Forum Polityka, aktualnościPolityka

LiD: Chcemy Polski solidarnej, ale nie w stylu PiS-u

LiD: Chcemy Polski solidarnej, ale nie w stylu PiS-u

Wyświetlaj:
UPS / 198.172.201.* / 2007-09-30 22:25
Czyzby Ukraincy byli madrzejsi od Polakow? Komunisci zdobyli tam 5,1% glosow a polskie sadaze daja rodzimym komuchom 10%. Co za wstyd i hanba dla narodu Polskiego!
K.G. / 198.172.201.* / 2007-09-30 17:03
No i nastepny koles z ferajny:

"Wstąpiłem, bo uważałem, że istnieje zespół fundamentalnych wartości, które mnie z tą partią wiążą. Sądziłem wtedy, że komunizm jest młodością świata".

Geremek, jak czytamy we "Wprost", dorastał na Żoliborzu razem z Jackiem Kuroniem, Jerzym Wiatrem i Januszem Reykowskim. "'Wszyscy biegali w czerwonych krawatach Związku Walki Młodych, przy czym - jak pisze Kuroń w jednej ze swych książek - w moim i Bronka ówczesnym widzeniu oni (Reykowski i Wiatr) byli reakcjonistami, przeciwnikami władzy ludowej'".



Geremek należał więc do partyjnego betonu. Był fanatykiem komunizmu i czcicielem Stalina. Po latach ujął to bardzo "dyplomatycznie": "Proszę sobie wyobrazić: jest rok 1948, młody chłopak przychodzi z prowincjonalnego miasta do metropolii, jaką wydaje mu się Warszawa. Wchłania świat innych książek niż te, które czytywał w domu. W tych książkach znajduje sprzeciw wobec ludzkiej krzywdy. Dowiaduje się z nich o świecie, o Europie, poznaje ideę sprawiedliwości społecznej i krytykę zachodniej demokracji, czyta o nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę wprowadzić społeczną sprawiedliwość...".

Jeżeli ten "dyplomatyczny" język przetłumaczymy na potoczną polszczyznę, wyjdzie nam następująca wypowiedź: "W pełni akceptowałem stalinizm i wszystkie jego zbrodnie".



Potwierdzenie tego znaleźć możemy w jednej z publicznych wypowiedzi prof. Ryszarda Bendera: "Bronisław Geremek będąc w partii, zanim przejrzał, w Uniwersytecie Warszawskim i poza nim pisał panegiryki o PRL i komunistycznym raju, wychwalał chorążego pokoju Józefa Wissarionowicza [Stalina - dop. S.K.]".

Warto, by kiedyś te "panegiryki" wydobyć na światło dzienne, by przeczytały je dzieci i wnuki tych, którzy byli torturowani w katowniach UB, a potem zamordowani strzałem w głowę, oraz by przeczytali je wszyscy ci, którzy posiadają lub chcą posiadać tzw. pamięć historyczną, którzy wiedzą, że historia ma znaczący wpływ na dzień dzisiejszy i na jutro.



W 1968 r. w życiu Geremka następuje zwrot. Występuje z PZPR - jak twierdzi - na znak protestu przeciwko inwazji na Czechosłowację. Występuje - bo jak napisał po latach - agresja Wojsk Układu Warszawskiego "rozwiewała nadzieje rewizjonizmu [a więc samego Geremka - dop. S.K.] na socjalizm z ludzką twarzą".



Jakie są skutki tego "wielkiego" protestu Geremka? Jest prześladowany? Traci pracę? Nie. Rozpoczyna nową, tym razem jako naukowiec i polityk, światową karierę, której podstawy zarysowane zostały już dużo wcześniej. "Jeszcze przed wydarzeniami 1968 r. - czytamy we "Wprost" - dzięki stypendium naukowemu i rodzinie nad Sekwaną spędził w Paryżu niemal cały rok 1956 oraz lata 1962-1965. Zgłębiał rzadko wówczas badane mroki francuskiego średniowiecza, jego nieznane światy i półświatki, losy 'ludzi odrzuconych'. Opisał je w książkach 'Litość i szubienica', 'Dzieje nędzy i miłosierdzia', 'Świat opery żebraczej', które dały mu pozycję jednego z najbardziej znaczących mediewistów Europy i doktoraty honoris causa uniwersytetów w Tours, Bolonii, Utrechcie oraz Columbii i Sorbony".

