caabi
/ 2007-10-28 18:27
/
Tysiącznik na forum
Więcej prawdy o podatku liniowym
Gazeta Finansowa (17:32)
Podatki są jednym z najbardziej trwałych elementów życia społecznego i gospodarczego, niezależnie od epok historycznych, ustrojów, nazw i technicznych szczegółów samej regulacji podatkowej. Dlatego też kształt systemu podatkowego, a szczególnie kształt podatku dochodowego od osób fizycznych ma zasadniczy wpływ na ekonomiczne warunki naszego życia.
Wyniki zakończonych wyborów powszechnych dają szansę na powrót do racjonalnej, pozbawionej przedwyborczych emocji i uprzedzeń dyskusji o podatku liniowym. Wokół tej koncepcji opodatkowania dochodów osób fizycznych narosło szereg nieporozumień, umiejętnie zamienianych przez niektórych polityków w społeczne obawy i niesłuszne mity. W natłoku wypowiedzi z kampanii wyborczej i obiegowych (a często bardzo irrarcjonalnych i demagogicznych) mitów giną merytoryczne argumenty zdecydowanie przemawiające za tym podatkiem.
Pierwszym mitem jest opinia, że w ramach podatku liniowego "wszyscy zapłacą taki sam podatek". Jest to podstawowa nieprawda. Podatek liniowy oznacza bowiem tylko to, że każdy podatnik zapłaci podatek obliczany według tej samej stawki procentowej, natomiast oczywiście sama kwota podatku będzie funkcją faktycznych dochodów danej osoby i podatnik A, zarabiający trzy razy więcej aniżeli podatnik B, zapłaci trzy razy większy podatek. Stwierdzenie to może wydać się oczywiste, lecz niestety nie jest tak oczywiste dla wielu osób wystawionych na oddziaływanie przedwyborczego populizmu.
Drugim mitem jest to, że podatek ten jest "niesprawiedliwy". Powstaje pytanie, co to naprawdę znaczy "sprawiedliwy podatek"? Czy "sprawiedliwy podatek" to taki, który jest postrzegany jako swoista kara za uzyskanie dodatkowego dochodu i tym samym negatywny bodziec skłaniający podatnika do wystrzegania się dodatkowego, większego dochodu, a w skrajnym przypadku - do ukrywania przynajmniej części dochodu i rozwoju "szarej strefy"? Cóż z tego, że podatek będzie nominalnie progresywny, a de facto jego progresywność będzie iluzoryczna, gdyż duża część podatników znajdzie sposoby na uniknięcie tej progresji ? Otóż sprawiedliwy podatek to taki, który nie dyskryminuje żadnego podatnika, ani nie oddziałuje negatywnie na jego zachowania gospodarcze (np. nie zniechęca do uzyskania dodatkowego dochodu), zdolność kreowania dochodu (utrzymanie źródła dochodu), względnie nie narusza majątku podatnika. Wydaje się, że w tej kategorii mieści się również neutralność podatku, czyli tradycyjny postulat nauki podatków - system podatkowy nie powinien w sposób kształtujący oddziaływać na decyzje ekonomiczne podatnika, gdyż to warunki rynkowe - w tym warunki rynku pracy - mają zasadniczo decydować o formie i rodzaju dochodów podatnika. System podatkowy nie powinien zniekształcać decyzji ekonomicznych podatnika - ani in plus ani in minus. Progresywny podatek dochodowy najsilniej zniekształca decyzje ekonomiczne podatnika. Podobne oddziaływanie mają różnego rodzaju ulgi podatkowe, lecz negatywna rola progresji jest najbardziej widoczna i ma najsilniejszy wyraz. Nieprzypadkowo także jedną z pierwszych inicjatyw nowego prezydenta Francji było wprowadzenie zwolnienia od opodatkowania wynagrodzeń otrzymywanych za tzw. godziny nadliczbowe, gdyż dotychczasowy system silnie progresywnego opodatkowania tych dochodów dość skutecznie zniechęcał do dodatkowej pracy i był czynnikiem negatywnie oddziałującym na konkurencyjność francuskich przedsiębiorstw. Podatek liniowy jest - w mojej ocenie - obiektywnie najbardziej sprawiedliwy, gdyż daje fiskusowi tę samą część dochodu każdego podatnika. Oczywiście, dla ekonomicznej osłony osób o najniższych dochodach pożądane jest wbudowanie w ten system stosownej kwoty wolnej od podatku, najlepiej w sposób maksymalny zbliżonej do minimum socjalnego. W ten sposób bardzo łatwo można wytrącić oręż z ręki przeciwników tego podatku, którzy w trosce o "najmniej zarabiających" podatek ten krytykują, jako uderzający w osoby o najniższych dochodach.
