Kanada jest dobrym przykłądem "urzedniczego podejścia do "tematu".
Czyli zakazać, a potem znowu zakazac, i znowu,i znowu az do max absurdu.
Ciekawe czu państwo kanadyjskie pobiera róznego rodzaju podatki od wyrobów tytoniowych?
Mozna mniemać że tak , choćby z powody ceny , aka obowiazuje na wyroby tytoniowe.
W takim razie zakaz czyli dyskryminacja sprzedarzy tego towaru (legalnie opodatkowanego) jest łamaniem nie tylko prawa konstytucyjnego ale takze zdrowego rozsadku.
Ale plebs do absurdu przyzwyczajony tego nie widzi, a producenci i sprzedawcy art, tytoniowych nie chca wojny z państwem urzedników , słusznie liczac na to ze i tak palacze znajdza sposób na "małego dymka".
A przeciez wystarczy zdelegalizowac, papierosy czy inną tytoniowa "galanterię". Państwo które nie czerpie korzyści z nałogu swoich obywateli, jest o wiele bardziej dla tych obywateli wiarygodne.
A tak wychodzi ze takie państwo działa jak sutener zaprzyjażniany z policjantem.
Zjednej strony karze prostytutki za prostytucje a z drugiej strony czerpie z tego tytułu opłaty od tychrze prostytutek.