Na szczęście przeczytałem do końca, chociaż po dramatycznie teatralnym "dziś rynkiem WSTRZĄSNĘŁA wiadomość..." miałem ochotę nie czytać. Później była zwykła przyśpiewka "wzrost awersji do ryzyka", ale to już raczej śmieszy niż drażni. Ale do sedna. Najważniejsze napisane zostało w przedostatnim akapicie: "Polska waluta ... potwierdza brak wrażliwości na dane makroekonomiczne". To pocieszające z dwóch powodów. Po pierwsze, analitycy przestają szukać albo i tworzyć niewiarygodnych historyjek-powodów osłabienia złotego i przyznają, że to spe... :-) tego nie przyznają, ale? Po drugie, oznacza to, to o polskkiej walucie, że u nas (i zapewne nie tylko u nas) w sferze konsumeckiej i wytwórczej jest lepiej niż próbuje się to nam wmawiać do znudzenia powtarzając kryzys, kryzys, kryzys. Najwyraźniej rzeczywistość znudziła sie już zdartą płytą i robi swoje, a kryzysem zajmują się już tylko szukający sensacji, spekulanci i... ktoś tam jeszcze. Oczywiście, dobrze nie jest, ale nie jest aż tak źle, jak się nam próbuje wmówić.
Pierwszy raz dziękuję za komentarz analitykowi. Oby nie ostatni :-)