Oszołomowaty
/ 79.162.207.* / 2011-07-06 08:35
Aaaa - i więcej na temat od Matki Kurki:
"....Pióra opadają, najbardziej ostre pióra opadają gdy się widzi „publicystykę” w umęczonym nadwiślańskim kraju. Bóg mi świadkiem, że kochałbym wszystkich ludzi jak jakaś Teresa, tylko miły Boże jeśliś jest, czemuż taką dziką radość czerpiesz z cudownego rozmnażania idiotów. Wytłumacz mi boski, czemu to ma służyć, bodaj jedną wskazówkę ciśnij gromem. Pojęcia nie mam co za jeden, ten najnowszy telewizyjny staruszek, dziadka mam w podobnym wieku, podobnie umęczony, toczony chorobą. Niedowidzi, niedosłyszy, miesza mu się wszystko, a ja go cięgle nie mogę przestać słuchać. Dziadek co niedzielę opowiada mi co w telewizji „powiedziało”, jego wiadomości są tak fantastycznie przetworzone, że zawsze słucham z rozdziawioną gębą i uśmiecham się, nie próbując nawet prostować czegokolwiek. Dziadka ostatnia radość w życiu, po co mu psuć szczęśliwe chwile. Naprawdę nie mam najmniejszej ochoty upokarzać, wyśmiewać się ze staruszków, którym wszystko się miesza i ledwie widzą, ledwie słyszą, ale niech się każdy swoim dziadkiem zaopiekuje przyzwoicie w domowym zaciszu. Niech każdy wnuk, czy dziecko, zadba, aby jego dziadek nie był wystawiany na publiczne kpiny, bo on niczemu nie jest winny, wiek ma swoje prawa. Przewertowałem całe google w poszukiwaniu choćby daty narodzin telewizyjnego dziadziusia, nic z tego same widomości przypisane do nazwiska i jedna pozycja książkowa w internetowych sklepach. Przypadkiem trafiłem na jakieś strony typu drzewka genealogiczne i chyba ustrzeliłem prawie rówieśnika mojego dziadka całe 88 lat liczy ekspert lotniczego prawa międzynarodowego powołany przez pana ministra Millera. Jeśli się pomyliłem, nich mi dziadunio wybaczy i Bóg daruje, niemniej córka esbeka Olejnika wykonała szaleńcze zlecenie urabiające grunt pod „raport” Millera. Żal było patrzeć jak dziadek Żylicz stawia kropkę nad i. Papier przyjmie wszystko, czytałem wywiady w różnych miejscach z dziadkiem Żyliczem i jeśli ktoś chce poznać magię autoryzacji, musi przejść przez katusze telewizyjnego wywiadu Olejnik, by potem porównać to z wywiadem gazetowym. Zadałem sobie ten trud, dziadunio odpowiada każdej gazecie tak jak gazeta chciałby napisać. Nie będę się katował drugi raz i wklejał zestawienia, wystarczy porównać wywiady w GW i Rzepie, chyba już świętej pamięci. Ale przede wszystkim trzeba sobie na TVN24 odtworzyć wywiad u Olejnik.
Moje skojarzenie jest jednoznaczne, jakbym słuchał coniedzielnych relacji dziadka, 89 lat i jedyna radość z tego, że wnuki przed kataklizmami uprzedzi. Coś tam zawsze dzwonią, w jakich kosciołach i Bóg by nie odgadł. Jest ziarnko faktu i tysiące wyobrażeń "na co to to idzie". Zdolności intelektualne i percepcyjne dziadunia zaciągniętego przed ekrany, tylko na podstawie tego co było widać można ocenić w najlepszym razie jako demncję starczą. Przykro mi to pisać, ale to trzeba napisać, bo ludzie, którzy zatrudnili być może wybitnego fachowca, z tym, że jakieś 30 lat temu, dopuścili się kolejnej kpiny i profanacji. Ten człowiek nie był w stanie wypowiedzieć jednego składnego zdania, nie mówię logicznego, ale zdania na poziomie gimnazjalisty. Gdyby ktoś mi powiedział, że na ekranie duka profesor od prawa wyśmiałbym go, albo uznał za trefnisia. TW Olejnik stawała na rzęsach, żeby wydobyć z dzidziusia jakąkolwiek wypowiedź, a każde zdanie poprzedzała sugestywnym pytaniem, które zawierało odpowiedź. Tyle skutecznego dukania, co dziadunia przestraszono, że mu niewolno mówić, co w raporcie stoi, tę jedną rzecz był zdolny jako tako kontrolować. Wszystko inne przypominało chaotyczny zbiór rwanych myśli, przeplatany zgranymi domysłami, które w telewizji od roku słychać i słuchać już się nie daje. Nie wnikam, bo nie dam rady wniknąć w treść właściwą dukania, ja się tylko pytam, czy są jakieś granice paranoi, które jeszcze w tej farsie pod tytułem „śledztwo smoleńskie” nie zostały przekroczone. Wyciągnięcie stuletniego dziadunia z kapelusza i pokazanie Polakom kto i w jakiej kondycji intelektualnej interpretuje międzynarodowe prawo powtarzając każdą sugestię płynącą z dowalonej strony, w kraju nieobjętym paranoją zakończyłoby się medialną burzą i polityczną jatką. W Polsce ogarniętej galopującą paranoją takie cuda nie robią już na nikim wrażenia. Czuję się zamęczony, niech ktoś wybitny mi to poukłada, przewróci nadzieję, a potem zajdzie w ciążę z kimś jeszcze wybitniejszym i niech się narodzi z 10 genialnych, jak dożyję ich dyplomów, pocieszę się przed śmiercią, że chociaż trochę byłem normalny...."