"Rynek nabrał prędkości i będzie potrzebował kilku miesięcy na jej
wytracenie. Od strony zarówno technicznej, jak i makroekonomicznej
można więc oczekiwać teraz wszystkiego, trendu bocznego, wzrostu
do poziomów poprzednich albo osiągnięcia nowych maksimów,tylko nie
znaczących spadków." - pisze jeden z naszych lepszych analityków.

"Najważniejsze zaćmienie w tym roku, to całkowite zaćmienie Słońca
z 22 lipca zachodzące w ostatnim stopniu znaku Raka.Atmosfera tego
magicznego wydarzenia podgrzeje w ludziach niepokój i wzbudzi też
na pewno negatywne emocje. Zahamuje optymistyczne tendencje." -
przypomina mało znany i prowincjonalny astrolog.

"Kumulacja negatywnych aspektów na przełomie sierpnia i września.
Opozycja Saturn/Uran da znać o sobie około 20 sierpnia." - jak
podaje stary poradnik astrologiczny

"Okres od 22 do 28 lipca, to czas działania demona Nith-Haiah. Ma
on zdolność odkrywania prawdy i przekazywania jasności myślenia.
Niesie mądrość i ostrożność w postępowaniu. Nakazuje oszczędność
i głęboko przemyślane działania." - twierdzi anonimowa wróżka z
jakiegoś Poradnika dla działkowców lub ogrodników.

No i mam dylemat. Komu tu teraz wierzyć ? Znanemu superanalitykowi
czy też wróżce od działkowców.Analityk operuje fachowymi terminami
i przytacza analogie. Daje wykład analizy porównawczo-technicznej
i pokazuje wykresy. Wrózka ma tylko czarnego kota i kulę z taniego
szkła, a astrolog zapewnie jeszcze radziecką lunetę i dodatkowo
jest półślepy. Co zatem robić, kupować dolce czy też zlecić zakup
akcji ? Wczoraj było plus pięć procent, jutro może być dziesięć.
Superanalityk pisze, że tak jeszcze będzie przynajmniej przez trzy
miesiące. Podliczyłem właśnie ewentualne zyski i gorąco mi się
zrobiło, taki Goldman, to byłby przy mnie mały pikuś. Jak tak do
pażdziernika polecimy na tych plusach, to i dolar spadnie poniżej
dwóch złociszy. Może będzie nowe dno - 1,50 za dolca, choć tutaj
z pobieżnych obliczeń wynika nawet poziom równowagi. I nie bójmy
się takich prognoz, analiza techniczna dopuszcza taką możliwość.

Tak więc czekamy spokojnie na dolary po złotówce i nie dajemy się
przestraszyć prowincjonalnym wróżom i półślepym astrologom.