real
/ 81.219.244.* / 2006-01-30 16:58
No niestety, tak jak przypuszczałem, dużo słów, a mało treści związanej z gospodarką rynkową (a pan podobno jest liberałem z krwi i kości - jak napisał pan w innym swoim poście). Ja niestety nie jestem od edukowania pana na tym forum (od tego są uczelnie), widzę tylko z pana wypowiedzi, że nie rozumie pan zależności między POPYTEM i PODAŻĄ na pracę (praca też podlega mechanizmom rynkowym), oraz definicji elastyczności zawodowej. Co do elastyczności pana błąd w rozumieniu polega na tym, że okulista - chirurg, nie będzie dłubał nikomu w oku po skończeniu kopania rowów. Okulista (dobry), albo znajdzie sobie dobrze płatną pracę w swoim zawodzie w kraju (prywatne kliniki, lub kilka państwowych przychodni), lub za granicą, lub jeśli nikt nigdzie go nie będzie chciał (słaby okulista, lub kraj, w którym są sami okuliści), to się przekwalifikuje na np. kasjera w hipermarkecie, lub na inny zawód, na który aktualnie będzie POPYT. Jak się okazało, do niedawna tak nędznie opłacane pielęgniarki teraz zarabiają już gdzie niegdzie jak hirurdzy a nawet lepiej (wystarczyło tylko, że część z pielęgniarek, wyjechała z kraju, i okazało się że podaż w tym zawodzie nie pokrywa popytu). Widzę również (z pana opisu rodziny i znajomych), że wszyscy w pańskim opisie już to zrozumieli (pana brat wyjechał do USA), i jak sądzę brat nie kopał rowów do południa, a po południu wykładał. On po prostu pojechał tam, gdzie jest POPYT na jego pracę, co może oznaczać tylko tyle, że albo nie było w Polsce POPYTU na jego umiejętności i wiedzę, albo poziom oferowanej przez niego wiedzy, przegrywał z poziomem innych wykładowców akademickich. To samo dotyczy zawodu nauczyciela i każdego innego zawodu. I odpowiem jeszcze na pana pytanie "".....Co ma piernik do wiatraka - co ma niż demograficzny do dziadowskiej pensji nauczyciela."" Otóż piernik do wiatraka ma to, że WIATRAK MOŻE SIĘ WYPIERNICZYĆ, a niż demograficzny do dziadowskiej pensji ma to, że jak jest za dużo nauczycieli a za mało chętnych (szkół i uczniów) do pobierania od nich nauk (nadwyżka PODAŻY nad POPYTEM) , to wszyscy w tym zawodzie będą mieli dziadowskie pensje, bo nie ma chętnych, żeby płacić im więcej. Tą prostą zasadę zrozumieli już przedstawiciele wielu zawodów (hydraulicy, budowlańcy, pielęgniarki, lekarze różnych specjalności, kierowcy i wielu, wielu innych), którzy szukają pracy tam gdzie jest jej podaż, a co za tym idzie większe (znacznie) pensje. Pan niestety tego zrozumieć nie może, lub może pan rozumie, tylko nie może pan tego pojąć. Wiem, że dla pana (liberała z krwi i kości), może to być jednak za trudne, ale nikt nie powiedział, że jak pan czegoś nie rozumie i zrozumieć nie może, to koniecznie musi pan brać udział w takich dyskusjach, w tedy też nie czułby się pan jak idiota (jak pan sam napisł). I na koniec jeszcze jedno, jeśli pana świadomość (zwłaszcza ekonomiczna) zatrzymała się na poziomie Rosji carskiej, to proszę mówić za siebie, ponieważ użycie przez pana zwrotu MY, jest nadinterpretacją rzeczywistości.