Na wstępie przypomnę od czego wyszliśmy - twierdziłeś że NBP nie dysponuje odpowiednimi narzędzami do tego by mieć wpływ na wzrost gospodarczy. Nie jest to prawda. Wymienię choćby stopy procentowe. Tak działa FED i jeżeli śledzisz infomacje z rynku amerykańskiego to wiesz jaką wagę przywiązuje on do utrzymania wzrostu gospodarczego.
Wracając do tego co napisałeś: po czym poznać czy model jest lepszy czy gorszy? Najlepiej po wynikach jak wspominałem:
wzrost PKB USA 4,8% strefa Euro 2,1%
inflacja USA 3,6% strefa Euro 2,2%
bezrobocie USA 4,7% strefa Euro 8,2%
Stosowany system jest oczywiście jednym z elementów decydujących o sukcesie. Ale nawet przyjując Twoją optykę - być może nie jest lepszy ale też nie jest gorszy. Czyli nie jest powodem do paniki.
Dziwnym trafem skupiłeś się na odmiennościach a nie tych elementach które są podobne. Ale skoro przy nich jesteśmy to pomówmy o bezrobociu. Piszesz że motorem gospodarki w USA jest konsumpcja (popyt wewnętrzny) - jest to między innymi efekt niskiego bezrobocia. My jesteśmy "skazani" na eksport mając takie bezrobocie bo popyt wewnętzrny rośnie bardzo powoli. Jednak w świetle tego co piszesz warto zastanowić się jak obecna polityka RPP (wysokiej realnej stopy) wpływa na eksport? Prowadzi do umacniania się złotego co nie jest czynnikiem pobudzającym eksport.
I jeszcze jedno - wspominasz że nie ma współpracy między ośrodkami kreującymi politykę fiskaną i monetarną. To prawda nie ma odpowiednich regulacji. RPP ma naprawdę wygodna pozycję. Sama określa cel inflacyjny i mimo iż od wielu lat nie jest go w stanie go osiągnąc nic sobie z tego nie robi. W niektórych krajach (np: GB czy Brazylia) Bank Centralny musi się pisemnie tłumaczyć z przyczyn nieosiągnięcia celu inflacyjnego (w GB to rząd go definiuje).