A wystarczyłoby zmienić prawo (np. zameldowanie może być gdzie indziej, a adres zamieszkania gdzie indziej - młodzi ludzie mogą przecież być zameldowani u rodziców, a mieszkać w wynajętym mieszkaniu, gdzie właściciel nie chce nikogo meldować, bo potem ma problem - ułatwiłoby to migrację ludności), stworzyć korzystne warunki dla rozwoju rodzimej przedsiębiorczości (np. 3 miesiące prowadzisz działalność, przynosi ci dochód, to dopiero wówczas rejestrujesz i płacisz podatki,
VAT płacisz, jak dostajesz pieniądze, a nie fakturę itd., itp.), dać ludziom miejsca pracy, ograniczyć kredyty i wydawanie kart kredytowych, wprowadzić równe przepisy podatkowe dla wszystkich (w tym również KK), ograniczyć napływ chińskiego badziewia, urealnić pensje, obniżyć koszty pracy (dlaczego pracodawca ma obowiązek płacić coś więcej niż pensja dla pracownika?), wszystkie firmy działające na terenie Polski zobowiązać do płacenia podatków w Polsce - i nie interesuje państwa, czy właściciel jest Polakiem, czy obcokrajowcem. Stowarzyszenia (w tym także katolickie) prowadzące działalność charytatywną powinny szczegółowo rozliczać się z każdej wydanej złotówki. Zaraz wzrosłyby podatki i zmniejszył dług, wzrosłaby także wartość majątku narodowego. Do tego nie trzeba kończyć studiów ekonomicznych, wystarczy myśleć szerzej niż koniec własnego nosa.