Forum Gabinet psychologiczny (otwarte tylko przy bessie)

Granice ryzyka - jak bardzo zaryzykowałeś?

Granice ryzyka - jak bardzo zaryzykowałeś?

Redakcja forum / 2006-03-28 07:48
Podziel się swoimi doświadczeniami - jak dalece stawiałeś wszystko na jedną kartę? Jak bardzo ryzykowałeś? I jak na tym wyszedłeś? No i pytanie generalne: jakie są granice ryzyka w inwestowaniu, w grze na giełdzie? Zapraszamy
Wyświetlaj:
Dawca / 212.76.33.* / 2006-03-28 19:02
MOJA HISTORIA CZYLI JAK ZOSTAŁEM DAWCĄ KAPITAŁU....

Było to tak...
W listopadzie obserwowałem rynek i dużo czytałem analiz tu i tam. Zapisywałem też spostrzeżenia niektórych zasłużonych forumowiczów. Stworzyłem nawet listę kandydatów do zakupu. Za ok. 80 000 zł. Podam dla ciekawych:

MCI, MNI, Computerland (mój własny wybór ze zwlgędu na dołek cenowy)), Kruk, PKN, Prokom, Prochem.

Byłem pewien efektu grudnia (i tylko do końca grudnia chciałem wstępnie włożyć kapitał, nie dłużej, bo w efekt stycznia jakoś nie wierzyłem), jednak wciąż zastanawiałem się nad ewentualnym ryzykiem, które chciałem zminimalizować.
Akurat napatoczył się Novitus na rynku pierwotnym. Po głębszej analizie stwierdziłem, że debiut ma szansę przebitki co najmniej 20-25%. Nie mówiąc już o oczekiwanym przeze mnie nałożeniu się po debiucie efektu grudnia. Stwierdziłem, że to najlepsze i zarazem bezpieczne rozwiązanie, bo raczej rzedko ostatnimi czasy traciło się na debiutach w momencie pierwszej wyceny. Odpuściłem więc w.w. listę i całą kasę plus (błąd) pożyczone jeszcze 30 000 zł włożyłem w poł grudnia w Novitusa. Biorąc pod uwagę lewar, za tyle właśnie kupiłem akcji.

Pierwsze zdziwienie to zaledwie kilkuprocentowa przebitka pierwszego dnia notowań. Nie wystarczyła nawet na pokrycie kosztów dżwigni, prowizji itd. Pozostało czekać. Potem wezwania Kompa przy cenie 16,40 i to właśnie skutecznie przyblokowało ewentualne wzrosty na następne 3 miesiące. Mimo to siedziałem z tymi akcjami wierząc, że w końcu wybiją się w górę.... i dlatego nie odpowiedziałem na wezwanie. Proponowany poziom był dla mnie za niski. A kurs na parkiecie - niemalże płaski, podczas gdy rynek szalał w górę.
Patrzyłęm ze zrezygnowaniem na moją alternatywną listę spółek , które dynamicznie poiwiększały swą wartość (do 13.01.2006 miałbym +23% wzrost wartości portfela).

W końcu zacząłem tracić cierpliwość. Głównie przez fakt pożyczenia 1/4 kapitału, który chciałem zwrócić. Puściły mi nerwy i sprzedałem część Novitusa (30%) kilka procent powyżej debiutu, a więc ze stratą ze względu na w.w. koszty kredytu itd..
I coś mnie podkusiło, żeby na chwilę zaspekulować. Zrobiłem to na PC Guard w momencie ogłaszania bardzo dobrych wyników. Dałem się wpuścić w spekulacyjną grę i nagle, bardzo szybko.... zostałem dawcą kapitału. Prawie 30% w plecy! Nie wierzyłem, że spadek może być tak szybki, nawet w ciągu jednej sesji. No idiota ze mnie, że się dałem w to wpuścić. Wyszedłem z tego poparzony i już nie wróciłem. Potem chciałem jeszcze się odkuć, więc wskoczyłem na chwilę w parę spółek, z których ze strachu zaraz wychodziłem po kosztach. Zbliżał się marzec, coraz bardziej bałem się początku bessy. Stwierdziłem, że nie mogę dłużej czekać, bo powiększy mi się strata. Sprzedałem pozostałe 70% Novitusa w cenie zbliżonej do debiutu z myślą o odkupieniu taniej jak WIG20 zjedzie do 2500 pkt, albo wejdę spekulacyjnie w miszkaniówkę.
A kurs cały czas był te kilka procent powyżej poziomu debiutu, co przypominam, nie wystarczało na pokrycie kosztów zakupu.

