Forum Forum inwestycyjneWydarzenia

Dokąd zmierza giełda, dolar ? Papierowe imperium ?

Dokąd zmierza giełda, dolar ? Papierowe imperium ?

Inwestor młody / 83.143.40.* / 2008-01-10 13:12
Papierowe imperium czyli byle do ... wojny ?

Patrząc na kształtowanie się kursu dolara do złotówki w perspektywie kilkuletniej widzimy wyraźnie, że począwszy od szczytu 13 października 2000 roku kiedy to za 1 zielonego płacono 4.71, - kurs dolara ciągle zniżkuje. Dzisiaj na 28 grudnia 2007 roku wynosi 2.42. Jest bardzo duży spadek. Złotówka na przestrzeni tych kilku lat zyskała uznanie zarówno w oczach spekulantów walutowych jak i inwestorów portfelowych. W polską walutę i rolę naszego kraju wierzyli jak widzimy wszyscy - za wyjątkiem Polaków. No bo jakże przeciętny Polak mógł nie uwierzyć walucie potężnej Ameryki i wybrać bezwartościową złotówkę ? Mit silnego dolara funkcjonował nie tylko w Polsce ale i we wszystkich tzw. demoludach. Taki jest owoc działania rządów lewicowych na czele z macochą nieboszczką PZPR i jej późniejszymi mutacjami. Cudze chwalicie, swego nie znacie... Niestety ten mentalny spadek funkcjonuje w głowie większości Polaków. Zwłaszcza starszych. Nie wierzymy we własne siły, umiejętności i potencjał. Widać to w wielu dziedzinach i żeby to zmienić - potrzeba zmiany pokoleniowej i doświadczenia ... bycia frajerem. Oczywiście przy założeniu jakiejś minimalnej choćby formy inteligencji i wiedzy pozwalającej na uczenie się na własnych błędach.



Przypominam sobie jak 3-4 lata temu w największych polskich (niepolskich) bankach masowo proponowano (i nie tylko VIP-om) oferty denominowane w dolarach. Argumentacja była prosta. No proszę państwa, czy można stracić na dolarze ?? I mnóstwo takich osób za radą doradcy bankowego, tzw. indywidualnego opiekuna VIP-wskiego przekonało się do takich produktów. Przypomnijmy, że VIP-em w Polsce może zostać w takim banku prawie każdy J klient a marże dla tych tzw. quasi VIP-ów wbrew tym na tzw. Zachodzie są niebotyczne i skutecznie napędzały kaskę bankierom. Ale to nie było ważne, ważne było to, że taki tzw. VIP mógł gdzieniegdzie pomachać swoją VIP-wską kartą :).

Zresztą dzisiejsze marże niewiele się zmieniły. A więc wmawiano takim Polakom, że dostają produkt szczególny, wyselekcjonowany, limitowany. Mniej więcej tak limitowany jak ostatnie produkty coca-coli. Tylko 10 z mln sztuk J . Ostatnie nośne hasło dla pozbawionych intelektu - seria limitowana J . Dla wszystkich !!.



