niezależna
/ 109.197.97.* / 2016-05-25 12:19
Całe lata zatykano dziury budżetowe rządów pieniędzmi z ZUS-u, obojętnie czy rządzili ci z prawa, lewa, czy po środku. Najprościej było sięgać do kieszeni emeryckich, bo nie byli w stanie strajkować. Miano zlikwidować uprzywilejowane grupy społeczne, a one nadal żerują na naszych składkach i rozrastają się w szybkim tempie, rozrasta się także administracja rządowa i samorządowa, na składkach żerują zwłaszcza: kler, służby mundurowe, prokuratorzy, sędziowie, kapelani generałowie - gdzie emerytury są niewspółmierne do włożonej pracy. W krajach zachodnich są emerytury minimalne, chociaż na przeżycie. Jeżeli większość młodych pracuje na "śmieciówkach" , to do emerytury nie wyrobi stażu pracy. Staż wyrobi administracja w budżetówkach, niektóre zakłady pracy będące jeszcze pod przepisami prawa pracy, ale już się dostosowują do korporacyjnego zarządzania i wyzysku, uprzywilejowane grupy społeczne, ci co wypracowali staż jeszcze za komuny, a reszta będzie miała duże problemy z osiągnięciem chociażby 40 lat stażu pracy do emerytury i to okresów nieskładkowych - tu w "tyłek" oberwą kobietki, chyba, że nie będą rodzić dzieci, a poświęcą się tylko karierze. PO zmieniło algorytm liczenia lat na gorszy dla emeryta, a PiS jakoś niczego nie zmienia, choć mówiło o godziwych emeryturach i rentach - no, ale podobno mają na to jeszcze 3,5roku. Zaś waloryzacje od 1zł do 15zł świadczą o podejściu PiS do sprawy - mogli jeszcze zmienić budżet w zeszłym roku, ale woleli głosować w nocy inne ustawy, dla interesu partyjnego.