JX
/ 91.193.160.* / 2009-06-17 18:33
Axxel, zdaje się, że nie znasz wszystkich faktów na ten temat. Podaję fragment artykułu prof. Pogonowskiego z początku br.:
"Naturalnie sytuację komplikuje potencjał rynku energetycznego Chin, które już kupują rocznie 40 miliardów metrów kubicznych gazu ziemnego od Turkiestanu i rozbudowują swoją sieć rurociągów, jak też zwiększają import energetyczny z regionu kaspijskiego obok importu z Indonezji, Algerii, Omanu, Nigeru, Czadu, Ecuadoru, Peru, Wenezueli i Kanady. Chiny nie krzewią „kolorowych rewolucji” i nie protestują w obronie praw człowieka. Zachęca to byłe republiki sowieckie w Azji Centralnej do kontraktów z Chinami, które z kolei chętnie współpracują z Rosją.
Firmy niemieckie, włoskie i francuskie również coraz mniej ulegają wpływom USA i coraz chętniej współpracują z Rosją, podobnie jak to czynią firmy chińskie, w miarę jak wiedza o takich rezerwach jak w regionie Joloten-Osman w Turkiestanie, szerzy się na świecie i rezerwy energetyczne Azji Środkowej „rosną w oczach.”
Współpracę energetyczną firm UE z Rosją komplikują zatargi Rosji z Ukrainą, której ceny paliwa są subsydiowane przez Rosję. Fakt, że większość gazu ziemnego eksportowanego z Rosji do UE ma miejsce za pomocą rurociągów położonych na Ukranie, utrudnia Rosji podnoszenie cen gazu płaconych przez Ukraińców, bez zakłócania dostaw do UE wraz z Polską. Mimo tego Rosja odcięła dostawy gazu ziemnego na Ukrainę w dniu 1go stycznia, 2009 według artykułu Andrew Osborn, The Wall Street Journal, 1-1-09.
Cena Gazpromu dla Ukrainy w 2008 roku za tysiąc metrów sześciennych gazu ziemnego wynosiła 179.50 dolarów czyli znacznie poniżej 500 dolarów, płaconych Rosji przez państwa zachodniej Europy. Gazprom żądał od Ukrainy ceny 418 na rok 2009, natomiast premier Putin na nowy rok obniżył cenę do 250 dolarów jako gest humanitarny Rosji wobec Ukrainy w obliczu kryzysu światowego. Ukraina twierdzi, że cena 250 dolarów jest za wysoka i ofiarowuje naprzód 201 dolarów a następnie 235 dolary w nadziei szybkiego kompromisu. Gazprom zażądał znowu 418 dolarów po odrzuceniu oferty Putina przez Ukrainę".