I tak wydrenowano u klientów dużo oszczędności złotówkowych zamieniając je na dolarowe właśnie w momencie kiedy trzeba było robić odwrotnie. I w taki oto sposób wszyscy posiadający tę walutę tracili i tracą przez 7 lat podwójnie. Raz z powodu nietrafionej inwestycji, a w zasadzie z powodu niewiedzy którą posiadają i dwa z powodu inflacji. Niestety na niekorzyść klienta siła doradcy bankowego reprezentującego olbrzymią finansową instytucję jest olbrzymia. Można by się pokusić o stwierdzenie, że im większy bank tym większe zaufanie i tym mniej korzystny produkt dla klienta. Nie dotyczy to tylko polskich banków. Rzecz ma się podobnie w innych krajach. Proszę więc zwrócić uwagę na rzecz następującą. Ile czasu średnio klient mógł trzymać taki produkt ? Myślę, że przeciętnemu klientowi można było wciskać kity, że dolar wreszcie przestanie spadać i będzie rósł od 1,5 do maksymalnie 3 lat dla najbardziej odpornych na intelekt. Kiedy następował każdy głębszy spadek dolara - bankowcy skutecznie zachęcali do inwestycji w dolary lub za pomocą produktów denominowanych w dolarach argumentując, że przecież ... już tyle spadło J i aż grzech nie wykorzystać takiej okazji do inwestycji. I na tym polega właśnie siła PRAWDZIWEJ bankowej wiedzy. Analitycy w bankach doskonale zdawali i zdają sobie nadal sprawę, że dolar rozpoczął spadki i będzie nadal spadał. Było to właśnie krojenie' bankowych ofert dla frajerów. Radzę popatrzeć na wykres uważnie i zobaczyć to o czym mówię w komentarzach dotyczących giełdy kiedy piszę z uporem maniaka - czekajmy na TREND. Tu na dolarze MAMY TREND. Proszę zobaczyć jak właśnie wygląda prawdziwy TREND. Od wspomnianego października 2000 roku wartość dolara cały czas spda. Każdy wzrost jest tylko korektą spadku. Każdy dołek jest niższy od poprzedniego. Na tym własnie polega przerażająca siła trendu. Na taki średnioterminowy sygnał do zajęcia pozycji na giełdzie właśnie warto czekać i pod to postawić dopiero gotówkę. Trendy występują tylko około 1/3 czasu cyklu giełdowego - reszta to ruchy horyzontalne na których się najczęściej traci.

A jak wygląda aktualna sytuacja na tej parze walut ?

Wykres - (aby powiększyć wykres kliknij na obrazek).

Para dolar - złoty porusza się w TRENDZIE. Jest to silny trend. Nawet bardzo silny. Powiedziałbym, że jego siła wynika z dwóch rzeczy. Wewnętrznej i zewnętrznej. Wewnętrzna to stopniowy wzrost znaczenia naszego kraju, naszej gospodarki i jego uwarunkowań zewnętrznych związanych z wejściem do EU. Zewnętrzne -to globalna słabość dolara wynikająca moim zdaniem ze świadomej polityki USA polegającej na deprecjacji własnej waluty. Temat ten jest moim zdaniem bardzo szeroki i ma swoje uzasadnienie nie w gospodarce ale raczej w polityce. Jest częścią kolejnego powolnego procesu walki uzurpatorów o prymat bycia światowym hegemonem. Co w moim przekonaniu świadczy o tym, że stany przygotowuja się do jakiegoś dużego konfliktu ? Świadomie pogłębiany był i jest deficyt budżetu USA długiem zagranicznym. A więc mistrzostwo świata. Nasze potrzeby, także wojskowe, finansują nasi oponenci lub wrogowie. Zaciągajmy te długi ile tylko można bo po nowym rozdaniu i tak zwycięzca będzie ustalał nowe już warunki ładu światowego. W momencie apogeum świetności dolara doprowadza się do jego deprecjacji aby pomniejszyć olbrzymie realne nadwyzki finansowe oponentów i uzurpatorów takich jak. Chiny, Rosja czy szejkanaty. Zajmując pozycję w Iraku czyści się pole do rzostrzygnięć globalnych i systemowych o strategicznym znaczeniu (Iran, Rosja, Chiny). Czyż atak na WTC nie jest nowym Pearl Harbor ? Przecież dopiero dzisiaj ujawnia się informacje, że ówczesna administracja wiedziała doskonale że Japonia zaatakuje Pearl Harbor i świadomie poświęcono te ofiary i straty bo USA potrzebna była wojna z Japonią aby wejść w nową erę globalnego supermocarstwa. Ba, nawet prowokowano Japończyków do tego ataku - tak bardzo był potrzebny ten atak Stanom aby się zaangażowały w wojnę.

Kolejny argument - horrendalnie powiększający się deficyt w handlu zagranicznym. Nikt się tym specjalnie nie martwi - z takich samych myślę powodów jak wyżej.