Suma sumarum bilans jest taki, że jestem w plecy jakieś 10%, ok. 11000zł. A typowane wcześniej m.in. MNI, czy MCI przynosłyby w tym czasie ponad ~100% zysku :-(((
Bolesne porównanie.

Żeby było śmieszniej tydzień po sprzedaży ostatnich akcji, ich kurs zaczął wreszcie rosnąć. Dziś jest ok. 11% wyżej niż w momencie mojej średniej ceny sprzedaży ok. 10 dni temu. Do tego tylko dziś (28 marca) rynek dupnął w dół, a Novitus pojechał w górę o prawie 5%.

Moja konkluzja jest nastęująca
GIEŁDA JEST NIEPRZEWIDYWALNA, ŻĄDZĄ NIĄ SPEKULANCI (KRAJOWI I ZAGRANICZNI), A AMATORZY TACY JAK JA NIE POWINNI SIĘ DO NIEJ DOTYKAĆ.
Mogę mieć pretensje tylko do siebie.

Teraz próbuję nie myśleć o stracie, zabieram zabawki i wchodzę w nieruchomości. To mniejszy i rozłożony w czasie zarobek , ale pewniejszy i nie tak stresujący.

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, zarówno tych z sukcesami, jak i "dawców kapitału" takich jak ja... głowa do góry. Jeszcze ciągle żyjemy ;-)

Dawca
Raul007 / 2006-07-29 18:56 / portfel
To typowa zależność, którą wiele osób zaobserwowało. Gdy akcje, które posiadamy spadają i spadają przychodzi moment paniki i sprzedajemy, a zaraz potem rosną, ale już nie nam. Złośliwość rzeczy martwych? chyba jednak nie, raczej aspekty psychologiczne. Uważam, że 50% sukcesu na gpw to dobry wgląd i kontrola własnych emocji i metodyczne działanie, sam z tym walczę, ale jeszcze się duuużo muszę nauczyć...
Powodzenia w nieruchomościach
Redakcja forum / 2006-03-28 19:20 / Administracja forum
Może drobny upominek za tę wpowiedź? Prosimy o adres.
Redakcja forum / 2006-03-28 07:52 / Administracja forum
Temat na dzisiaj - zapraszamy. A kto się wypowie, a nie ma naszej smyczki albo podkładki pod mysz, prosimy o adres.
popekjr / 2006-03-28 09:09 / Bywalec forum
w zeszlym roku bauma skakala jak sarenka przez kilka tygodni, wylapalem ta czestotliwosc calkiem trafnie i pomyslalem sobie: a co mi tam!, za wszystkie pieniazki kupilem baume w dolku, tego samego dnia bylem do przodu o jakies 5-6 zl na akcji, no to sprzedalem i czekalem na kolejne spadki, takowy nastapil, no i wtedy znowu wszystko na jedna karte i znow sukces. rozochocony takim obrotem sprawy, przestalem rozsadnie myslec, bauma juz tak mocno nie spadla ale pomyslalem sobie ze chyba warto dokupic, no i tak sie oczywiscie stalo. od tamtego momentu bauma spadla z piedestalu, ale nie sprzedawalem jej jeszcze przez jakis czas ludzac sie ze moze jednak sie odbije. jakiez zludne byly moje nadzieje. wszystko co na baumie zarobilem rowniez i na niej stracilem, co prawda wyszedlem na "0" ale nauczke dostalem, pazernosc i brak doswiadczenia nigdy nie poplacaja.
pozdrawiam.
pabloo83 / 2006-03-28 12:26 / Bywalec forum
To ja tak na Capitalu działałem i oczy mi $ zarosły. Na szczescie w pore oprzytomniałem i udało sie uratować nawet czesc zysku. W pore oprzytomniałem ze to balon z którego zaczyna uchodzić powietrze. Choc czasy to były dobre duzo nerwówó mnie to kosztowało skoki CAPITALA w % były dwucyfrowe.
Pozdrawiam rozsądnych inwestorów

Najnowsze wpisy