pracownik
/ 83.30.237.* / 2007-05-30 18:25
Wojciech Kubicki pisał 10 czerwca 2002 r., że kraje Wspólnoty Europejskiej "traktują nas jak półkolonię".
Gazecie Wyborczej" jej "specjalistka" od spraw problematyki rolnej Krystyna Naszkowska w tekście "Nie unikajmy trudnych tematów" ("GW" z 14.O32002): "Największe wydatki z rolnego budżetu Unii idą na zagospodarowanie nadmiaru żywności - jej przechowywanie i dopłacanie do eksportu (...).
Dlatego zdobycie nowych rynków zbytu jest dla Unii dobrym interesem. Im te rynki będą miały mniejszą własną produkcję rolną, tym interes będzie dla państw członkowskich Unii lepszy (...).
Dlatego chce ograniczyć, ile się da, produkcję żywności u nas, by nie musiała jej ograniczyć we Francji czy Niemczech".
Nawet wydawca prounijnego magazynu "Unia & Polska", Krzysztof Bobiński, przyznał na łamach "Polityki" z 30 listopada 2002 r., że
"w gospodarce grozi wzrost kosztów przedsiębiorstw w wyniku dostosowania do unijnych reguł w dziedzinie bhp oraz konkurencja ze strony firm unijnych, mających dostęp do kapitału (...). Słowem, niektóre nasze firmy, zwłaszcza te bazujące jedynie na taniej sile roboczej i tanich surowcach, mogą paść".
p.hYBNER NAUCZYłA SIę DOBRZE KłAMAć od ojca i dziada którzy byli ubekami