Na chwilę obecną Ameryka posiada druzgocąca przewagę militarną nad uzurpatorami. Ale z każdym rokiem przewaga ta maleje. Zwłaszcza na niekorzyść USA działa malejąca przewaga ekonomiczna. To właśnie przewaga ekonomiczna daje zysk który pozwala finansować koszty funkcjonowania systemu światowego według modelu i życzeń hegemona. Do tego dodajmy coraz mniej atrakcyjną ideologię supermocarstwa i widzimy wyraźnie, że żyjemy w naprawdę interesującym momencie w historii. Na naszych oczach dzieje się bowiem ponowna walka o status supermocarstwa. Walka której kulminację zawsze stanowi wojna. Wojna globalna. Niestety takiego wariantu wykluczyć nie można. W opinii niektórych specjalistów od spraw militarnych ta wojna już trwa i ma tylko nowoczesny wymiar. W zasadzie oczekiwać tylko można na jej nieprzewidywalną eskalację za jakiś czas.

Jeśli USA będą tracić na atrakcyjności ekonomicznej i ideologicznej -wówczas konflikt jest tylko kwestią czasu. Kilku lub najdalej kilkunsatu lat. Jest to wersja bardzo kasandryczna ale niestety dość prawdopodobna. Ba, to nawet w INTERESIE USA jest doprowadzenie do jak najszybszego rozstrzygnięcia tej sprawy na drodze militarnej dpóki ich przewaga jest jeszcze tak znacząca. Powagi powyższym wywodom dodają inne spostrzeżenia. Według interpretacji obiektywnych badaczy stosunków międzynarodowych, choćby takich jak Samuel Hanington - jesteśmy w początkowym okresie upadku cywlizacji euro-atlantyckiej. Nie trudno się z nim nie zgodzić. Wystarczy pobyt w kilku tzw. dużych krajach Europy Zachodniej typu Francja, Włochy czy Niemcy albo w USA - i widzi to każdy kto ma oczy i otwartą głowę. Nasza cywilizacja nie ma już wartości które zawsze są siłą napędowa jej rozwoju. Europa Zachodnia jest enklawą egoistycznych starców broniących swojego uprzywilejowanego ekonomicznego prymatu najpierw przed krajami Europy Środkowej a teraz przed Bliskim Wschodem i Wschodem Europy. Rzym też się bawił najlepiej w czasie gdy rozpoczynał się proces jego powolnego upadku. Wtedy powstawały największe amfiteatry, igrzyska itp. Moim skromnym zdaniem siła Europy tkwi aktualnie nie na zachodzie ale właśnie w środku Europy i na Wschodzie. Właśnie w zaściankowej np. Polsce. Niestety lewicowe instytucje z Brukseli poprzez swoje lewackie media lansują nam zupełnie inny obraz rzeczywistości. Obraz zgoła odmienny i sprzeczny z naszymi polskimi interesami. Tak czy inaczej, póki co - gramy i musimy grać z Europą Zachodnią w jednej drużynie w stawce o wyższe cele.

