Przypomnę fragmenty z życiorysu tego "czcigodnego laureata" ani Kaszuba, ani Polaka; ze strony matki jest Niemcem, a jego babka do końca życia nie znała języka polskiego jak i ten słynny dziadek z Wehrmachtu, którego faktycznie wzięli do niewoli Brytyjczycy, a jako niby polskojęzycznego przekazali żołnierzom gen. Maczka do polskiego obozu jenieckiego. Donald dobrze o tym wie, bo ma z tego powodu paszport niemiecki, tak jak jego żona i dzieci, a babcia go utrzymywała z renty niemieckiej dziadka, którą jako żołnierzowi Wehrmachtu wypłacali Niemcy. Donald będąc pod silnym wpływem babci, poznał polski język dopiero w szkole podstawowej, dlatego dzieci w szkole nazywali go Szkopem, Szwabem, Folksdojczem, co słychać i czuć po jego wysławianiu się, ponieważ języka polskiego uczył się w wieku 8 lat. Niemcy po cichu liczyli na powrót Rzeszy na Pomorze. Nie wyszło i musiał się, Donek zacząć uczyć języka polskiego.
Jego wrogość do Polski, do Polaków dało się zauważyć już w niepodległej Polsce.
W czasie obrad II Kongresu Kaszubskiego w dniach 12 - 14 czerwca 1992 r w Gdańsku, w Domu Technika przy ul. Rajskiej 6 Donald Tusk, jako wiceprzewodniczący Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego, 13 czerwca wygłosił programowe przemówienie p.t. Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne. Przedstawił w nim program pełnej autonomii Pomorza i Kaszub, które powinny zdaniem D.Tuska posiadać własny rząd, własny pieniądz i własne wojsko. Przemówienie to wywołało oburzenie ks. prof. Janusza Pasierba, posłów Alojzego Szablewskięgo i Feliksa Pieczki, a takie reprezentantów Wielkopolan i Górno-Ślązaków, oraz wielu innych uczestników kongresu. Poseł Pieczka w odpowiedzi wygłosił pozaprogramowe, piękne, patriotyczne kontr-przemówienie, podkreślając iż oddzielenie Kaszub od Polski byłoby nie tylko przestępstwem wobec polskiej racji stanu, ale i wobec interesu Kaszubów. Przypomniał też zebranym fragment hymnu kaszubskiego, który w języku polskim brzmi: "nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski" Oświadczenie uczestnika II Kongresu Kaszubskiego, Andrzeja Marszałkowskiego, przewodniczącego Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego-Organizacja Polityczna Narodu
Wcześniej, jeszcze za komuny dał upust swojej irytacji do Polski i Polaków w wywiadzie dla tygodnika Znak. "Polskość to nienormalność, polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski, tej ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w Krainę mitu. Sama jest mitem". ("Znak", nr 11-12, z 1987 r.).
NALEŻAŁA MU SIĘ TA NAGRODA, NIEPRAWDAŻ?.