Jakie idee upowszechniał Geremek jako naukowiec? Ukazywał "nędzę" i "ciemnotę" średniowiecza, w podtekście czytaj - katolicyzmu. Nadany mu przez Urbana tytuł "docent od prostytutek" nie był tylko czystą złośliwością.



Jako opozycjonista walczył o "Solidarność"... swoich marzeń. O tym, jakie to były marzenia, dowiadujemy się z publikowanego między innymi w tygodniku "Solidarność" "tajnego i pilnego" telegramu Horsta Neubauera (ambasadora NRD w PRL) z 2 grudnia 1981 r. do ścisłego kierownictwa wschodnioniemieckiej partii komunistycznej. (Obszerne, cytowane niżej fragmenty tego telegramu zamieszcza prof. Jerzy Robert Nowak w swojej książce "Czarny leksykon".) W telegramie tym znajduje się między innymi następująca wypowiedź Stanisława Cioska:



"Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów 'Solidarności' [Bronisławem] Geremkiem (bliskie związki z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z Krayskim i innymi) [chodzi oczywiście o Brunona Krayskiego, przywódcę socjalistów austriackich - dop. S.K.]. Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy 'Solidarnością' w obecnej formie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat 'Solidarności'. Po konfrontacji siłowej 'Solidarność' mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może - kontynuował Geremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyzacji".

Po 1989 r. Geremek staje się głównym "rozprowadzającym" w polityce (i nie tylko) konstruktorem "III Rzeczypospolitej", jej gospodarki, polityki zagranicznej itd.
K.G. / 198.172.201.* / 2007-09-30 16:33
Inny "sprawdzony koles" z ferajny:

Jan Lityński, którego rodzice byli komunistami jeszcze przed wojna; ojciec zmarł w 1947 roku. (...) Lityński najwcześniej wkroczył do historii. Jako sześciolatek na manifestacji 22 lipca 1952 roku podbiegł do trybuny i wręczył Bierutowi kwiaty (A. Bikont, Siedmiu spośród wybranych, "Magazyn Gazety Wyborczej" z 5 listopada 1993 r.).
K.G. / 198.172.201.* / 2007-09-30 16:13
MARZA SIE KOMUCHOM "STARE, DOBRE CZASY", BEZ WYKRYWANIA PONIZSZYCH I TEMU PODOBNYCH AFER:

Wymuszanie zeznań, zastraszanie świadków, szykany, pogróżki, preparowane "dowody", próba "zebrania kwitów" na dziennikarza, który ujawnił nieprawidłowości. A wszystko po to, by znaleźć jakiekolwiek "dowody" pozwalające na przygotowanie aktu oskarżenia .

Tak wyglądały działania wrocławskiej policji w postępowaniu wytoczonym przez prokuraturę prezesom i udziałowcom poznańskiego przedsiębiorstwa Bestcom. Dziś, choć sprawę w lipcu przejęła prokuratura w Poznaniu, wrocławska policja nadal nie dostarczyła kompletu rzekomych "dowodów przestępstwa".

Intensywnie natomiast zacierane są ślady nadużywania uprawnień i łamania prawa. Policja unika odpowiedzi na pytania i odpowiedzialnością obciąża prokuraturę. A nieprawidłowościami w pracy tejże już interesuje się CBA. Trzeba się tej sprawie bardzo dokładnie przyjrzeć. Bo takie sprawy kończą się odszkodowaniami, a za błędy urzędników, prokuratorów to my zapłacimy. Pan zapłaci, ja zapłacę, moje dzieci zapłacą i wszyscy podatnicy - mówi Piotr Woźniak, minister gospodarki.

Najnowsze wpisy