komorowskiego, „bo będzie sprzedawał lasy”. Amerykańska Polonia słucha niestety głównie Radia Maryja, obficie wspomaganego przez SKOK-i i senatora Bieleckiego. Podobnie było u mnie na wsi. U fryzjera w Wydminach zbierano podpisy o referendum przeciw prywatyzacji lasów i straszono wiejskie kobiety, że nie będą mogły chodzić na grzyby.

Dalej poszedł jeszcze poseł PiS Krzysztof Szczerski, który na spotkaniach przedwyborczych na rzecz Andrzeja Dudy głosił, iż „prywatyzować będą rzeki, by trzeba było płacić prywatnym właścicielom za wodę”. Z kolei Antoni Macierewicz na takich spotkaniach mówił: „Komorowski powiedział sędziom – dobrze, że fałszujecie wybory, róbcie tak dalej”.

Agitatorzy PiS-owscy w terenie głosili też, że na rynek „rzucono znikające długopisy”, których pismo po 4 godzinach znika (wszystkie te wypowiedzi wyemitowała telewizja TVN24). O co chodzi? Właśnie o kłamstwo odwracające. Gdy PiS przegrywa wybory, za każdym razem głosi, że były sfałszowane, choć nie ma na to żadnych dowodów. Woli więc na wszelki wypadek, nie wiedząc jaki będzie wynik, zawczasu robić atmosferę fałszerstwa, a nuż się przyda.

Metoda nie jest nowa. Zastosował ją Zbigniew Ziobro, gdy wydało się, że będąc ministrem sprawiedliwości powołał do ministerstwa prokurator Krystynę Bartnik, która w stanie wojennym oskarżała opozycjonistów, między innymi mnie. Prokurator Bartnik została negatywnie zweryfikowana za rządów Tadeusza Mazowieckiego i usunięto ją z prokuratury. Przywrócił ją do prokuratury minister Aleksander Będkowski z PSL. Gdy Ziobrze wytknięto tę nominację, natychmiast skłamał, że „to wina Mazowieckiego i grubej kreski”.

Gdy później doszła do władzy PO i powołano na ministra sprawiedliwości prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Ziobro natychmiast walnął kłamstwem, że w 1968 roku Ćwiąkalski „robił karierę w PZPR podczas gdy Ludwik Dorn był w areszcie bity przez milicję”. Ćwiąkalski nie „robił kariery” w PZPR, a Dorn miał wówczas 13 lat, chodził do szkoły, nikt go nie bił i w żadnym anclu nie siedział.

Coś mi to wszystko prz
DENEK / 87.116.245.* / 2015-05-19 21:12
JESTEŚ SUKINSYNEM TAKICH GNOJI TO TRZEBA TĘPIC I TO W KRÓTCE NASTĄPI OSOBIŚCIE UTNE CI J....A
hi hi hi / 24.239.135.* / 2015-05-19 17:16
to dlaczego emigracja glosuje na PIS
Krzysztof Łoziński / 89.69.227.* / 2015-05-19 17:15
Motto:
„Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne,
to byśmy nigdy niczego nie mieli”
Jarosław Kaczyński

Polska ma dwa generalne problemy społeczne. Na nizinach społecznych alkoholizm, a na wyżynach politycznych kłamczoholizm. Czym jest kłamczoholizm? Uzależnieniem kłamczucha od kłamstwa, niczym pijaka od wódki. Można bez trudu zaobserwować grupę polityków, głównie z PiS i jego odpadów, którzy tak często kłamią, że już nie potrafią tego nie robić. Kłamią nawet zupełnie niepotrzebnie, kontrują kłamstwem nawet takie wypowiedzi przeciwników, które skuteczniej można by skontrować faktami (prawdziwymi). Na kłamczoholików, takich jak Jarosław Kaczyński, Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro nie działają nawet takie kuracje odwykowe jak liczne przegrane procesy o kłamstwa.

Charakterystyczny jest zresztą stosunek kłamczoholików do związanych z kłamstwem wpadek. Najlepiej sformułował to sam Jarosław Kaczyński w Sokołowie Podlaskim w 2013 roku: „Wycofamy przepisy o ochronie dóbr niematerialnych. Michnik mógł wytaczać procesy i wygrywał, Gudzowaty mógł wytaczać procesy i wygrywał. Jak wszyscy zobaczą, że można o nich mówić ostro, to może się uspokoją” (źródło: Newsweek nr 29/2013). A więc, by nie przegrywać procesów o kłamstwa, nie trzeba nie kłamać, tylko zmienić prawo tak, by udowodnienie kłamstwa nie powodowało przegrania procesu. Oczywiście kłamczoholicy uważają, że oni nie kłamią, a procesy przegrywają, bo prawo jest złe i ci, na których nakłamali są źli.

