adiafora
/ 109.243.69.* / 2011-10-18 23:28
Janusz Palikot - historia prawdziwa.
Meandry powstania i działalności Ruchu Wspierania Palikota.
Palikot będąc członkiem PO zdobył „rozgłos” w jej szeregach, dzięki temu, że sprawdzał się w „roli klauna nadwornego” (mając talent do rozbawiania słuchaczy). Zarazem „Sztukmistrz z Lublina” postać o „wielu twarzach” wg niektórych ludzi z którymi się zetkną posiada również umiejętność bycia bardzo obskurnym i odpychającym w obyciu, potrafi być chamski i „brutalny”(ostry) w swoich wypowiedziach i posunięciach, (wyzywanie politycznych konkurentów od prostytutek czy alkoholików, sugerowaniem im homoseksualizmu i przekraczaniem kolejnych granic podłości). O usposobieniu szołmena, prowokatora łaknący rozgłosu, bycia w świetle jupiterów. Wzbudzający kontrowersje wokół swojej osoby - zachowaniem obscenicznym, „krzykliwym” ( happeningi typu popijanie małpek pod osiedlowym sklepem). Określany mianem „zombi” przekraczał wszelkie możliwe granice kompromitacji, której osobie publicznej nie można przekroczyć. Byli koledzy partyjni nie doceniali jego potencjału politycznego a raczej umiejętności skupiania na sobie uwagi masmedi. Otoczenie partyjne w końcowym okresie jego przygody z PO widziało w nim tylko wichrzyciela, niegroźnego „oszołoma” nie mogącego zagrozić w jakim kolwiek stopniu obecnemu systemowi polityczno-medialnemu( czy się pomylili?).
W początkowej stadium kiełkowania w jego barwnym umyśle koncepcji zbudowania ugrupowania politycznego, w jego ówczesnych wypowiedziach, wdarł się dylemat czy zostać w PO rozpychając się i czekając na odejście Donalda Tuska oraz szukać wśród działaczy Platformy oparcia w dążeniu do z-marginalizowania politycznego PiS, który uważał (uważa) za zagrożenia dla Polski, czy budować własną formacje. Jego ambicje polityczne tłumaczył również potrzebą zmian na skostniałej scenie politycznej. Przekonywał o potrzebie zaistnienia jego formacji politycznej w sejmie dosyć nieudolnie lansując tezę, iż istnieje w przypadku zdominowania sceny politycznej w Polsce przez dwie partie (PO i PSl) - zagrożenie dla rozwoju polskiej demokracji (co jest niedorzeczne ponieważ na świecie w dojrzałych i zdrowych demokracjach istnieją nawet systemy zaledwie dwupartyjne, np. USA ).
Już zdecydowanie lepiej brzmi inna teza, która szczególnie po wyborach zaczęła być lansowana przez „mesjasza lewicy” – o próbie budowy ugrupowania na wzór współczesnej zachodniej socjaldemokracji. To mnie osobiście bardziej „przekonuje”, biorąc pod uwagę fakt iż z-marginalizowana, obsadzona byłymi PZPR-owskimi aparatczykami SLD do pełnienia roli lewicy w Polsce zupełnie się nie nadaje.
Palikot na potrzeby kampanii wyborczej ukuł jeszcze jedną zręczną teorie – cyt: „Nasz system partyjny tak naprawdę służy samym partiom i ich liderom, a nie wyborcom”. Oczywiście „można się z tym zgodzić” tylko pojawia się pytanie czy w przypadku kiedy „mesjasz lewicy” zacznie dzierżyć ster władzy w Polsce, czy cos się zmieni w tej materii? - wątpię!
Zręcznie wymachiwał hasłami reform strukturalnych, naprawy finansów państwa, ułatwień dla rozwoju „ducha przedsiębiorczości” wśród obywateli, uproszeniu prawa, usprawnień w funkcjonowaniu struktur państwa na styku państwo-obywatel (komisją przyjazne państwo kierował Palikot, przygotowało kilkadziesiąt fundamentalnych zmian prawa ale niestety żadne z nich nie zostało nawet poddane pod głosowanie, „zombi” odpowiedzialnością za fiasko tego projektu obarcza głównych liderów koalicji PO-PSL). - „Wzniosłe” cele, którym należy się pełna aprobata, tylko jak to się ma do cynizmu bohatera tego artykułu, który wg wielu uznanych i cenionych postaci publicznych przekłada ponad wszystko karierę polityczną i realizacje prywatnych celów.
W jego wywodach przedwyborczych znalazły się bardzo trafne racje jak chociażby: - - państwo jest od planowania(np. dalekosiężne wizje, szeroko zakrojone projekty trafiające przez naukę do biznesu); potrzeba drastycznych reform bez których polska nigdy nie będzie w stanie konkurować na europejskim czy globalnym rynku; etos solidarnościowy, rozumienie polityki jako służby społeczeństwu itp..
Ale co to ma do uprawiania warcholstwa świeżo po wyborach. Jątrzenie i inicjowanie „afer medialnych” (zapowiedz zdjęcia krzyża w sejmie). Już teraz zapomina założyciel ruchu o wzniosłych celach jakie deklarował przed wyborami, zapomina o priorytetach społecznych, od początku skupia się na małoistotnych i marginalnych aspektach kulturowych i obyczajowych, wprowadzając chaos i atmosferę kontrowersji. Pierwsze jego reakcje po wyborach będą decydujące o jego wizerunku, o jego odbiorze przez opinie publiczną. Zamiast pokazać górnolotne cele, zamiast „pokazać się od dobrej strony”, zamiast pokazać społeczeństwu, że zależy mu na dobru kraju, na rozwoju gospodarczym, zamia