Spiderx
/ 87.206.73.* / 2006-11-16 21:50
A sprawdź Urzędniku US ile w twoim Urzędzie jest specjalistów, starszych specjalistów itd. z kwalifikacjami (wykształcenie, kursy) którzy przy obecnych naborach nie mieliby szans przejść rekrutacji? Ilu masz kierowników, którzy zarabiając w okolicach górnego pułapu zaszeregowania i pobierając dodatki funkcyjne również takiego naboru by nie przeszli? Ile osób zajmuje się poprawieniem i optymalizacją takiego trywializmu, jak. np. system obiegu dokumentów? Ile czynności wykonywanych jest nadmiarowo, mimo że ich liczba mogłaby być znacząco zredukowana?
Pewnie nie masz dostępu do takich informacji...
Ale powiem jedno: w znakomitej (choć nie wszystkich) większości polskich urzędów pracownicy dzielą się na dwie grupy. Grupa pierwsza, tzw. "stara gwardia" to pracownicy zaszeregowani lub pełniący funkcje wg. starych przepisów. Ich zarobki są wyższe, mimo że nie odpowiadają temu kwalifikacje, wykształcenie oraz często umiejętności. Generalnie również są "oblatani" w obowiązującym układzie, wiedzą co zrobić, aby "zapunktować" u przełożonych i aby miało to wymierne konsekwencje (jakie - wiadomo). I generalnie są przeciwnikami większych zmian, stare jest dobre ponadto jest znajome i wiadomo jak się w tym poruszać. W nowym mogłoby się tak nie dać. Ponadto z reorganizacją mogłaby wiązać się konieczność przejścia naboru, niekoniecznie z wynikiem pozytywnym.
Druga grupa to ludzie młodzi, często wykształceni i ambitni (to też nie zawsze, ale w większości) zarabiający zdecydowanie mniej od grupy pierwszej, którzy mają pretensje do wszystkich po kolei, że jest jak jest.
No i tak faktycznie jest.
Szkoda tylko, że jako argument proponowanych dla siebie podwyżek skarbówka nie podaje swoich osiągnięć (jak. np. wzrost ściągalności zaległych podatków, polepszenie obsługi klientów itp.- jeżeli takie działania faktycznie były) tylko - BO INNI TEŻ DOSTALI. W normalnym świecie takie podejście może co najwyżej rozbawić, gorzej jeżeli zostanie potraktowane jako rzeczowy argument w dyskusji.
I na koniec, przy okazji urzędów. Poczta Polska ma w Polsce MONOPOL na dostarczanie przesyłek (jakich gabarytowo, to już można sobie doczytać). Monopol Poczty Polskiej miał być zniesiony z końcem roku 2007. Teraz w planach jest koniec roku 2009. Powód: BO POCZTA SOBIE NIE PORADZI Z KONKURENCJĄ NA WOLNYM RYNKU. PP oddzieliła się od obecnej TP SA bodaj w 1998 roku (dokładnie nie pamiętam). Czyli mineło 8 lat, faktycznie mało czasu na reorganizację. Kogo obchodzi klient, on i tak zapłaci - nie ma wyjścia.
Ile takich monopoli działa w Polsce? Dlaczego się dziwicie, że jest jak jest? Jeżeli macie możliwość, spróbujcie porozmawiać z obecnymi zarządcami na temat problemów ich urzędów, tego co się w nich dzieje i możliwościach naprawy tej sytuacji. "Atak...", "koszty społeczne..." itp.... Byle do emerytury ;)