Trzecim mitem jest to, że jakoby podatek liniowy był "mniejszościowym wyjątkiem" wśród systemów podatkowych, gdyż m.in. najbardziej rozwinięte gospodarki Unii Europejskiej i np. Stany Zjednoczone stosują podatki progresywne. Jest prawdą, że wiele państw o utrwalonej gospodarce rynkowej i silnych tradycjach wyrównywania różnic społecznych przy pomocy systemu podatkowego ma podatek progresywny. W dużym stopniu jest to wynikiem historycznie ukształtowanych systemów podatkowych w tych państwach, które to systemy były tworzone (i zarazem komplikowane) na przestrzeni wielu dziesięcioleci, a radykalne zmiany podatkowe nie były tam ani priorytetem, ani łatwym zadaniem - dość przypomnieć reaganowską ustawę o uproszczeniu podatków (Tax Simplification Act z 1986 r.).
Mieszkając i płacąc podatki w Polsce należy jednak spojrzeć na to, co robią sąsiedzi Polski w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i zadać sobie pytanie, dlaczego tak robią? W styczniu 2008 r. Polska będzie - obok Węgier i Białorusi - jednym z zaledwie trzech państw tego regionu z progresywnym podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Prawie wszystkie państwa naszego regionu, będące w procesie transformacji swych gospodarek, zdecydowały się na podatek liniowy, jako na najlepsze i najprostsze rozwiązanie dla gospodarek w procesie transformacji. Tym samym, na tle pozostałych państw regionu, broniąc podatku progresywnego z uporem godnym lepszej sprawy, Polska coraz bardziej będzie traciła na "podatkowej konkurencyjności". Zagadnienie to jest szczególnie ważne w bezpośrednim odniesieniu do inwestycji zagranicznych, ale także i w odniesieniu do wszystkich polskich podatników, którzy pośrednio czerpią owoce z inwestycyjnego boomu ostatnich dwóch lat. A więc nasuwa się pytanie, czy koncepcja, która bardzo dobrze sprawdziła się na Słowacji, czy w państwach bałtyckich, może sprawdzić się i w Polsce? Pozytywna odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę znakomite dla dochodów budżetowych skutki wprowadzenia w 2005 r. opcyjnej jednolitej stawki podatkowej w wysokości 19 proc. dla osób prowadzących własną działalność gospodarczą. Jest to dowód "wprost" na przewagę neutralnego podatku liniowego nad podatkiem progresywnym i to przewagę zarówno z punktu widzenia interesów indywidualnych podatników, jak i dochodów budżetowych.
Po tym przeglądzie podatkowej mitologii, czas na argumenty przemawiające za wprowadzeniem podatku liniowego. Po pierwsze, podatek liniowy jest neutralny - nie deformuje decyzji ekonomicznych podatnika, co do wyboru form działalności, zatrudnienia. Gdyby nie progresja w podatku dochodowym, cała operacja pod tytułem "samozatrudnienie" oraz będąca jej skutkiem wątpliwa prawnie i ekonomicznie, a niepotrzebnie angażująca siły i środki państwa walka z tym zjawiskiem, byłaby zupełnie zbędna jako bezprzedmiotowa. Podatek dochodowy od osób fizycznych pełniłby wtedy zasadniczo jedynie swą podstawową funkcję, jaką jest funkcja fiskalna - pozyskiwanie dochodów niezbędnych dla funkcjonowania organów i infrastruktury państwa oraz samorządu terytorialnego.
