rotam może nie zauważył ... ale Turcja ma gdzieś tzw. "wartości europejskie" . Obecnym elytom tureckim, UE skutecznie uzmysłowiła, że Turcja nie ma co liczyć na niedyskryminacyjne traktowanie w kwestii członkostwa Turcji w UE. W swoim czasie Turcja w o wiele większym stopniu spełniała warunki członkostwa w UE, o wiele większym niż Bułgaria czy Rumunia. Ale to Turcja jest ciągle odsuwana, ba nie pozwolono Jej (Turcji) na tzw. "zalogowanie się" nawet w przedsionku UE.
Turcja uzmysłowiła sobie , że w UE nie ma czego szukać, ba uzmysłowiła sobie, że może UE w dużym stopniu od siebie uzależnić. To głównie z powodu nowego podejścia Turcji do spraw tzw. "potrzeb energetycznych UE" , Turcja "pomogła" podjąć Rosji decyzje o rezygnacji z budowy Południowego Strumienia. Udostępniając Rosji tańszą i korzystniejszą alternatywę, oferując ścisłą współpracę w kwestii "znaczącego monopolu" na dostawy surowców energetycznych do UE.
O tym, że było to skuteczne posuniecie, świadczy późniejsza reakcja UE, na wiadomość o tym, że to Turcja teraz będzie głównym rozgrywającym w kwestii zaopatrzenia południa UE w surowce energetyczne.
Turcja dokonała znaczącego zwrotu zarówno gospodarczego jak o geopolitycznego.
Gospodarczo utraciła priorytet UE na rzecz współpracy z krajami Islamu a szerzej Afryki i Azji. Co jak widać po wynikach, wychodzi Turcji na duży plus.
Turcja jest ciągle członkiem NATO, ale nie wasalem, nie ulega potrzebom decydentów w USA czy UE, oczywiście współpracuje, ponieważ jest to dla Turcji korzystne, ale w przeciwieństwie np. do Polski, nie dokłada do interesu, a za "przysługi jakie świadczy NATO, każe sobie dosyć słono płacić..
Gdyby nie to, że Turcja po utracie Iranu , jest w tym obszarze geostrategicznie dla NATO niezbędna, dawno już była by nazywana reżimowym państwem. Póki co, propagandowa nagonka na Turcję jeszcze jest mało aktywna. Choć już częściowo zwolniona z łańcucha, to jednak Turcja jest zbyt potrzebna aby NATO chciało zaryzykować mocniej. Póki co ... .