Kiedy jakiś rok temu słuchałem stacji radiowych w stanach to pamietam jak specjaliści od rynku nieruchomości mówili, iż spadek który wtedy miał miejsce, rzędu 2% jest doskonała okazją do zakupu domów. Śmiać mi się chciało słysząc argumenty, że nie ma się czego obawiać bo w USAceny domów już dawno nie notowały spadków więc i teraz nie powinny spadać. Tymczasem ja jako nowicjusz w tym kraju widziałem okolice szczytu koniunktury na tym rynku. Choćby tylko w ujęciu społecznym. Wielu Polaków tak jak i rdzenni amerykanie dokonywało zakupów i sprzedzaży na rynku nieruchmości tylko z jednego powodu. Z chęci zysku. Z czystej spekulacji. Ceny wzrosły, zarobili - więc sprzedawali żeby kupić gdzieś taniej. Tylko tanio już nie było więc ta spirala się nakręcała i zatracano poczucie rzeczywistości. Tak tworzy się bańka. A w stanach bańka na tym rynku jest olbrzymia. Została nadmuchiwana prze długie lata karmiona korzystnymi rozwiązaniami w systemie podatkowym. Tak naprawdę jednak służyło to interesom banków i innych instytucji finansowych działających na tym rynku. Dlatego jeśli ktoś mówi dzisiaj, że spadki sięgną tam z 5% i traktuje to jako tragedię to też wydaje mi się to śmieszne. Spadki mogą bowiem docelowo śmiało sięgnąć w optymistycznej wersji 30 %. Dla amerykanów byłby to istny szok. Społeczeństwo konsumpcyjne żyjące na kredyt, mające mentalność ciągłego wydawania pieniędzy stanie w obliczu konieczności zaciskania pasa aby nie mieć eksmisji. A stopy procentowe będą wzrastać.

Pech chce, że ten aktualny światowy kryzys przywództwa powiązany jest bardzo wyraźnie z końcem różnych cyklów społecznych, demograficznych czy ekonomicznych, np. bliskim końcem wielkiego wzrostowego cyklu millenijnego na giełdzie. Niestety nie wróży to nic dobrego.

Dość dygresji. Wróćmy do analizy technicznej.

Dolar porusza się cały czas w silnym trendzie spadkowym który ma charakter kanału spadkowego. Aktualnie jesteśmy w ważnym miejscu, bo na dolnym ograniczeniu tego kanału, czyli wsparciu w okolicach 2.45 zł. Z poziomu tego istnieje szansa na korekcyjny wzrost wartości dolara do okolic około 2.70 zł. w najlepszym wypadku nie powinniśmy jednak przekroczyć poziomu 2.95. Przekroczenie tego poziomu skutkowałoby bowiem zmianą średnioterminowej tendencji ze spadkowej na dłuższe umacnianie się zielonego, tzw korekta wyższego rzędu. Na to się jednak jak na razie nie zanosi więc poziom ten określam jako maksymalnie możliwy i hurraoptymistyczny wzrost. Natomiast w ramach trendu spadkowego na dolarze, zielony ma prawo umocnić się gdzieś do poziomu 2.70-2.80 i będzie to zgodne z trendem. Za wariantem takim przemawiają moim zdaniem także aktualne perspektywy relacji euro-dolar sygnalizujące możliwość korekcyjnego umocnienia waluty amerykańskiej względem euro. Innym ciekawym spostrzeżeniem również potwierdzającym wersję umocnienia dolara jest aktualna wzrostowa korekta na giełdzie w W-wie. Często bywało tak, że gdy umacniał się dolar spadały ceny akcji. A na giełdzie mamy od kilku sesji korekcyjny świąteczno-noworoczny wzrost. Pomimo dzisiejszego spadku ntowań - jeszcze nie weszliśmy w kolejną falę spadkową na rynku akcji i te kilkusesyjne wzrosty są jednie krótką przerwą przed kolejnymi spadkami które powinny nastąpić niebawem. Póki co jest to więc korzystna prawidłowość dla dolara.

W okolicach 2.75 przebiega także najszybsza, linia przyspieszonego trendu spadkowego. Żeby mówić o większych wzrostach - musi być ona najpierw złamana. I jeszcze jedna dygresja. Dolar porusza się względem złotówki dość fałszywie. Proszę zwrócić uwagę, że w ramach kanału spadkowego, w ciągu ostatnich dwóch lat para ta poruszała się w zakresie tworzonego w ciągu ostatnich dwóch lat klina zniżkującego. Kliny zniżkujące są statystycznie dość wiarygodnymi formacjami odwracania trendów a tutaj zamiast wzrostów mieliśmy wybicie z klina dołem. Rzecz rzadko spotykana, tym bardziej, że formacja klina była tworzona przez długi okres - 2 lata.