Po drugie, jest to podatek prosty i "przyjazny" dla podatnika. Wszyscy, którzy pamiętają coroczne zmagania z wypełnieniem odpowiedniego formularza PIT i jego - niekiedy licznych, a zawierających w większości te same dane załączników, woleliby raczej uniknąć tej wątpliwej przyjemności w kolejnych latach. Podatek liniowy eliminuje większość pytań zawartych w formularzu PIT, a także przesłanki dla łącznego rozliczania dochodów małżonków oraz osób samotnie wychowujących dzieci i tych dzieci. Podatek liniowy mógłby znacznie ograniczyć liczbę podatników obowiązanych do składania rocznych zeznań podatkowych - jednolita stawka stosowana przez każdego płatnika wyeliminuje taką potrzebę w odniesieniu do wielu podatników. Dla większości podatników, otrzymujących dochody za pośrednictwem płatnika - zakładu pracy lub zleceniodawcy, zastosowanie przez tego płatnika jednolitej stawki podatkowej do wypłacanej kwoty dochodu byłoby jedynym (i to pośrednim) kontaktem z fiskusem. Po trzecie, niebagatelnym plusem podatku liniowego jest jego administracyjna oszczędność, co niejako wynika z prostoty tego podatku. Wspomniana powyżej eliminacja potrzeby corocznego wypełniania odpowiedniego formularza PIT - byłaby bowiem elementem radykalnego uproszczenia i potanienia administracji skarbowej.
Po czwarte, wydaje się, że dynamika wzrostu gospodarczego w tych państwach europejskich, które wprowadziły podatek liniowy jest wyższa aniżeli w państwach, gdzie obowiązuje podatek progresywny. Oczywiście ta kwestia nie jest wynikiem jedynie różnic w systemach podatkowych, a dokładne badania korelacji pomiędzy tempem wzrostu dochodu narodowego a stawkami podatkowymi byłyby tutaj bardzo pomocne, jednakże ogólna obserwacja sytuacji gospodarczej regionie Europy Środkowo-Wschodniej zdaje się przemawiać za podatkiem liniowym.
Po piąte wreszcie, wprowadzenie podatku liniowego w sposób zasadniczy ograniczyłoby pole dla podatkowej demagogii, związanej z tradycyjnym już postulowaniem kolejnych - niekiedy zupełnie nierealnych - ulg i zwolnień podatkowych, tak chętnie zgłaszanych (szczególnie w okresie przedwyborczym) przez różne ugrupowania polityczne. Podatek liniowy, poprzez swą prostotę i przejrzystość, najlepiej obroniłby się przed takimi zakusami. Ponadto podatek liniowy nie dzieliłby społeczeństwa, tak jak czyni to podatek progresywny, obłudnie przeciwstawiający sobie poszczególne grupy podatników i dzieląc, ich według kryteriów ekonomicznych.
Wielokrotnie dawałem wyraz mojemu zdecydowanemu poparciu dla koncepcji podatku liniowego, będąc przekonanym, że prosty system podatkowy o niskich stawkach i braku szczególnych, niekiedy trudnych do zastosowania ulg i zwolnień - najlepiej służy zarówno poszczególnym podatnikom, jak i gospodarce oraz samemu państwu jako całości. Teraz nadszedł więc najlepszy moment, aby powrócić do koncepcji dochodowego podatku liniowego dla osób fizycznych.
dr Janusz Fiszer
partner w Kancelarii Prawnej White & Case i docent Uniwersytetu Warszawskiego