Postaram się przedstawić poniżej główne metody i przykłady notorycznego nałogowego kłamstwa. Zaczniemy od nawiązania do poprzedniego akapitu. W oczach kłamczoholika on sam nigdy nie jest winien. Winien jest ten, kto go na kłamstwie złapał. I tu pojawia się pierwszy rodzaj kłamstwa:



Kłamstwo odwracające

Andrzej Duda zaczął kampanię wyborczą od niefortunnego tekstu, iż należy poważnie rozważyć wysłanie polskich wojsk na Ukrainę. Myślę, że trochę palnął bez zastanowienia zaskoczony pytaniem. Oczywiście rzucili się na niego inni politycy i dziennikarze. Duda mógł się z tego wycofać mówiąc po prostu, że trochę niefortunnie się wyraził, ale chodziło mu o to, że każdą opcje można rozważać, co nie znaczy, że akceptować. No tak, ale nie byłby wtedy wiernym synem swojej partii, w której przecież kłamstwo jest orężem głównym i niemal jedynym. A więc Duda zamiast tego zaczął kłamać, najpierw że wcale tego nie powiedział. No, ale leciało niemal na okrągło we wszystkich telewizjach, więc trzeba było wymyślić coś innego. Wymyślił więc z niejakim Mastalerkiem, że on to powiedział „w języku dyplomatycznym” (o którym to języku Duda ma pojęcie jak krowa o Kilimandżaro), a w tym języku rzekomo, to co powiedział, oznacza zupełnie co innego, niż powiedział. Wypadło to blado, więc Duda zaczął grozić pani premier sądem, za to, że o jego wypowiedzi powiedziała prawdę. Grożenie sądem jest dosyć częstą formą kłamstwa odwracającego. Złapał mnie na kłamstwie, więc go pod sąd, by postronni myśleli, że skoro go pozywam, to znaczy, że to on kłamie (ale w rzeczywistości wcale sprawy do sądu się nie wnosi, bo by się przegrało).

Podobną metodę zastosowano, gdy wydały się przekręty z kilometrówkami trzech posłów PiS. Natychmiast oskarżono o nadużycia na tym tle Radosława Sikorskiego, czyli tego, kto ich ścigał. Oskarżenie nie miało żadnych podstaw w faktach, ale bębniły o tym przez tygodnie wszystkie media. Gdy w końcu prokuratura nie znalazła żadnych dowodów na jakąkolwiek nieprawidłowość w rozliczeniu Sikorskiego, można było o tym przeczytać tylko w niektórych telewizjach na pasku przez jeden dzień. I w ten oto sposób skutecznie odwrócono uwagę od oczywistego kantu trzech posłów PiS, oskarżając o to samo kompletnie niewinnego człowieka. W dodatku pomówienie o to, że dopuścił się przekrętów zostało rozkolportowane niezwykle szeroko, a ostateczne stwierdzenie, że żadnego przekrętu nie było, mało kto zauważył.

Gdy wydała się afera SKOK-ów i tego, że senator PiS wyprowadził ze SKOK-ów na swoje prywatne konto olbrzymią sumę pieniędzy, politycy PiS zaczęli twierdzić, że ze SKOK-ami powiązany jest Bronisław Komorowski. Powód: był obecny na premierze filmu, na której byli też dwaj działacze SKOK-ów i zrobiono mu z nimi zdjęcie. To nie szkodzi, że zdjęcia z prezydentem przy różnych okazjach robiło sobie bardzo wielu ludzi, których on najczęściej w ogóle nie znał, że byli tam też liczni politycy PiS, że z pieniędzy SKOK-ów finansowano sporo przedsięwzięć właśnie PiS, w tym niemal całą prasową szczujnię PiS-u, że senator Bierecki był jednym z najbliższych ludzi Jarosława Kaczyńskiego – winien Komorowski i już. Typowe kłamstwo odwracające. I wsparte przez drugie: pojawił się argument, że PiS ma aferę SKOK-ów, a PO ma aferę Amber Gold. A to, że politycy PO nie mieli z aferą Amber Gold nic wspólnego? Nie szkodzi, PiS kłamał że mieli, to mieli. Argumentacja: dlaczego tak było, skoro wcale nie było? Bo my kłamaliśmy, że było! Tak zwany dowód z si
hi hi hi / 24.239.135.* / 2015-05-19 17:15
to dlaczego cala emigracja glosuje na PIS
PL727 / 5.172.247.* / 2015-05-19 17:11
Przed PIS nikt nie uciekł z normalnych ludzi, bo po co? Jedynie uciekły wszelkiej maści szczury jak złodzieje pejsaci którzy okradli ten kraj jak Kulczyk i jemu podobni. Nie chcieli wrócić dopóki nie przejęły władzy ponownie ludzie agentury i ich pachołki z wiadomych partii.
prezes_mlody / 109.95.28.* / 2015-05-19 17:09
60 tysięcy kretynie ucieka z kraju,bo już nie ma kto uciekać!!!

Najnowsze wpisy