Reasumując. W perspektwyie najbliższych kilkunastu tygodni mamy szansę na znaczny korekcyjny wzrost amerykańskiej waluty względem złotówki, po czym powinniśmy później spokojnie powrócić znowu do silnych spadków dolara docelowo aż w okolice 2.25. Uwaga, wzrost o którym mówię - należy traktować w kategoriach szansy. Moim zdaniem jednak bardzo dużej szansy na wzrosty dolara, chociaż na dzień dzisiejszy czynniki globalne nie sprzyjają fundamentalnym zmianom sentymentu względem dolara i nie widać oznak takiej trwałej zmiany. Alternatywą dla tego potencjalnego korekcyjnego wzrostu wartości dolara może być powolne osuwanie się dolara aż do dotarcia do wspomnianego wyżej poziomu 2.25. Trzymanie zielonych nadal nie jest wskazane w perspektywie średnioterminowej. Póki co - nadal trend jest ewidentnie spadkowy. Pamiętajmy - trend is your friend. Pamiętajmy także, że kurs dolara do złotówki będzie pochodną relacji dolar - euro.

Widzimy na wykresie, że w końcówce roku nastąpiło przyspieszenie wzrostu wartości polskiej waluty. Złoty jest pożądany przez wielu zagranicznych inwestorów. Znaczne umocnienie polskiej waluty w końcówce roku było też skutkiem dużego przypływu walut od Polaków pracujących w krajach EU. Jest to coraz większa pozycja w naszych transferach. Ponadto swoje zrobiły też cykliczne transfery funduszy strukturalnych z Unii do Polski. Polski złoty staje sie jedną z najsilniejszych walut na świecie.

Kilka miesięcy temu pisałem w którymś z komentarzy giełdowych, że słowa recesja, inflacja, eksmisja - będą niebawem na stałe odmieniane przez wszystkie media. Dzisiaj możemy być pewni, że tak właśnie będzie. Drożejąca żywność i ropa napędzi inflację. Banki będą podwyższać stopy aby temu przeciwdziałać. To z kolei spowoduje recesję i kryzys. W ekonomii to standard. Możemy być pewni, że maszyny w USA będą drukowały tony zielonego papieru który będzie miał coraz niższą wartość. Dla Polski konsekwencją tego mogą być coraz częstsze powroty emigrantów z USA do rodzinnego kraju nad Wisłę. Dla świata konsekwencją będą zaś coraz silniejsze zaburzenia w stosunkach międzynarodowych i niepokoje społeczne wywoływane w różnych częściach globu. Nic jednak nie dzieje się natychmiast. To jest długi proces. Ponadto Stany mają jeszcze szansę utrzymania statusu hipermocarstwa. Drogi są dwie - militarna dominacja nad niepokornymi lub budowanie atrakcyjności ideologicznej. Trudno mówić o atrakcyjności ideologicznej jeśli Ameryka systematycznie oddala się od standardów liberalizmu i wolności słowa, jak choćby w mediach. Koncentracja mediów przez lobby finansowe nie służy Amerykanom lecz wąskim grupom społecznym, takim jak lobby sektora bankowo-inwestycyjnego, zbrojeniowego i energetycznego. Życzmy jednak Ameryce powodzenia w dobrym wyborze bo z geopolitycznego punktu widzenia są to także dobre życzenia dla Polski.

Jak zwykle wykres graficzny dolar-zloty do obejrzenia na stronie:
http://groups.google.pl/group/AmerBroker?hl=pl


niezłe, co ?

źródło:

http://biznes.onet.pl/0,0,1,0,42715,uforum.html?ufSort=
Wyświetlaj:
Wielki Gracz / 83.143.40.* / 2008-01-13 00:22
Giełda zmierza do dna a dolar będzie miał swój wielki rok. Zgadzam się.
Jackowski / 83.143.40.* / 2008-01-10 18:09
Wiele mądrych przemyśleń. Jestem pełen podziwu dla autora tesktu.
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy